Mercedes zdominował kwalifikacje do GP Włoch 2020 na torze Monza. Obaj kierowcy tego zespołu poprawili dotychczasowy rekord tego obiektu, a za ich plecami toczyła się bardzo wyrównana walka kilku zawodników.
Przed GP Włoch w temacie Formuły 1 dominował jeden temat, czyli zakazanie trybów kwalifikacyjnych. Opisywałem to szerzej np. pod tym linkiem i tam odsyłam po szczegóły. Decyzja o wprowadzeniu nakazu stosowania tylko jednego mapowania jednostki napędowej podczas kwalifikacji i wyścigów miała wpłynąć na układ sił, pojawiały się również głosy że jej skutki będą odwrotne do oczekiwań. Jak było na Monzy? Fabryczny Mercedes wciąż dominuje z dużą przewagą i nic nie wskazuje na to, aby na tym stracili na tle rywali. Patrząc tylko na wyniki tych kwalifikacji, to moim zdaniem jedynym producentem silnika, który na tym stracił jest Honda. Renault mogło nieznacznie zbliżyć się do Mercedesa, a Ferrari tak bardzo odstaje, że trudno wyrokować. W niedzielę zobaczymy jak te zmiany regulaminowe wpłyną na formę w wyścigu.
https://twitter.com/F1/status/1302247231387467784
Mercedes w swojej lidze
Dotychczasowy rekord toru Monza wynosił 1:19,119 i ustanowił go Kimi Raikkonen w 2018 roku. W tegorocznych kwalifikacjach obaj kierowcy Mercedesa byli szybsi, przebijali rekordowy czas kilkukrotnie i ostatecznie Hamilton wyśrubował go do poziomu 1:18,887. Zrobili to nie kombinując z podciąganiem się za kimś w cieniu aerodynamicznym, a także bez korzystania z pełnej mocy silnika. Mercedes pokazał swoją prawdziwą siłę. Kolejny kierowca stracił do nich 0,8 sekundy, co na tym torze jest bardzo dużą różnicą. Podczas piątkowych symulacji długich przejazdów kierowcy tego zespołu byli najlepsi, więc w wyścigu będą faworytami. O wszystkim zadecyduje start, czy dojdzie do zmiany pozycji i wewnętrznej walki. Zwykle jest tak, że jak Hamilton jedzie z przodu to kontroluje wyścig i swoją przewagę, a jak Bottas prowadzi to jest naciskany przez Hamiltona. Mercedes ma na tyle wyraźną przewagę, że jego kierowcy musieliby mieć sporego pecha lub awarie, aby przegrać z rywalami walkę o podium.
Omówienie pozostałych kierowców i zespołów
Pozytywnym zaskoczeniem kwalifikacji był Carlos Sainz, który zajął trzecie miejsce. Hiszpan przez całe kwalifikacje prezentował się bardzo dobrze. Trzecie miejsce trzeba uznać za niespodziankę, bo McLaren w tym roku nie wyróżniał się pozytywnie na torach gdzie dominują proste. Lando Norris był szósty z niewielką stratą co wskazuje na to, że znaleźli optymalne ustawienia. Sainz zdecydowanie powinien być w grze o podium, a Norris powinien walczyć o bardzo wysokie miejsce. Układ sił tuż za Mercedesami jest bardzo wyrównany i o końcowych pozycjach zadecydują szczegóły.
Sergio Perez zajął czwarte miejsce i biorąc pod uwagę poprzedni tor, gdzie Racing Point spisywało się nieco słabiej, to bardzo dobry wynik. Różnice w tym obszarze stawki są bardzo małe, więc 0,3 sekundy straty Strolla oznacza aż cztery pozycje startowe dalej. Radzę zwracać baczną uwagę na różowe samochody, bo oni stawali na tempo wyścigowe, a mimo tego wynik w kwalifikacjach jest bardzo dobry. Jeśli potwierdzi się dodatkowo to, że w wyścigu silnik Mercedesa będzie dawał więcej mocy niż poprzednio, to kierowcy Racing Point powalczą o bardzo wysokie pozycje. Sergio Perez zdecydowanie jest w grze o podium, pierwsze w tym sezonie.
Max Verstappen był dopiero piąty, a nie miał większych problemów podczas kwalifikacji, to jest jego czyste tempo. Wygląda na to, że zmiany w silnikach negatywnie wpłynęły na Red Bulla w kwalifikacjach. Verstappen oczywiście będzie walczył o podium i ma na to duże szanse, ale tym razem nie jest do tego miejsca faworytem. Jednak znając go i jego zespół, który zawsze pod względem strategii spisuje się doskonale, to podium będzie dla nich celem.
Rozczarował mnie zespół Renault, bo oni w tym roku bardzo dobrze spisują się na prostych. Na Monzy gdy wszyscy przywieźli pakiety z niskim oporem, to ich przewaga zniknęła. Ricciardo był siódmy, a Ocon dopiero 12. To nie są dobre miejsca, bo celem na kwalifikacje była druga linia. Szczególnie z perspektywy Renault problemem jest porażka z McLarenem, który ma taki sam silnik, a w tym roku na prostych byli od nich lepsi. Ricciardo mimo tej pozycji będzie w grze o duże punkty, ale do podium potrzebowałby sporej dawki szczęścia. Na torze drugi raz w tym roku jest nowy prezes całego koncernu, który może ogłosić w niedzielę coś dużego związanego z przyszłością Renault w F1. Może chodzi o markę Alpine – szczegóły, lub coś innego.
Alexander Albon tym razem niewiele stracił do Verstappena, ale z drugiej strony dało mu to tylko dziewiąte miejsce z niewielką przewagą nad kierowcy AlphaTauri. Pierre Gasly znowu awansował do Q3 i Francuz pokazał się z dobrej strony. W przypadku tych kierowców i Daniiła Kwiata mam największy problem, aby ich ocenić i coś przewidzieć, bo niewiadomą pozostaje silnik Hondy i to jakie wprowadzono zmiany.
W gronie zespołów z końca stawki, drugi weekend z rzędu znalazło się Ferrari, a kierowcy tego zespołu spisali się jeszcze słabiej niż w Belgii. Vettel odpadł w Q1, ale był ofiarą tłoku i zamieszania z udziałem kilku kierowców. Leclerc zajął 13. miejsce bez szans na walkę o Q3. Tegoroczny samochód Ferrari z uwagi na słabszy silnik i zbyt duży opór na tego typu torach jest zupełnie niekonkurencyjny. Forma jest naprawdę zła i w wyścigu szykuje się jedynie walka z trzema najsłabszymi zespołami tego sezonu. Tempo Ferrari nie zwiastuje walki o punkty w czystym wyścigu.
Koniec Q1 z uwagi na kombinacje z łapaniem się w cień aerodynamiczny był bardzo chaotyczny. Większość kierowców z końca stawki nie miało możliwości poprawić swojego czasu. Trudno więc wyrokować na temat układu sił wśród trzech najsłabszych stajni. Wydaje mi się tylko, że na końcu jest Williams, oni powinni za to tym razem lepiej na tle rywali spisać się w wyścigu dzięki zmianom w silnikach. Alfa Romeo, Haas i Williams tracą sporo czasu do punktowanych pozycji, więc walka o punkty w czystym wyścigu wydaje się niemożliwa.
Zapowiedź wyścigu o GP Włoch 2020
Tor Monza to wyjątkowy obiekt w kalendarzu F1, gdzie zespoły przywożą zupełnie inne pakiety aerodynamiczne z minimalnym dociskiem. Jest to również tor gdzie dużą rolę odgrywa jednostka napędowa. Prosty układ toru sprawa, że różnice w stawce nigdy nie są duże mimo, że jego nitka liczy 5,7 km. Na Monzy kluczowy jest start do wyścigu, bo dojazd do pierwszego zakrętu to ponad 600 metrów. To miejsce gdzie można wygrać lub przegrać wyścig. Spóźnienie startu na tym torze jest bardzo kosztowne. W związku z mniejszymi płatami tylnego skrzydła, efekt otwarcia DRS jest mniejszy co negatywnie wpływa na wyprzedzanie. Z drugiej strony długi proste pozwalają łapać się w strugę aerodynamiczną, a to bardzo pomaga. Dlatego w obecnej F1 wyprzedzanie nie będzie trudne, jeśli kierowca z tyłu zejdzie na mniej niż sekundę straty. Pełną charakterystykę tego toru wraz z blogowym schematem można sprawdzić pod tym linkiem.
Niedziela ma być cieplejszym dniem weekendu, a temperatura powietrza zbliży się do 30 stopni Celsjusza. Szans na opady deszczu nie ma w czasie wyścigu, te mają pojawić się w nocy i w poniedziałek. Wyższe temperatury na pewno wpłyną na sytuację z oponami i przegrzewanie się samochodów, ale nie powinno to być tym razem nic kluczowego.
Wyjazdy samochodu bezpieczeństwa na Monzy nie należą do częstych. Największe szanse na to są na pierwszym okrążeniu, bo jest ryzyko większej kraksy w pierwszym zakręcie.
Wszyscy kierowcy z czołówki będą startować na miękkiej mieszance opon. Ważniejsze było posiadanie lepszych opon na sam start niż bardziej wytrzymałej mieszanki na pierwszy przejazd. Na Monzy traci się dużo czasu na pit-stop dlatego od zawsze wszyscy starają się robić ich jak najmniej. Tym razem będzie podobnie, a kierowcy tylko raz wymienią opony. Wygląda na to, że oba warianty strategiczne będą możliwe do wykorzystania przy starcie na miękkiej mieszance. Zmiana opon w optymalnej sytuacji powinna odbyć się między 20., a 30. okrążeniem. Gdyby wcześniej była neutralizacja i okazja na darmową zmianę opon, to kierowcy będą musieli się postarać, aby dojechać na nich do mety.
Podsumowanie
Mercedesy w swojej lidze, ale za nimi szykuje się bardzo wyrównana walka. Tym razem przewidywania na wyścig trzeba robić ostrożnie, bo zmiany w mapowaniu silników wpłyną w pewnym stopniu na układ sił. Jeśli producenci dadzą więcej mocy na wyścig, to na takim wymagającym torze wzrasta ryzyko awarii.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: