Mercedes zdominował kwalifikacje przed GP Australii 2019. Ich przewaga nad rywalami była bardzo wyraźna i trzeba jej skalę uznać za zaskoczenie. Wyniki kwalifikacji są ciekawe również z tego powodu, że różnice w środku stawki były niewielkie. Zwiastuje to możliwość niespodzianek w wyścigu.
W 2018 roku Hamilton zaskoczył wszystkich dominując w kwalifikacjach w Australii, które wygrał z przewagą 0,7 sekundy nad Kimi Raikkonenem z Ferrari. Wielu wieszczyło wtedy koniec sezonu i pewny piąty tytuł Hamiltona. W niedzielę przewaga Hamiltona nie była tak duża i przez pechowy dla niego moment pojawienia się VSC został wyprzedzony przez Vettela i ukończył wyścig na drugim miejscu. W kolejnych weekendach trwała wyrównana walka Ferrari z Mercedesem. W tym roku sytuacja po kwalifikacjach wygląda inaczej. Hamilton wciąż ma 0,7 sekundy przewagi nad Ferrari, ale drugi z niewielką stratą jest Bottas (który rok temu zawalił kwalifikacje). To oznacza, że ogólnie Mercedes jest bardzo mocny. Trzeba też pamiętać, że tor w Australii jest specyficzny i często wyniki oraz układ sił na kolejnych (klasycznych) torach jest inny.
Lewis Hamilton pobił kilka kolejnych rekordów (o czym wspomnę szeroko w statystycznym podsumowaniu w poniedziałek) wygrywając kolejny raz kwalifikacje w Australii. To jego ósme takie zwycięstwo na tym torze i szóste z rzędu. Nigdzie nie ma tak dobrych wyników w kwalifikacjach. Do tej pory tylko dwa razy przełożył PP na zwycięstwo w niedzielę. Mercedes jest bardzo mocny przez cały weekend zarówno na krótkich i długich przejazdach. Wynik Bottasa w Q3 tylko to potwierdza, bo Fin przejechał super okrążenie i wymusił na Brytyjczyku wyciągnięcie maksimum z siebie i samochodu.
Q3: Full classification
Big things from @Max33Verstappen taking Red Bull-Honda to the second row 🆙
And @LandoNorris is the fastest Renault-powered car on his first F1 qualifying 👏#AusGP 🇦🇺 #F1 pic.twitter.com/LXcNo02yAU
— Formula 1 (@F1) 16 marca 2019
Rozczarowaniem całego weekendu jest Ferrari. Po bardzo udanych testach przedsezonowych na torze w Australii mocno odstają od Mercedesa. Oba zespoły nie miały w Melbourne istotnych poprawek, przywiozły bolidy bardzo podobne do tych z testów. To nie jest tak, że Mercedes krył się na testach i nagle znalazł 0,7 sekundy. Było widać podczas testów, że Mercedes z dnia na dzień jest lepszy, a Ferrari po mocnym starcie już tak bardzo się nie rozwijało, ale jeszcze utrzymywali się z przodu. Moim zdaniem pojawiły się jakieś problemy z wyciągnięciem 100% z samochodu w Melbourne. Patrząc na tempo Ferrari w ten weekend, to moim zdaniem problemem są dla nich wyższe temperatury i przez to nie wyciągają wszystkiego z miękkich opon. Mercedes na testach narzekał na zimny tor i wtedy mieli problemy z oponami, a w Melbourne tego problemu u nich nie ma. Obiekt w Australii jest specyficzny, gdzie dominują wolne zakręty i proste, a brakuje klasycznych szybkich łuków – to zupełnie inna charakterystyka niż obiekt w Barcelonie. Jestem przekonany, że w Bahrajnie Ferrari będzie o wiele mocniejsze i być może najlepsze. W wyścigu w Australii nie stoją na straconej pozycji, tempo powinno być o wiele bliższe do Mercedesa.
Red Bull sam jest sobie winny, bo zaryzykowali i nie wypuścili swoich kierowców na drugi przejazd w Q1. Z tego powodu Pierre Gasly odpadł już w Q1. To duża niespodzianka i Francuz jutro będzie się musiał przebijać na punktowane miejsca. Nie będzie miał łatwo, bo różnice w stawce są w tym roku mniejsze. Verstappen przebił realne oczekiwania, bo przedzielił kierowców Ferrari w kwalifikacjach. Strata Red Bulla jest bardzo duża do Mercedesa. Słowa Helmuta Marko o tym, że są na poziomie lub nawet przed Mercedesem brzmią teraz dość kuriozalnie. Zobaczymy jak będzie w tempie wyścigowym, bo to powinno być lepsze.
Kierowcy i zespoły ze środka stawki
Różnice w środku stawki są naprawdę niewielkie. Sześć zespołów ze sobą walczy na równym poziomie i układ sił będzie się w tym gronie regularnie zmieniał. Na czele środka stawki w tym momencie mamy kierowców Haasa. Sytuacja przypomina więc tą sprzed roku. Oby tym razem pit-stopy poszły im gładko i nie było problemów. Haas ma dobre tempo i w niedzielę powinni wywalczyć spore punkty. Nie wykluczam nawet, że nie dadzą się wyprzedzić Gasly’emu.
Gwiazdą kwalifikacji jest Lando Norris, który wywalczył mocne ósme miejsce. Carlos Sainz cały weekend był od niego szybszy, ale miał problem w Q1, bo trafił na żółte flagi i nie mógł poprawić swojego czasu i szybko odpadł z rywalizacji. Był więc potencjał na dwa McLareny w Q3. Muszą być na pewno z takiej formy być zadowoleni.
Kimi Raikkonen awansował do Q3, ale biorąc pod uwagę wcześniejsze rezultaty, to dziewiąte miejsce nie jest pełnym sukcesem. Alfa Romeo liczyła na więcej, a Raikkonen nie złożył optymalnego kółka, bo powinien być wyżej. Antonio Giovinazzi odpadł w Q2.
Mieszane odczucia panuję także w zespole Racing Point. Sergio Perez awansował do Q3 i musi być z siebie bardzo zadowolony, ale Lance Stroll odpadł już w Q1. Zespół wyraźnie się poprawił, bo przywieziony pakiet poprawek zadziałał. Dzięki temu weszli na stałe do grona stajni ze środka stawki, co daje realną szansę na regularną walkę o punkty.
W kwalifikacjach rozczarowało Renault, bo obaj kierowcy nie awansowali do Q3. Zespół, który miał walczyć o wejście do pierwszej trójki w ogólnej klasyfikacji bardzo zawiódł. Na pewno zrobi się tam teraz nerwowo. Rok temu Renault zwykle miało lepsze tempo wyścigowe niż kwalifikacyjne, więc spodziewam się, że w niedzielę zdobędą punkty i nie wykluczone, że oboma samochodami. Gorszy wynik będzie dużym rozczarowaniem. Renault traci jednak sporo do Haasa, który jest obecnie czwarty w układzie sił.
Toro Rosso pokazywało momentami bardzo dobre tempo, ale w kwalifikacjach doszło do pewnej weryfikacji. Są w środku stawki, ale raczej na końcu tej grupy. Na uwagę zasługuje wynik Alexandra Albona, który jest debiutantem, a do bolidu F1 wsiadł pierwszy raz w lutym i w pierwszych kwalifikacjach pokonał zespołowego partnera.
Walka o punkty wśród zespołów środka stawki jest w dużym stopniu otwarta. Spodziewam się wyrównanej walki i różnego podejścia do strategii. O awansie do punktowanej dziesiątki będą decydować szczegóły.
Williams jest w trzeciej lidze
Bez niespodzianki na końcu stawki, bo kierowcy Williamsa byli najwolniejsi. Wynik Russella jest jednak przyzwoity i oddaje obecny poziom tego zespołu – około sekunda straty do reszty stawki. Williams ma cały czas opóźnienie, brakuje części zamiennych itd. Dlatego trzeba oczekiwać, że do startu europejskiej części sezonu będą się systematycznie poprawiać. Strata do reszty stawki jest bardzo duża i rywale nie będą stali w miejscu, więc trudno optymistycznie patrzeć w przyszłość. Kubica miał w sobotę dwie przygody ze ścianami i kwalifikacje zupełnie ne poszły po jego myśli. Trudno było oczekiwać gorszego powrotu do kwalifikacji F1, oby w wyścigu spisał się lepiej. Polak na swoim najlepszy kółku uderzył w ścianę, więc jego strata w tabeli jest większa niż teoretycznie powinna być. Patrząc na poszczególne sektory, to i tak przegrałby z Russellem dość wyraźnie.
Zapowiedź wyścigu o GP Australii 2019 i charakterystyka toru
Tor Albert Park nie jest obiektem gdzie łatwo się wyprzedza. W zeszłorocznym wyścigu doszło do zaledwie kilku udanych manewrów wyprzedzania i ten fakt sprawił, że przyśpieszyły prace nad zmianami reguł aerodynamicznych, które zaowocowały zmienionymi bolidami w 2019 roku. Na torze znajdują się trzy długie strefy DRS – identyczne jak rok temu. To będzie test czy nowe regulacje się sprawdziły. Według szacunków powiększenie tylnych skrzydeł sprawiło, że użycie systemu DRS będzie w tym roku zwiększać prędkość maksymalną o około 25 km/h w porównaniu do 18 km/h w zeszłym sezonie. To będzie największa różnica dotycząca nowych reguł, która powinna ułatwić wyprzedzanie. Jeśli tak faktycznie będzie na torze w Melbourne, to FIA powinna skracać strefy DRS na torach, gdzie wyprzedzanie historycznie było łatwiejsze. Szczegółową charakterystykę wraz ze schematem można znaleźć pod tym linkiem.
Obiekt w Melbourne należy do najbardziej paliwożernych w całym kalendarzu. Jego charakterystyka powoduje, że zużycie paliwa jest wysokie, ale zróżnicowane w stawce. Według danych opublikowanych przez Formułę 1 w 2018 roku największe zużycie paliwa wśród kierowców, którzy przejechali cały dystans wyniosło 104,9 kg paliwa, a najniższe 99,7 kg. W 2019 roku podniesiono limit paliwa do 110 kg na wyścig. To sprawi, że zespoły mające z tym największy problem będą go mogły nalać do baku więcej. Te zespoły, które korzystają z mniej paliwożernych jednostek napędowych na pewno nie będą korzystać z nowego limitu, aby wykorzystać lepsze tempo dzięki lżejszemu bolidowi. Mercedes jest takim producentem, który od lat sugeruje, że ich zużycie paliwa jest bardzo niskie. Na przeciwnym biegunie jest Honda. Nie wiemy jednak czy ten układ będzie obowiązywał również w tym sezonie.
Od tego roku na każdy weekend wyścigowy Pirelli przywozi trzy mieszanki opon nazywające się tak samo. W związku z innymi zmianami w ogólnej ilości mieszanek (jest ich pięć zamiast siedmiu) opony przywiezione na tor w Australii w 2019 roku są przeciętnie twardsze niż rok temu. W 2018 roku nie było problemu z jazdą na jeden pit-stop, więc tym bardziej nie będzie go w tym sezonie. Patrząc na tempo prezentowane podczas piątkowych treningów, to powinna dominować strategia z wykorzystaniem opon miękkich i średnich. Pirelli sugeruje, że nieco szybsza będzie strategia dwóch pit-stopów.
Opony na #AusGP. Powinna dominować strategia jednej wizyty w boksach, ale nie są wykluczone dwie, szczególnie jak jakiś kierowca będzie liczył na walkę o najszybsze okrążenie. #F1PL pic.twitter.com/BKs2YrQ4xh
— Karol z CyrkF1 (@Karol_CyrkF1) 16 marca 2019
Na torze w Melbourne regularnie dochodzi do kraks na starcie do wyścigu. Pierwszy zakręt jest bardzo specyficzny, więc trudno uniknąć w tym miejscu zamieszania i kolizji, szczególnie, że przednie skrzydła są szersze w tym roku. Patrząc na historię tego wyścigu, to do poważniejszych wypadków dochodzi także w innych miejscach. Blisko toru są bariery, a to sprawia, że każde wypadnięcie z toru jest bardzo ryzykowne. Wyjazd samochodu bezpieczeństwa może mocno zamieszać w wyścigu, co niejednokrotnie miało na tym torze miejsce. To łączy się z tym, ze wyprzedzanie jest trudne, a kluczowa jest pozycja na torze.
Zobaczymy jak w praktyce sprawdzi się nowa reguła dotycząca przyznawania punktu za najszybsze okrążenie. W teorii powinna ona doprowadzić w końcówce wyścigu do ciekawych sytuacji. Czołówka powinna bardziej przyśpieszyć, a nie tylko pilnować pozycji na torze. Może także dojść do taktycznej zmiany opon w końcówce wyścigu chcąc zwiększyć szanse do walki o ten jeden punkt. Takie zachowanie zawodników może spowodować, że coś zaskakującego wydarzy się w końcówce.
Podsumowanie
Patrząc na historię, to wyścigi w Australii są bardzo zróżnicowane. Odbywały się tu zarówno pamiętne wyścigi z wieloma zaskakującymi sytuacjami, kraksami i niespodziankami na czołowych pozycjach. Było także wiele nudnych zawodów, gdzie tak naprawdę nic się nie działo. Zobaczymy jak będzie w 2019 roku. Jak sprawdzą się nowe reguły techniczne, czy poprawią wyprzedzanie? Czy kierowcy będą walczyć w końcówce o najszybsze okrążenie? Czy Mercedes utrzyma dublet w wyscigu? Kto wyjdzie zwycięsko z walki w środku stawki? Na wiele pytań poznamy odpowiedzi.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: