Słowa Adriana Camposa – byłego kierowcy F1 na temat Rio Haryanto są tak naciągane, że aż śmieszne. Hiszpan chciał przedstawić swojego byłego kierowcę w najjaśniejszych barwach. Ale nie wyszło mu to najlepiej.
Adrian Campos to szef zespołu Campos Racing startującego w GP2. W 2015 roku w jego barwach jeździł Rio Haryanto. Campos na łamach hiszpańskich mediów postanowił mocno pochwalić Haryanto. Porównując go do Stoffela Vandoorne’a, który wygrał serię GP2 w ubiegłym roku bijąc wiele rekordów.
Oto co Adrian Campos powiedział dla hiszpańskiej gazety El Confidencial na temat Rio Haryanto:
– To facet, który mierzył się z Vandoorne’m i pokonał go dwa razy. Vandoorne jest jedyny w swoim rodzaju, wszyscy na świecie uważają, że Belg prezentuje innym poziom. Ale Rio jest jedynym kierowcą, który pokonał go dwa razy w bezpośredniej walce. Chociaż przyszedł do F1 z pomocą sponsora, to nie oznacza od razu, że jest pay driverem. Maldonado był takim, ale Rio nie.
Dla osoby nie znającej serii GP2 takie słowa są dużą pochwałą dla Haryanto. Ale jeżeli ktoś chociaż w minimalnym stopniu śledzi GP2, to okazuje się, że Campos taką wypowiedzią ośmieszył się. Dlaczego? Po pierwsze w ubiegłym sezonie odbyły się 22 wyścigi. Wiec rozpowiadanie o tym, że wygrana z rywalem w dwóch z nich to wielki sukces, to mocno naciągana historia.
Ale kluczowa jest inna kwestia. Vandoorne w ubiegłym roku zwykle zdobywał Pole Position, a następnie wygrywał główny wyścig weekendu, lub był w nim w ścisłej czołówce. Zasady w serii GP2 są takie, że do drugiego wyścigu w niedzielę ustala się pola na starcie odwrotnie do wyników pierwszego wyścigu (zwycięzca na ósmym polu, drugie miejsce na siódmym polu itd). Wiec Vandoorne zwykle startował do drugiego wyścigu z dalszych miejsc. Drugi wyścig w GP2 to sprint, więc nie ma wielu szans na zyskanie pozycji na mecie. Dlatego Vandoorne nie wygrał żadnego sprinterskiego wyścigu, ale dojeżdżał w nich w czołówce.
Haryanto wygrał w ubiegłym roku trzy wyścigi – same sprinty. Zyskując na starcie dzięki słabszym miejscom w głównym wyścigu. Poza pierwszym weekendem sezonu, gdzie faktycznie poszło mu znakomicie (drugie miejsce w sobotę i pierwsze w niedzielę).
To, jak dobry jest Rio Haryanto okaże się w tym sezonie F1. Fakty są takie, że bez wsparcia sponsorów żaden zespół F1 nawet nie pomyślałby o jego zatrudnieniu. Ale ma szansę nabrać w tym roku doświadczenia i pokazać się z lepszej strony. Czym zapracuje na szacunek w świecie F1. Musi przynajmniej pokazać taki sam poziom, jak jego partner z zespołu Pascal Wehrlein, który wcześniej miał o wiele większą styczność z F1. jeśli tego nie zrobi, to będzie cały czas nazywanym pay-driverem. Słowa Adriana Camposa to spora przesada i uproszczenie wielu faktów.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: