Valtteri Bottas po raz pierwszy w tym sezonie wygrał wyścig Formuły 1. Fin okazał się być najszybszym zawodnikiem w rozgrywanym na mokrym torze wyścigu o GP Turcji 2021. Podium uzupełnili obaj kierowcy Red Bulla.
GP Turcji 2021 odbyło się na mokrym torze. Niemal przez cały czas padał bardzo niewielki deszcz, który uniemożliwił przeschnięcie nawierzchni. Kierowcy cały czas jechali na oponach przejściowych z jednym wyjątkiem, bo Vettel zaryzykował i na 36. kółku zmienił na slicki, ale było zbyt mokro i po jednym okrążeniu wrócił do przejściowych. Mimo trudnych warunków wszyscy kierowcy dojechali do mety, nie było żadnych istotnych kolizji poza początkiem (w obie zamieszany był Alonso), a ogółem jak wynika z transmisji, to bardzo rzadko kierowcy popełniali błędy. Odmieniona nawierzchnia zapewniła wysoki poziom przyczepności, co w takich warunkach bardzo pomaga.
Great work from @ValtteriBottas today 👏#TurkishGP 🇹🇷 #F1 pic.twitter.com/U24u9xfZAl
— Formula 1 (@F1) October 10, 2021
Pewna wygrana Bottasa i podwójne podium Red Bulla
Valtteri Bottas wygrał wyścig bez większych problemów. Dla niego to spora odmiana, bo jego poprzednia wygrana była ponad rok temu, a dodatkowo na mokrym torze zwykle ma problemy. Rok temu podczas deszczowego GP Turcji jechał bardzo słabo. Tym razem jego jazda była naprawdę wzorowa. Obronił prowadzenie na starcie, a potem utrzymywał kilka sekund przewagi nad Verstappenem. Holender nie był w stanie się do niego zbliżyć. W razie potrzeby Bottas przyśpieszał i powiększał przewagę. Fin zmieniał opony jedno okrążenie po Holendrze, więc strategicznie było to bardzo bezpieczne. Po zmianie opon musiał wyprzedzić Leclerca, co nie sprawiło mu większych problemów. Pod sam koniec wyścigu Bottas znacznie przyśpieszył i ustanowił najlepsze okrążenie. To było bardzo pewne i ani przez moment niezagrożone zwycięstwo.
Max Verstappen finiszował na drugiej pozycji i z jego perspektywy to było maksimum do ugrania. Spędził niemal cały wyścig jadąc kilka sekund za Bottasem, ale nie był w stanie się do niego zbliżyć. Gdy nieco redukował swoją stratę, to Bottas odpowiadał i ponownie zwiększał dystans. Red Bull miał problemy na tym torze, nie trafili z ustawieniami, a z tego powodu dysponowali słabszym tempem niż Mercedes zarówno na suchym jak i na mokrym torze. Dlatego drugie miejsce to bardzo dobry wynik, a dodatkowo Holender nadrobił kilka punktów nad Hamiltonem.
Sergio Perez pojechał na takim poziomie jakiego wymaga od niego zespół. To był jeden z najlepszych wyścigów kierowcy z Meksyku w tym sezonie. Perez dobrze wystartował i jechał w pierwszej fazie na czwartej pozycji. Nie miał takiego tempa jak czołowa trójka, ale jechał dobrze. Kluczowy moment był w połowie zawodów, gdy dogonił go Hamilton. Perez bronił się bardzo twardo i nie dał się wyprzedzić. Na dystansie dwóch okrążeń Hamilton stracił wtedy ponad pięć sekund do liderów. To był kluczowy moment dla całego wyścigu. Pozwolił Verstappenowi zjechać po nowe opony na 36. okrążeniu i wyjechać przed Hamiltonem, a gdyby nie obrona Pereza, to Holender wyjechałby kilka sekund za Brytyjczykiem. Na kolejnym kółku Perez również zjechał po nowe opony i do końca utrzymywał dobre tempo. Gdy Leclerc zjechał do boksów to dość sprawnie go dogonił i wyprzedził.
Przeglądowe podsumowanie innych kierowców i zespołów
Charles Leclerc pojechał bardzo dobry wyścig w którym powinien zdobyć podium. W pierwszej fazie jechał trzeci z niewielką stratą do Verstappena. W zespole (nie wiem czyja to była konkretnie decyzja) zaryzykowali pewne trzecie miejsce i podjęli decyzję o braku zjazdu po nowe opony razem z dwoma liderami. Leclerc został na torze 10 okrążeń dłużej, ale jego tempo spadło, dogonił i wyprzedził go Bottas, a potem kierowca Ferrari musiał jednak zjechać do boksów. W ten sposób stracił sporo czasu i dość łatwo wyprzedził go jadący już na odpowiednio rozgrzanych oponach Perez. Leclerc zaryzykował pewne trzecie miejsce walcząc o wygraną. Moim zdaniem z perspektywy Ferrari już podium to był duży sukces, więc ryzyko było zbyt duże, powinni grać z tym bezpiecznie. Z drugiej strony, gdyby warunki się poprawiły, albo wyjechał SC, to on byłby zwycięzcą.
Lewis Hamilton nadrobił sześć pozycji w stosunku do startu, ale musi być mocno zawiedziony, bo mogło być lepiej. Na początku stracił trochę czasu za Tsunodą, który bardzo dobrze się bronił, a kolejnych kierowców wyprzedzał sprawnie. Później jego tempo nie było już aż tak rewelacyjne, więc potrzebował kilku okrążeń, aby dogonić Pereza. Gdy to zrobił, to nastąpiły opisane wyżej kluczowe okrążenia. Perez bronił się bardzo twardo, a Hamilton go nie wyprzedził i stracił sporo czasu. Brytyjczyk zaryzykował i nie zjechał po nowe opony, wtedy gdy bezpośredni rywale. Dzięki temu awansował na trzecie miejsce, a jego tempo było całkiem niezłe. Tor jednak nie przesychał, a zużycie opon robiło się coraz większe, więc zespół jednak zdecydował się na późny pit-stop. Spadł w ten sposób na piątą pozycję, ale na nowych oponach nie był w stanie od razu jechać z maksymalną szybkością, wiec zamiast walczyć z Leclerciem, to musiał nawet bronić się przed Gasly’m. Ryzyko w przypadku Hamiltona nie popłaciło. Bezpieczniejsza strategia powinna była mu dać trzecie miejsce, ale zaryzykował chcąc pokonać Verstappena, to była decyzja kierowcy. Gdyby tor wyschnął, albo wyjechał SC, to by bardzo na tym zyskał. Jazda bez zmiany opon była zbyt ryzykowna, bo ryzyko awarii opony było zbyt duże.
Sędziowie na początku podjęli dziwną decyzję dając Gasly’emu pięć sekund kary za kolizję z Alonso w pierwszym okrążeniu. Zwykle takie rzeczy nie są karane, a tutaj byli surowi. Gasly ostatecznie wiele na tym nie stracił, bo dojechał na mecie na szóstej pozycji. Nawet gdyby tej kary nie było, to szanse na lepszy rezultat były minimalne. Yuki Tsunoda dobrze spisał się na początku nie dając się wyprzedzić Hamiltonowi. Później jednak przytrafił mu się jeden kosztowny wyjazd poza tor i ostatecznie wylądował na pozycji poza czołową dziesiątką.
W McLarenie nie mają się z czego cieszyć, bo Norris był siódmy, a Ricciardo poza punktami. Australijczyk od początku po karze jechał na końcu stawki. Wcześniejszy pit-stop dał nadzieje na jeden punkt, ale pod koniec sporo stracił. Norris przejechał bardzo spokojny wyścig niemal cały czas zajmując mniej więcej siódme miejsce. McLaren od początku weekendu radził sobie słabiej w Turcji.
Lance Stroll dobrze odnalazł się w tych warunkach. Przez cały wyścig jechał w czołowej dziesiątce i zdobył dwa punkty. Stracił dużo czasu do kierowców przed sobą, ale też nie miał istotnego zagrożenia z tyłu. Vettel jechał na granicy czołowej dziesiątki do połowy wyścigu, ale potem zaryzykował slicki, co okazało się niewypałem. Stracił wiele pozycji i finiszował w wyścigu na jednym z ostatnich miejsc.
Świetny wyścig pojechał Carlos Sainz, który przebił się z końca stawki na ósmą pozycję. Zasłużenie dostał nagrodę dla kierowcy dnia w głosowaniu, bo najwięcej wyprzedzał i stoczył najwięcej udanych pojedynków. To był bardzo dobry wyścig potwierdzający wysoką formę Ferrari.
Esteban Ocon przejechał cały wyścig bez zmiany opon, a taka decyzja dała mu jeden punkt. To było bardzo duże ryzyko, ale też dobra jazda Ocona. Z tej perspektywy to było bardzo imponujące. Fernando Alonso miał bardzo pechowy start wyścigu, bo po uderzeniu Gasly’ego obrócił się i stracił wiele pozycji. Potem sam uderzył Schumachera, dostał 5 sekund kary, a cały wyścig spędził jadąc daleko poza punktami.
Kierowcy Williamsa i Alfy Romeo byli zupełnie nie widoczni w tym wyścigu. Giovinazzi i Raikkonen mieli dobrą końcówkę i niewiele zabrakło im aby dogonić Ocona, ale wcześniej jechali gdzieś z tyłu stawki i nie byli pokazywani. W Williamsie zawodnicy byli zupełnie niewidoczni poza przygodą Latifiego na poboczu na początku wyścigu. Kierowcy Haasa przez wiele okrążeń jechali blisko siebie i ze sobą walczyli. Ostatecznie wygranym w tym pojedynku był Schumacher.
Zaktualizowane klasyfikacje generalne można sprawdzić pod tym linkiem.
Podsumowanie
GP Turcji 2021 stało pod znakiem bardzo dobrej formy pomocników, bo Bottas i Perez odgrywali tym razem główne role w swoich zespołach. Verstappen wrócił na prowadzenie w klasyfikacji generalnej, a teraz ani on ani Hamilton nie powinni już brać nadprogramowych elementów silników. Sam wyścig mimo, że rozgrywany na mokrym torze nie dostarczył jakiejś wielkiej dawki emocji. Za dwa tygodnie Formuła 1 powraca do USA po dwóch latach przerwy.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: