Bernie Ecclestone zapowiedział, że w tym roku tylko 10 zespołów dostanie pieniądze od FOM. Z 10 zespołami Bernie podpisał umowy handlowe, które zapewniają im udział w zyskach F1. Takiej umowy nie ma tylko Marussia, która zajęła w ubiegłym roku 11 miejsce w klasyfikacji konstruktorów. Bernie zupełnie zignorował ten zespół.
Wyobraźcie sobie taką sytuację w jakiejś lidze piłkarskiej. 15 drużyn dostaje pieniądze od telewizji, a 16 już nie. Bernie zawsze powtarzał, że 10 zespołów to według niego optymalna liczba w F1. Nie chce ich więcej. Trzy nowe zespoły, które pojawiły się w F1 w 2010 roku to był pomysł Maxa Mosleya – byłego szefa FIA. Mosley miał utopijny pomysł, że tym zespołom uda się funkcjonować na dobrym poziomie z niewielkim budżetem: 40-45 mln $. Mosley chciał bardzo drastycznie ograniczyć budżety zespołów. Częściowo mu się to udało, teraz czołówka nie wydaje ponad 400 mln $, a tylko ponad 300 mln $ rocznie. Są tylko 2 takie zespoły: Red Bull i Ferrari. Natomiast małe zespoły przynoszą potężne straty. HRT już upadło, a Caterham i Marussia ledwo dyszą. Mają w porównaniu do czołówki niewielkie budżety, Caterham podobno 80, a Marussia 50 mln $. Nie mają silnych sponsorów. Potrzebują pay-driverów, żeby zyskać jakiekolwiek pieniądze. Przez 3 sezony każdy z tych zespołów dostawał od FOM 10 mln $ rocznie. A ten, który zajął miejsce 10 wyraźnie więcej, bo łapał się na podział zysków. Dlatego Caterham jest w znacznie lepszej kondycji finansowej.
Marussia będzie w bardzo ciężkiej sytuacji w najbliższych miesiącach. Z jednej strony straciła 10 mln $, a z drugiej strony poszukuje dostawcy silnika na przyszły rok (Ferrari albo Mercedes), a mówi się, że cena za nowe silniki to 20 mln $ rocznie. Więcej pay-driverów nie mogą już mieć, a potężny sponsor nie wejdzie do słabego zespołu. Jedyny ratunek to zająć 10 miejsce w tym sezonie. Na razie je mają, ale Caterham ma większe możliwości i powinien ulepszyć samochód i ich wyprzedzić.
Podział zysków z F1 jest bardzo zły. Nie jest sprawiedliwy. Bernie daje więcej tym, kogo lubi, albo może na tym zyskać. Ferrari przez lata dostawało bonusy wynoszące kilkanaście milionów $ rocznie. A to dlatego, że zespoły strajkowały i nie chciały podpisać porozumienia Concorde, bo chciały więcej pieniędzy. Co zrobił Bernie? Dał więcej pieniędzy Ferrari po cichu, Ferrari przestało strajkować to i reszta musiała się zgodzić na gorsze propozycje Berniego. W nowych umowach takie bonusy podobno dostanie też Red Bull, McLaren i Mercedes (dzięki Laudzie). Czyli najbogatsi będą jeszcze bogatsi. Bernie gdyby naprawdę zależało mu na silnej wyrównanej stawce, to przeznaczyłby specjalne bonusy dla dwóch najsłabszych zespołów. Oni muszą budować wszystko od zera, wyposażać fabrykę, kupować sprzęt, zwiększać zatrudnienie. Gdyby mieli zagwarantowane pieniądze to sukcesy przyszły szybciej. A tak to ich starta do liderów cały czas jest podobna. Zespoły mają do podziału ponad 700 mln $ rocznie. W tym roku będzie więcej bo zamiast 50% z dochodu F1, zespołom przypadkiem 63% i tak ma pozostać. A i przychody FOM wzrosły, przekroczyły 1,5 mld $ w zeszłym roku. Przeznaczenie 50 mln $ rocznie dla tych dwóch zespołów do podziału to nie byłby problem.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: