Michael Andretti cały czas planuje utworzenie zespołu F1 i prowadzi w tej sprawie negocjacje. Ma mu w tym pomóc nowa fabryka i potencjalny potężny inwestor.
Na początku grudnia odbyła się uroczysta inauguracja budowy nowej fabryki i siedziby Andretti Global w Indianapolis w USA. Budowa ma potrwać dwa lata i być domem dla wszystkich programów Andrettiego w sportach motorowych, a tych ma być znacznie więcej za kilka lat. W tej fabryce miałaby być również siedziba jego zespołu F1. W trakcie tego wydarzenia odbyła się krótka konferencja prasowa, najważniejsze wypowiedzi zamieścił lokalny portal IndyStar – Źródło. O skali ambicji Andrettiego świadczy fakt, że typowe fabryki zespołów IndyCar kosztują 20 milionów dolarów, a Andretti buduje fabrykę za 200 milionów, której powierzchnia będzie ponad pięć razy większa od fabryki zespołu Rahal Letterman Lanigan Racing, który startuje w IndyCar i w IMSA. Andretti planuje w kolejnych latach rozszerzyć swoją działalność o zespoły w Formule 1, WEC, a także rywalizować w Daytona 500. Nie wydaje mi się jednak, że w tej fabryce będzie cały niezbędny sprzęt do projektowania i budowy bolidów F1. W takim wypadku konieczne byłyby dodatkowe inwestycje. Aston Martin jest w trakcie budowy fabryki tylko dla zespołu F1 za 250 mln $, a Andretti dla wielu zespołów z różnych serii za 200 milionów. W fabryce ma pracować 500 osób, a biorąc pod uwagę liczbę obsługiwanych programów, to będzie za mało jeśli miałaby dołączyć jeszcze Formuła 1.
W trakcie konferencji prasowej okazało się, że Andretti wciąż zabiega o dołączenie do F1, a termin spodziewanej decyzji przeciąga się. Michael Andretti chciałby dostać prezent od władz F1 na święta, ale realnie liczy na decyzję w ciągu kilku tygodni (nie sprecyzował o jaką decyzję chodzi). Jedna rzecz jest pewna: Andretti nie planuje już kupić istniejącego zespołu. Rok temu jego oferta zakupu Saubera została odrzucona. Andretti w tym roku prawdopodobnie rozmawiał o zakupie AlphaTauri, bo na konferencji prasowej powiedział, że Red Bull nie jest zainteresowany sprzedażą juniorskiej stajni.
Kiedy Andretti mógłby pojawić się w Formule 1?
Michael Andretti w publicznych wypowiedziach podawał wiele bardzo optymistycznych scenariuszy i dat, dlatego trzeba spojrzeć na jego plany realistycznie. Startujący od zera zespół Haas F1 Team został utworzony w kwietniu 2014 roku i zadebiutował w F1 od 2016 roku. Potrzebowali niemal dwóch lat na przygotowania, a jest to zespół, który opiera swoje funkcjonowanie na zakupie maksymalnej ilości komponentów od Ferrari i wykorzystaniu włoskiej firmy Dallara do produkcji reszty komponentów. Andretti w trakcie inauguracji fabryki optymistycznie mówił o tym, że oczekuje dobrych wieści od F1 za kilka tygodni. Załóżmy, że w sposób ekspresowy w kilka tygodni akceptuje go FIA, Liberty Media i reszta zespołów, to mógłby liczyć na debiut od 2025 roku. Taki scenariusz na ten moment wydaje się nieprawdopodobny, aby nagle cały świat F1 zmienił zdanie i powitał Andrettiego z otwartymi rękoma.
Andretti rozpoczął budowę fabryki, która ma potrwać dwa lata. Według planów dopiero bolid na 2026 rok mógłby być opracowany w nowej fabryce. Andrettiemu zależy na tym, aby być prawdziwym amerykańskim konstruktorem i budować samochody w USA. Dlatego realny termin debiutu w F1, to właśnie sezon 2026, gdy zostaną wprowadzone nowe regulacje techniczne. Andretti miałby gotową fabrykę i mógłby od razu przygotować bolid według nowych regulacji. Gdyby weszli wcześniej, to musieliby wzorem Haasa oprzeć się o zakup komponentów od innego zespołu, bo nie zdążyliby opracować całego bolidu samodzielnie. Taki scenariusz wydaje się zbyt trudny do wykonania, wygenerowałby dodatkowe koszty. Wymagałoby to również umowy na zakup silnika w obecnej specyfikacji z jednym z obecnych producentów.
Słynne 200 milionów $ opłaty dla dotychczasowych zespołów
Aktualne Porozumienie Concorde, które wszystkie zespoły podpisały z Liberty Media obowiązuje do końca 2025 roku. To porozumienie określa m. in. sposób podziału pieniędzy z zysków F1 między wszystkie zespoły. Omówiłem to szczegółowo na przykładzie premii wypłaconych w 2021 roku. Porozumienie zakłada, że gdy w Formule 1 będzie więcej zespołów, to podział pieniędzy od razu będzie z uwzględnieniem dodatkowych stajni. Gdyby pula pieniędzy była dzielona nie ma 10, a na 11 części, to dodatkowy zespół dostałby około 50 mln $, a to oznacza, że o tyle spadłaby pula dla reszty zespołów. Każdy z aktualnych zespołów w takim wypadku dostałby o kilka milionów mniej. Dlatego zespoły z pełnym poparciem Liberty Media wywalczyły sobie w Porozumieniu Concorde zapis, że nowy zespół wchodzący do F1 musi wpłacić 200 milionów dolarów do podziału na obecne stajnie. W ten sposób z jednej strony nowy zespół pokazuje, że ma odpowiednie zaplecze finansowe, a z drugiej strony aktualne stajnie dostają po 20 mln $, co zrekompensuje im utracone wpływy przez około cztery lata.
Więcej zespołów w stawce oznacza większe zainteresowanie, więcej sponsorów itd., więc wpływy finansowe Liberty Media powinny być większe. To się jednak nie przełoży na wpływy zespołów. Jak wynika z informacji sprzed około dwóch lat, umowy zawarte przez F1 z zespołami gwarantują im wysoki udział w podziale zysków tylko do pewnego poziomu (mniej więcej takiego jaki był w 2021 roku). Jeżeli zyski F1 urosną bardziej, to zdecydowaną większość nadwyżki zgarnie dla siebie Liberty Media.
Michael Andretti od dawna mówi, że ma odpowiednie wsparcie finansowe i byłby w stanie zapłacić 200 milionów dolarów, ale to w ostatnim roku nie poprawiło jego pozycji. Patrząc na jego obecne przygotowania, to moim zdaniem lepiej będzie jeśli skupi się na planie wejścia od 2026 roku. Wtedy będą nowe umowy komercyjne Liberty Media z zespołami, jego kandydatura nie będzie mogła być blokowana, być może uda się ustalić inny podział pieniędzy, aby aktualne zespoły zgodziły się na więcej uczestników F1.
Andretti ma duże wsparcie finansowe
Od początku planów Michaela Andrettiego jest mowa o tym, że zebrał grupę inwestorów i byłby w stanie sfinansować projekt F1. Negocjował zakup Saubera za 350 milionów euro i to nie pieniądze były powodem zakończenia rozmów. Teraz buduje fabrykę za 200 milionów dolarów, otwarcie mówi o tym, że zapłata 200 milionów pozostałym zespołom, to nie będzie problem.
Wśród inwestorów jest firma finansowa Group 1001, do której należy główny sponsor Andrettiego w IndyCar – Gainbridge. Gainbridge to również sponsor Coltona Herty. Herta kilka tygodni temu podpisał wieloletni kontrakt z Andrettim, który ma mu zapewniać 7 milionów dolarów rocznej pensji – zdecydowany rekord IndyCar. Herta, gdyby Andretti miał zespół F1, to będzie jednym z kierowców (wtedy superlicencję powinien mieć).
Podczas inauguracji budowy fabryki był obecny Mark Walter, którego majątek wynosi 5,3 miliarda dolarów. To prezes globalnej firmy inwestycyjnej Guggenheim Partners, która obraca majątkiem w wysokości 285 miliardów dolarów. Mark Walter to kluczowe nazwisko, bo on chętnie inwestuje w sport. Jest jednym z właścicieli Chelsea Londyn – transakcja z tego roku. Zarządzany przez niego fundusz jest właścicielem Los Angeles Dodgers. Według medialnych plotek to właśnie Guggenheim Partners finansuje budowę nowej fabryki Andrettiego i stoi za projektem wejścia do F1.
Andretti powinien związać się z nowym producentem silników
Projekt Andrettiego będzie naprawdę atrakcyjny dla F1, jeśli udało by mu się pozyskać wsparcie nowego producenta silników. Wiemy, że Honda zgłosiła się do FIA i sonduje, czy warto przygotować jednostkę napędową zgodnie z regulacjami na 2026 roku. Andretti współpracuje z Hondą w serii IndyCar od wielu lat, jego samochody korzystają z japońskich silników. Honda ma niezwykle ograniczone opcje współpracy z aktualnymi zespołami, więc Andretti to byłby projekt korzystny dla obu stron. Porsche również myśli o Formule 1, ale tutaj sprawy nie są tak konkretne. Zespół Andretti-Honda byłby niezwykle korzystny dla całej F1 i musiałby być zaakceptowany przez FIA, Liberty Media i resztę zespołów.
Podsumowanie
W ostatnich miesiącach Stefano Domenicali otwarcie wypowiadał się, że F1 nie potrzebuje więcej zespołów. Przeciwko projektowi Andrettiego występowało również kilku szefów zespołów. Poparcia obecnie nie ma, ale nie jest wykluczone, że takie się pojawi. Jeżeli Andretti przygotowałby konkretny projekt i jeszcze na dodatek miał swojego dostawcę silników, to nikt w F1 nie będzie robił mu problemów. Perspektywa jego debiutu w F1, to jednak kilku lat. Cała F1 bardzo skorzysta na dodatkowym zespole, idealnie byłoby, gdyby zespołów było 12. Zainteresowanych producentów nie brakuje, będzie ich pięć lub sześć od 2026 roku.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: