Dwa zespoły znalazły sposób na wysokie ciśnienia opon narzucane przez Pirelli. To daje im przewagę w wyścigach. Możemy spodziewać się, że reszta stawki stara się teraz znaleźć to rozwiązanie i wykorzystać w swoim bolidzie.
Od początku tego sezonu pojawiają się nieoficjalne informacje i przypuszczenia, że pewne zespoły znalazły sposób na wysokie ciśnienia w oponach narzucane przez Pirelli. Ich potwierdzenie przyszło w Chinach i w Rosji. Wysokie ciśnienia były krytykowane przez wielu kierowców w tym roku, szczególnie w Chinach.
Auto Motor und Sport (Źródło) informuje, że FIA i Pirelli wiedzą, że dwa zespoły znalazły sposób na te limity. W ich bolidach podczas jazdy ciśnienie w oponach spada o około 2 PSI (funt na cal kwadratowy). A powinno wzrosnąć o około 1,5 PSI. Gdy opona pracuje i się nagrzewa, to ciśnienie rośnie. Od GP Rosji 2016 FIA i Pirelli mogą na bieżąco monitorować ciśnienie w oponach cały czas, dzięki czujnikom w nich zamontowanym, z których cały czas korzystają zespoły.
FIA bada ciśnienia w oponach przed startem, ale nie bada ich po ich wykorzystaniu. Takie badanie nie byłoby reprezentatywne, bo opony się zużywają i ich właściwości ulegają zmianie. A więc taki trik powodujący spadek ciśnienia podczas jazdy teoretycznie nie łamie regulaminu. Teoretycznie, bo nie wiadomo w jaki sposób został osiągnięty. McLaren pisał do FIA dwa listy w tej sprawie, domagając się wyjaśnień. Ma to na celu nie tyle atak wymierzony w stronę przeciwników, a doprecyzowanie informacji. Tak aby inżynierowie zespołu wiedzieli w jaki sposób mogą starać się sami znaleźć tę metodę.
Według nieoficjalnych informacji tymi dwoma zespołami są Red Bull i Toro Rosso. Jest mowa o zespole z czołówki i ze środka stawki. Ferrari myślało, że to Mercedes, ale ci zaprzeczają, Force India podobnie. McLarena można wykluczyć z uwagi na ich listy. A w tym roku to Red Bull jest tym zespołem, który świetnie obchodzi się z oponami i prezentuje w wyścigach o wiele lepsze tempo niż w kwalifikacjach. Ten trik związany z obniżeniem ciśnienia może dać nawet 0,4 sekundy na jednym okrążeniu. I on tłumaczyłby tę sytuację.
O co chodzi z ciśnieniami w F1?
Wysokie ciśnienie w oponach bolidów Formuły 1 oznacza, że kontakt opony z podłożem jest mniejszy, a opona bardziej sztywna. Skutkiem tego jest większa liczba poślizgów, a każda taka sytuacja oznacza wzrost temperatury opony, co zwiększa jej termiczną degradację. Większa sztywność opon natomiast negatywnie wpływa na trakcję i przyczepność mechaniczną. Pirelli narzuca tak wysokie ciśnienia w oponach ze względów bezpieczeństwa. Wszystko zaczęło się po kilku awariach w zeszłym roku. Bolidy F1 mają coraz więcej docisku aerodynamicznego, co zwiększa obciążenia jakimi poddawane są opony. Podwyższenie ciśnienia minimalizuje pojawienie się awarii.
Co dalej?
Szukane jest rozwiązanie tego problemu, ale dopiero z myślą o kolejnym sezonie. Teoretycznie najlepsze byłoby ciągłe monitorowanie wartości ciśnienia przez specjalny homologowany czujnik. Ale to po pierwsze zwiększa koszty, a po drugie dane nie koniecznie byłyby reprezentatywne. Bo w jaki sposób ustalić limity i kary za ich nie przestrzeganie, gdy podczas wyścigu wyjedzie np. samochód bezpieczeństwa, tempo spadnie i tym samym ciśnienia się zmienią? W Barcelonie miało odbyć się spotkanie w tej sprawie z udziałem FIA i przedstawicieli zespołów. Możemy być pewni, że konkurencyjne zespoły szukają obecnie sposobu na skopiowanie tego triku u siebie. I wprowadzenia go jak najszybciej jeszcze w tym sezonie.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: