W Formule 1 wprowadzono wiele przepisów dzięki którym miało dojść do obniżenia kosztów. Ale nic takiego się nie dzieje. Budżety czołówki rosną, bo wydają oni pieniądze na inne rzeczy. To samo dotyczy rozwoju silników i kwestii talonów / tokenów.
Ostatnie wyniki finansowe Mercedesa za 2014 rok dobitnie pokazały, że koszty w F1 wcale nie maleją mimo kolejnych restrykcji. Zespoły wydają pieniądze na inne rzeczy, gdy ograniczane są możliwości rozwoju w pewnych obszarach.
Mercedes w 2014 roku dysponował budżetem 240,2 mln funtów (373,1 miliona $). Zespół przyniósł stratę w wysokości 76,9 mln funtów (119,4 mln $). Te pieniądze do budżetu dopłacił koncern Mercedesa. W obecnym sezonie ich wydatki mogą jeszcze nieco wzrosnąć. Ale strata będzie dużo niższa dzięki większym pieniądzom od FOM i sponsorów. Mercedes zatrudnia już 765 osób, a rok wcześniej było to 663. Te liczby dotyczą tylko zespołu F1, ich fabryka silnikowa ma osobny budżet i osobnych pracowników.
Budżety wszystkich czołowych zespołów urosły i wydają one więcej. Mniejsze zespoły na większe wydatki nie mogą sobie pozwolić, więc prowadzi to do zwiększania się ich długów. Ale jak popatrzymy na czasy okrążeń, to przewaga czołówki nad środkiem stawki wcale nie rośnie. A czołowe zespoły wydają dwa, a nawet trzy razy więcej pieniędzy. To jest marnotrawstwo.
Absurd talonów
Byłem zwolennikiem wprowadzenia podziału silnika na tokeny / talony (szczegóły podziału). W teorii powinno to być sposobem na ograniczenie wydatków producentów silników na rozwój. I co za tym idzie wzrost cen dla swoich klientów. Ale jeśli F1 planuje w 2016 roku wprowadzenie cen maksymalnych na silniki dla klientów (szczegóły), to system talonów powinien być zniesiony.
Producenci silników obecnie mogą mieć nieograniczone budżety na rozwój silników. Mogą testować na hamowaniach na okrągło wiele prototypów, zatrudniać setki osób itd. Nikt nie ogranicza ich wydatków. A talony ograniczają tylko liczbę zmian jakie mogą wprowadzić do silników używanych na torze. Nie ważne ile poświecą na to środków, ile wyprodukują międzyczasie silników.
Te zasady sprawdzają się w przypadku Mercedesa i Ferrari. Ich jednostki napędowe są dobre i mogą spokojnie się rozwijać inwestując czas i środki w te części, które według nich mogą być ulepszone. Dlatego dla nich talony nie są problemem. Można się spodziewać, że wydatki na rozwój obu tych producentów zaczną spadać od następnego roku. Jednostek napędowych nie są się poprawiać w nieskończoność. Ograniczenia dotyczące zużycia paliwa i ilości użytej energii elektrycznej pochodzącej z systemu ERS skutecznie ograniczają potencjał silników. Odwrotnie jest w przypadku producentów, którzy mają problemy oraz nowych graczy.
Modelowym przykładem jest Honda. Japończycy mają spore problemy ze swoim silnikiem. Wciąż jest dużo awarii, a pod względem mocy wyraźnie odstają od Mercedesa i Ferrari. Głównym problemem Hondy jest odzyskiwanie energii i MGU-H. Od dłuższego czasu wiedzą co jest problemem, ale nie mogą tego naprawić. Bo aby naprawić MGU-H trzeba zmienić ułożenie kilku elementów składowych silnika. Co wymaga zużycia kilku, a nawet kilkunastu talonów. Więc muszą czekać do początku przyszłego sezonu. Co musi być strasznie frustrujące dla wszystkich w zespole.
Obecnie regulamin cały czas zakłada zamrożenie rozwoju silników 28 lutego 2016 roku. A więc 25 talonów dostępne w 2016 roku musi być zużyte do tego czasu. W tym roku sytuacja była podobna, ale Ferrari znalazło dziurę w regulaminie i można w trakcie sezonu wprowadzić zmiany do siników korzystając z dostępnych w 2015 roku 32 talonów. Żeby zmienić przepisy na przyszły rok konieczna jest jednomyślność zespołów, która zdarza się niezwykle rzadko. Więc nie można wykluczyć, że ta zasada zostanie podtrzymana (Red Bull podobno straszy wetem, gdy Ferrari nie da im dobrych silników). A gdy przypomnę, że pierwsze testy przed sezonem 2016 odbędą się w dniach 22-25 lutego, to widać w jak trudnej sytuacji będą producenci silników. Będą mieli 4 dni na testy nowych silników na torze, nie będzie miejsca na błąd, bo nie zdarzą w tydzień go naprawić.
Z roku na rok ilość dostępnych talonów maleje. Więc gdy do F1 wszedłby nowy producent silników np. w 2017 roku to będzie miał niezwykle małe pole manewru jeśli chodzi o poprawę silnika. Nie wyobrażam sobie, aby ktoś przy obecnych zasadach wszedł z nowych projektem. Chyba, że poprzedziły to długimi testami na torach z wykorzystaniem innych bolidów.
Mam nadzieję, że uda się doprowadzić do sytuacji zniesienia systemu talonów, lub znacznego poluzowania tych zasad. Pierwszym możliwym terminem jest dopiero sezon 2017. Nie zanosi się, aby zespoły doszły do porozumienia już teraz, aby wprowadzić zmiany w 2016 roku.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: