W piątek Pirelli zorganizowało konferencję prasową, oraz wystosowało oświadczenie na temat ich ostatnich tajnych testów. I zaskoczenia nie było. Według ich słów, są czyści, jak łza. Wszystko robili zgodnie z regulaminem. Testowano opony na sezon 2014. Mercedes nie wiedział jakie testuje opony. Nie sprawdzano opon, które zostaną użyte w czasie treningów w Kanadzie. Więc wszystkie zespoły będą mieć równe szanse. Najważniejszy w całym tym oświadczeniu jest jeden cytat, który znajdziecie w rozwinięciu.
Rodzaj samochodu wykorzystywanego w teście był przedmiotem bezpośrednich dyskusji pomiędzy Mercedesem i FIA, co pokazuje wymiana e-maili pomiędzy ekipą i Pirelli. Przede wszystkim Mercedes poinformował Pirelli, że samochód z sezonu 2011 nie może być użyty i że już skontaktowano się z FIA w odniesieniu do wykorzystania samochodu z sezonu 2013. Nie ma wątpliwości, że kwestie dotyczące samochodu leżały wyłącznie w gestii zespołu, a Pirelli zostało z tych spraw wyłączone.
Klasyczne odbicie piłeczki. Pirelli chciało testować, wysłało dawno temu takie informacje do zespołów. Mercedes odpowiedział pierwszy. Więc zaprosili ich na testy. To jakiego użyli samochodu, to już leżało w gestii zespołu. Pirelli nie zrobiło nic złego.
Sytuacja jest wiec jasna, ale czy na pewno?
Mercedes, jak już wcześniej sam wspominał i jak Pirelli wspomniało w oświadczeniu, kontaktował się w sprawie użycia tegorocznego samochodu z FIA. I oczywistym jest, że gdyby dostali odmowną odpowiedź, albo jej brak to nie użyliby tegorocznego bolidu. FIA musiało się na to zgodzić. Mercedes wie, jakie są sankcje za testowanie w trakcie sezonu. Nie wykorzystaliby tegorocznego bolidu bez zgody od FIA. Ryzyko byłoby ogromne. Nie warte ewentualnych korzyści.
I co robi w tej sytuacji FIA? Otóż FIA poprosiło Ferrari i Mercedesa o dostarczenie informacji w sprawie postępowania dyscyplinarnego dotyczącego testów, które odbyły się na torze w Barcelonie.
FIA włączyło do śledztwa Ferrari. Które testowało opony dla GP2, dwuletnim bolidem w kwietniu. Co teoretycznie powinno być w pełni legalne. Ale to posuniecie FIA jest celowe. Protest w sprawie testu Mercedesa złożyły 2 zespoły: Red Bull i Ferrari. FIA włączając do śledztwa Ferrari pokazuje, że oni też są w to zamieszani. I ich protest jest bez sensu.
Mi ta cała sytuacja wygląda teraz na spory błąd FIA, przez chaos jaki tam panuje. FIA, a prawdopodobnie sam Charlie Whiting zgodził się na test Mercedesa obecnym samochodem. Może przez niedopatrzenie, może celowo. Tego nie wiem. Ale zrobili to. I teraz widząc, jaka wielka afera się z tego zrobiła, starają się odsunąć wszystkie zarzuty od siebie. A jednocześnie maksymalnie poszerzyć zakres śledztwa, przez co stanie się ono zbyteczne. Jeżeli do tej pory wydawało się, że kara dla Mercedesa jest umiarkowanie możliwa. To już kary dla Mercedesa i Ferrari są dla mnie zupełnie nierealne. Nie ukażą obu zespołów. A włączając Ferrari w grono podejrzanych, spowodują, że już tylko Red Bull został na placu boju. A jak wiemy to Red Bull najbardziej narzekał na opony, wypowiadając się o nich w ostrych słowach. Przez to m.in. Pirelli wprowadziło do Barcelony bardziej wytrzymałą twardą mieszankę. Czyli teraz największy krzykacz, znowu oskarża.
Czeka nas jeszcze kilka odcinków tego serialu. Mercedes na pewno sporo zyskał na tych testach. Ale nie jeździłby tam obecnym samochodem, bez zgody FIA.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: