Superlicencja to dokument wymagany do startów Formule 1. FIA zapowiedziała zmiany w kryteriach od 2020 roku, które powinny sprawić, że jej uzyskanie będzie łatwiejsze. W tle tej zmiany można wyczuć pieniądze.
Superlicencja – co to jest i jak ją zdobyć
Bardzo wyczerpująco opisałem temat superlicencji w zeszłorocznym tekście, który możecie przeczytać pod tym linkiem. Tam odsyłam po szczegóły na temat wszystkich wymagań niezbędnych do spełnienia warunków do uzyskania tego dokumentu. Superlicencję można potocznie nazwać “formułowym prawem jazdy”. W obecnych czasach zdobycie superlicencji jest trudniejsze, bo młodzi kierowcy muszą odnosić konkretne sukcesy w niższych seriach wyścigowych. Nie da się tych sukcesów kupić (w większości przypadków), więc wszyscy zawodnicy chcący startować w F1 muszą w niższych seriach przynajmniej jeździć w ścisłej czołówce. Dawniej nie było takiej konieczności, bo wymogi były o wiele bardziej łagodne, więc słabi kierowcy dzięki pieniądzom od swoich sponsorów mogli startować w F1.
Punkty niezbędne do uzyskania superlicencji
FIA w 2015 roku wprowadziła zmiany, które wymuszają na młodym zawodniku zdobycie 40 punktów w ciągu trzech lat, aby móc uzyskać superlicencję. To jest kluczowy warunek, który zatrzymał kariery wielu bogatych, ale jednocześnie przeciętnych sportowo zawodników. Punkty zdobywa się za miejsca w klasyfikacji generalnej niższych serii wyścigowych. Pełną tabelę z punktacją znajdziecie na Wikipedii pod tym linkiem. Kierowca naprawdę utalentowany nie ma problemów aby zdobyć te punkty i będzie w stanie wywalczyć je w jeden rok np. dzięki finiszowi na podium w serii F2. W ostatnich latach w Formule 1 debiutowali kierowcy, którzy mieli na swoim koncie dwa razy więcej punktów niż regulaminowe minimum. Kierowca średni ma w obecnych czasach kłopot, bo miejsca w środku stawki są zbyt słabo punktowane i nawet w trzy lata może się nie udać mu się uzbierać niezbędnych punktów. Co roku punktacja podlega pewnym zmianom, ale modyfikacja zatwierdzona w minionym tygodniu przeczy sportowym podstawom stojącym za wprowadzonym w 2015 roku systemem.
Punkty za sam udział w treningach
FIA zadecydowała, że od 2020 roku kierowca będzie mógł zdobywać punkty za sam udział w piątkowych treningach F1. Nie ważna jest jego forma sportowa, czy to ile będzie tracił czasu do rywali. Wystarczy, że w treningu przejedzie 100 km i zdobędzie jeden punkt. Ta nowa możliwość ma jednak dwa limity. W ciągu trzech lat będzie można zdobyć w ten sposób maksymalnie 10 punktów, więc jeśli ktoś planuje więcej treningów, to nic mu to nie da. Drugi warunek już istnieje, bo aby wziąć udział w piątkowym treningu, to należy być posiadaczem „piątkowej superlicencji”. Do jej uzyskania potrzeba w ciągu trzech lat zdobyć 25 punktów lub wystartować w sześciu wyścigach serii F2. Warunki do uzyskania piątkowej superlicencji zostały złagodzone od bieżącego sezonu o opcję na sześć startów w serii F2.
Szansa dla bogatych kierowców i biednych zespołów
Możliwość zdobywania punktów za sam udział w treningach będzie bardzo kuszącą opcją z której będą chcieli skorzystać młodzi kierowcy posiadający duże wsparcie finansowe. Możemy być pewni, że od 2020 roku częściej w pierwszym piątkowym treningu będą jeździć kierowcy testowi. Z drugiej strony zespoły mające problemy finansowe zyskają dobrą okazję do dodatkowego zarobku. Jeśli zainteresowanych kierowców będzie więcej, to będzie im można sprzedać więcej treningów lub podnieść opłatę za taki start. W F1 to nie jest nic nowego, bo zespoły sprzedają udział w testach czy treningach od wielu lat. Również takie transakcje mają miejsce z kierowcami, którzy są zbyt słabi sportowo.
Bogaty kierowca na mocy nowych reguł wystartuje sobie w sześciu wyścigach F2, a potem będzie mógł jeździć w treningach F1 i zdobywać za nie punkty do superlicencji. To jest spore ułatwienie dla wielu kierowców, którym brakuje punktów do tego, aby myśleć o Formule 1. Przykładem niech będzie Nikita Mazepin, którego ojciec bez problemu sfinansuje synowi starty w jakimś zespole F1. Nikita ma jednak mało punktów, a jego tegoroczna forma w serii F2 sugeruje, że nie uda mu się ich zdobyć. Jestem przekonany, że za rok zobaczymy Rosjanina w wielu treningach F1 i w ten sposób wywalczy 10 punktów, co może przeważyć na jego korzyść i pozwolić mu przekroczyć barierę 40 punktów. Przykładów takich kierowców jest więcej. Nie jest wykluczone, że Red Bull i Honda w ten sposób będą nabijać punkty swoim juniorom w zespole Toro Rosso. Obecny główny junior Red Bulla, Dan Ticktum, ma zbyt mało punktów, więc to będzie dla niego bardzo dobra opcja. Takich przykładów może być więcej. Wszystko zależy od tego ile zaoferują pieniędzy i czy zespołom będzie się to opłacać.
Przykład Nikity Mazepina
Podaję jeden przykład jakie to będzie mieć konsekwencje. Według stanu na dzień dzisiejszy Nikita Mazepin będzie chciał awansować do F1 w 2021 roku – to pierwszy możliwy termin, bo na 2020 rok wydaje się to niemożliwe. W takim scenariuszu będą mu się liczyć punkty z sezonów 2018 – 2020. Mazepin był drugi w serii GP3 w 2018 roku za co zdobył 20 punktów. W tym roku w serii F2 jeździ słabo (obecnie jest 17. w klasyfikacji) i punktów raczej nie zdobędzie żadnych. Będzie potrzebował zdobyć 20 punktów w 2020 roku. Wykupi sobie 10 treningów i pozostanie mu zdobyć tylko 10 punktów w seriach juniorskich. W F2 musiałby być na szóstym miejscu, ale są też inne, mniej konkurencyjne serie w których będzie mógł wystartować. Te 10 dodatkowych punktów bardzo ułatwia sprawę.
Pozostałe zmiany w kryteriach
FIA wprowadziło dodatkowo jeszcze drobne zmiany w kryteriach dotyczących punktów. Na listę punktowanych serii od 2020 roku wejdą W Series i Euroformula Open (nie podano ile będzie można w nich zdobyć punktów). W jednym roku kalendarzowym będzie można zdobyć punkty w maksymalnie dwóch seriach. Seria wyścigowa w której zdobywa się punkty musi liczyć minimum pięć zawodów, a między każdym z nich musi minąć minimum 72 godziny. W każdym sezonie zawody muszą się odbywać na minimum trzech torach. To są techniczne zmiany eliminujące z punktowanych serii te, które są bardzo krótkie celowo lub które z uwagi na różne okoliczności zostały bardzo skrócone. W takich krótkich seriach łatwiej jest wywalczyć czołowe miejsce w klasyfikacji końcowej.
Podsumowanie
Przyznawanie punktów za sam udział w treningu to krok w złą stronę. Nie da się nie odnieść wrażenia, że zostało to zrobione po sugestiach z pewnych kręgów. Mniejsze zespoły powinny na tym zyskać finansowo, a kierowcy z dużymi sponsorami będą mieć łatwiejszą drogę do awansu do F1. Jeżeli już będą spełniać wymogi, to ich mecenasi będą mogli przedstawić bardzo hojne oferty, aby załatwić swoim podopiecznym miejsce w zespołach Formuły 1. Częściowo oznaczać to będzie powrót do sytuacji sprzed kilku lat, gdy warunki do uzyskania superlicencji były bardzo łagodne i z tego powodu mieliśmy w stawce kierowców bardzo słabych. Oczywiście cały czas trzeba będzie sportowo wywalczyć 30 punktów w trzy lata, ale to oznacza obniżenie wymagań o 25% w stosunku do stanu obecnego.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: