W Formule 1 trwa przerwa wakacyjna po 14. z 24. zaplanowanych na ten sezon wyścigów. Postanowiłem przygotować 10 wniosków i obserwacji po pierwszej części sezonu 2024 F1. Wydarzyło się kilka spodziewanych, a także kilka zaskakujących spraw dotyczących zespołów, kierowców i regulacji.
Maxa Verstappena i Red Bulla da się pokonać
Max Verstappen przyzwyczaił nas od początku 2022 roku, że całkowicie dominuje w Formule 1, praktycznie nie popełnia błędów i ma do dyspozycji najlepszy bolid świetnie zarządzanego zespołu Red Bull. Dominacja w sezonie 2023 była niespotykana w całej historii Formuły 1, nie będę przypominał wszystkich wyników i rekordów, wystarczy wspomnieć, że Verstappen tylko raz nie stał na podium, a Red Bull wygrał 21/22 wyścigów. Sezon 2024 rozpoczął się tak samo, ale w maju sytuacja się zmieniła. Red Bull zaczął mieć problemy z rozwojem swojego bolidu, a rywale to wykorzystali i ich dogonili. Być może powodem są personalne zmiany w zespole lub zbliżenie się do „sufitu” z rozwojem bolidu. Ostatnie weekendy pokazały nam, że Verstappena i Red Bulla można pokonać, bo gdy są pod presją, to pojawiają się błędy, które okazują się kosztowne. Verstappen ma dużą przewagę i nie powinien mieć problemów z dowiezieniem mistrzowskiego tytułu, ale gorzej będzie wśród konstruktorów, bo Sergio Perez spisuje się zbyt słabo.
McLaren jest coraz lepszy, ale jeszcze nie perfekcyjny
Jestem pod wielkim wrażeniem tego co robi McLaren od mniej więcej dwóch lat. Zmiany personalne wprowadzone na zapleczu technicznym w połączeniu z modernizacją fabryki przyniosły efekty. Nie ma innego zespołu w stawce, który rozwijał się na przestrzeni ostatniego roku tak szybko i skutecznie. Pod względem rozwoju bolidu i decyzji technicznych McLaren zasługuje na maksymalne oceny. Jednak gdy kierowcy otrzymali bolid zdolny do walki o zwycięstwa, to wyszły na jaw inne problemy, których wcześniej nie było widać. Strategicznie zdarza im się źle rozgrywać zawody, kierowcy popełniają drobne błędy (głównie Norris), a Piastri jeszcze nie prezentuje stale bardzo równej formy (niewiele mu do tego brakuje). Gdy zespół walczył o dalsze punktowane pozycje, to takie drobne błędy nie były zauważalne. Teraz gdy walczą o zwycięstwa, to każdy taki drobny błąd jest niezwykle kosztowny. McLaren ma realną szansę na mistrzostwo świata konstruktorów w tym roku, a rywalizacja w czołówce w drugiej połowie sezonu powinna pozwolić zespołowi i kierowcom nabrać doświadczenia niezbędnego do stałej i skutecznej walki na szczycie. W 2025 roku oczekuję od nich realnej walki od startu o oba mistrzostwie tytuły.
W Ferrari nie wszystko się zmienia
Fred Vasseur wprowadził sporo zmian do Ferrari, wydawało się, że wszystko idzie w dobrą stronę na początku sezonu, ale później Ferrari tradycyjnie miało problemy z rozwojem bolidu i zostało nieco w tyle za rywalami. Od kilkunastu lat Ferrari odstaje od bezpośrednich rywali jeśli chodzi o rozwój bolidu w trakcie sezonu, nie ważne jakie są regulacje techniczne, ani kto u nich pracuje. To jest kluczowa sprawa, którą muszą wyeliminować. Ferrari rozpoczęło sezon jako zespół numer dwa, gdyby rozwijali się stopniowo w tempie Mercedesa czy McLarena, to przed wakacjami byliby wyraźnym liderem stawki. Przed przerwą wakacyjną najczęściej byli jednak siłą numer cztery, ale różnice są tak małe, że jest nadzieja na lepsze wyniki po wakacjach.
Śpiący gigant Mercedes obudził się, ale za późno aby walczyć o tytuł
Wiele słusznej krytyki spadło w stronę Mercedesa przez ostatnie 2,5 roku, bo nie potrafili przygotować bolidu, do jakiego przyzwyczaili kibiców w poprzednich latach. Dopiero w tym sezonie doszło do prawdziwego przełomu, zmiany w koncepcji wprowadzone w zimie przyniosły pozytywne efekty, ale zbyt późno, aby walczyć o tegoroczne tytuły mistrzowskie. Tracą zbyt dużo punktów w obu klasyfikacjach, aby o tym realistycznie myśleć. Forma w lipcu była znakomita i daje nadzieję na regularną walkę o podia i zwycięstwa po wakacjach. Z drugiej strony w ich przypadku wcale nie musi dać szansy na walkę o mistrzowskie tytuły w 2025 roku, bo odchodzi Lewis Hamilton. Mercedes spóźnił się z poprawą bolidu o pół roku, bo Brytyjczyk na pewno nie zdecydowałby się na transfer do Ferrari mając w Mercedesie bolid zdolny do regularnego wygrywania. Skład kierowców za rok będzie słabszy, Antonelli nawet jeśli będzie gwiazdą F1, to nie od pierwszego sezonu. Fakt poprawy bolidu i zrozumienia obecnych regulacji będzie dla nich bardzo ważny pod kątem przygotowań do sezonu 2026, bo zaplecze techniczne i pracownicy ponownie się sprawdzają.
Aston Martin nie potrafi przebić szklanego sufitu
Zespół Lawrence’a Strolla, jeśli popatrzmy na okres 2022 – 2024, moim zdaniem wprowadzał najwięcej dużych zmian do swoich bolidów. Ilość w ich przypadku nie przekłada się na jakość. Tylko w pierwszej połowie 2023 roku zapewniało im to świetne wyniki, ale potem spadli w układzie sił na miejsca 4-6 i cały czas się tam utrzymują. Sezon 2024 jest w ich wykonaniu bardzo przeciętny, bo cztery czołowe ekipy wyraźnie uciekły. Aston Martin ma problemy z rozwojem i aktualnie utrzymuje się na piątym miejscu w układzie sił. Nie mogą przebić szklanego sufitu, mimo wielkich inwestycji w fabrykę i pracowników nie weszli na stałe do czołówki. Widać po Fernando Alonso, że zaczyna go to powoli frustrować, w jego wieku walka o małe punkty nie jest niczym ekscytującym. Według pojawiających się plotek, wkrótce w Astonie Martinie ma dojść do ważnych zmian personalnych w ekipie technicznej, poza tym bardzo starają się ściągnąć Adriana Newey’a. Po wakacjach zaczną korzystać z własnego tunelu aerodynamicznego, mają kilka miesięcy, aby wszystko dobrze poukładać i na początku 2025 roku ruszyć z pracami nad sezonem 2026, bo gdy będą mieć fabryczny silnik Hondy, to nie będzie wymówek i zespół musi przygotować topowy bolid.
Formuła 1 potrzebuje przewietrzenia składu kierowców
W tegorocznych składach zespołów F1 jest kilku kierowców, którzy nic pozytywnego nie wnoszą. Zespoły F1 na szczęście to widzą i w 2025 roku pojawi się trzech, a może nawet czterech debiutantów. Zmiany są potrzebne, trzeba wprowadzić nowe twarze, zawodników którzy ożywią rywalizację. Mamy w F1 kierowców zbyt słabych jak Logan Sargeant i Zhou Guanyu, albo wypalonych, którzy już nic sportowego już nie wnoszą: Kevin Magnussen i Valtteri Bottas. W sytuacji, gdy zespoły z drugiej połowy stawki nie pozwalają na walkę w czołówce, to jest to najlepszy moment na wprowadzenie świeżej krwi. Młodzi kierowcy będą mieli okazję nabrać doświadczenia i sprawdzenia się w F1, szkoda że takie zmiany będą dopiero w 2025 roku.
Odbudowa zespołu zajmuje dużo czasu
Przykłady zespołów Williams i Sauber pokazują, że przy tak wyrównanej stawce, potrzeba dużo czasu, aby odbudować zespół. Do Williamsa odkąd w styczniu 2023 roku szefem został James Vowles dołączyło podobno ponad 200 nowych pracowników. Bardzo dużo nowych osób dołączyło także do Saubera odkąd zainwestowało w nich Audi. Oba zespoły modernizują również swoje fabryki, ale wyniki sportowe się pogorszyły. Williams i Sauber radzą sobie gorzej w sezonie 2024 niż w sezonie 2023 mimo takich inwestycji i dodatkowych pracowników. Może się to wydawać nielogiczne, ale zmiany i modernizacja zespołu wymaga czasu. Jeżeli zakulisowe decyzje są tam dobre, to pierwsze efekty zobaczymy w sezonie 2025, a prawdziwe pozytywy dopiero w sezonie 2026. Wtedy wiele zależy od tego, czy będą mieć do dyspozycji konkurencyjne silniki. Takiej cierpliwości nie było w Alpine, które przez ciągłe zmiany personalne i nowe podejście do prowadzenia zespołu jest coraz gorsze. Zabrakło tam cierpliwości do wprowadzanych zmian.
Zmiana szefa potrafi całkowicie zmienić zespół
Ayao Komatsu w styczniu został szefem ekipy Haas, zastępując Guenthera Steinera i nastąpiło całkowite przeobrażenie tej ekipy. Nie ma już śmieszkowania, wyzwisk i gwiazdorzenia przed kamerami. Haas poprawił się sportowo, rozwój w trakcie sezonu jest lepszy, medialny wizerunek całej ekipy jest zupełnie inny. Oczywiście, że to nie szef projektuje bolid, ale daje się odnieść wrażenie, że Komatsu radzi sobie bardzo dobrze i Haasa pod jego rządami czekają lepsze czasy. Forma Haasa bardzo się poprawiła, a na przyszły rok zmieniają skład kierowców, co powinno także przynieść pozytywne efekty.
Stabilizacja przepisów przynosi efekty
FIA od startu sezonu 2022 nie wprowadziła żadnych zmian do regulaminów technicznych, które miałyby na celu zmianę układu sił / osłabienie Red Bulla. Okazuje się, że mieli rację, bo wygląda na to, że zespoły szybko dochodzą do granicy z rozwojem bolidów, co w naturalny sposób wyrównuje układ sił. Pomagają w tym limity budżetowe i ograniczenia związane z aerodynamiką. Stawka się bardzo wyrównała, bo aktualnie najsłabszy zespół traci stosunkowo niewiele do lidera, a nie ma szans na walkę o punkty. Kilka lat temu słabe zespoły byłyby bardzo zadowolone z takiej straty do lidera jaką ma aktualnie Sauber, bo to dawałoby im sporo punktów. Zespoły walczą o coraz mniejsze zyski przy ulepszaniu bolidów, bardzo łatwo popełnić błędy, bo trudno symulować efekt przypowierzchniowy w tunelu aerodynamicznym. To bardzo dobrze wróży na drugą część sezonu 2024 i kolejny rok. Rywalizacja powinna być bardzo wyrównana.
Wyprzedzanie jest coraz trudniejsze
Nowe regulacje techniczne poprawiły możliwości bezpośredniej walki i wyprzedzania w 2022 roku, co było widać w statystykach. Z roku na rok jest jednak gorzej (statystyki za sezon 2023 nie pokazują tego idealne, bo wyścigi w Holandii i Las Vegas bardzo je zawyżyły). Kierowcy mówią o tym, że trudniej jest utrzymywać się za rywalem, bo bolidy generują więcej brudnego powietrza. Samochody są coraz szybsze, bardziej obciążają opony i jazda nimi jest coraz bardziej „na granicy”, co utrudnia wyprzedzanie. FIA po tym jak na wielu torach w 2022 roku wyprzedzanie było bardzo łatwe, zaczęła skracać strefy DRS w 2023 roku, ale widząc co się dzieje, to po 3-4 weekendach tamtego sezonu przestali tak robić. W tym roku skrócono strefę DRS na torze Spa, bo dawniej wyprzedzanie było tam zbyt łatwe, ale okazuje się, że po zabraniu 75 metrów ze strefy DRS, to wyprzedzanie stało się bardzo trudne. Nie będę zdziwiony, jeśli w 2025 roku będą niektóre strefy DRS wydłużać. Nie ma nic zaskakującego w tym, że przy wzroście szybkości bolidów i rozbudowaniu aerodynamiki wyprzedzanie staje się trudniejsze. Zaskakuje fakt, że w regulacjach opartych o docisk z podłogi jest to zauważalne podobnie jak w poprzednich okresach technicznych. Zbliżamy się w F1 do okresu, gdzie kwalifikacje stają się zdecydowanie najważniejsze, bo potem trudno jest wyprzedzić rywala w bezpośredniej walce na torze.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: