Fernando Alonso został dopuszczony po testach FIA do udziału w GP Malezji 2015. Hiszpan wziął udział w konferencji prasowej przed wyścigiem Formuły 1, gdzie był pytany m.in. o swój wypadek podczas testów. Swoimi odpowiedziami zasiał dodatkowe wątpliwości.
Alonso powiedział, że po wypadku nie pamięta tylko mniej więcej czterech godziny szpitalu, co było spowodowane lekami jakie dostał. Zdementował doniesienia, że chwilowo stracił pamięć, przeniósł się mentalnie do 1995 roku, czy też po przebudzeniu mówił po włosku.
Alonso powiedział również, że razem z zespołem i FIA starali się dotrzeć do przyczyn tej kraksy. Twierdzi, że był jakiś problem z kierownicą w zakręcie numer trzy nad torze pod Barceloną, która zablokowała się po ruchu w prawo. Udało mu się przed uderzeniem zbić dwa biegi. Natomiast w danych zespołu nie widać żadnych nieprawidłowości. Zespól zamontował nowe sensory w bolidzie, które mają kontrolować te kwestie. Alonso miał mieć na testach inne części w układzie kierowniczym, odpowiadające jego stylowi jazdy. Jenson Button i Kevin Magnussen ich nie używali.
McLaren z lekkim opóźnieniem, ale jednak zaczął współpracować z FIA nad przyczynami tego wypadku. I nie doszukano się w danych żadnego problemu z bolidem. Dlatego te wypowiedzi Alonso są zaskakujące. Nie liczę na to, że kiedykolwiek poznamy jednoznaczną przyczynę tego wypadku. Hiszpan mógł popełnić drobny błąd, do czego się już nie przyzna. Mógł być też faktycznie problem z bolidem, w obszarze który nie był w pełni monitorowany. Wiatr również mógł odegrać tu dużą rolę, co było widać po innych wypadkach w tym samym miejscu. Ja sądzę, że mógł