Kraksa na starcie do wyścigu o GP Singapuru 2017 nie tylko doprowadziła do zupełnie niespodziewanych rezultatów tego wyścigu. Szybkie odpadnięcie z rywalizacji Sebastiana Vettela będzie miało decydujący wpływ w walce o tytuł mistrzowski w tym sezonie.
Po raz pierwszy w historii mieliśmy mokry wyścig F1 rozgrywany przy sztucznym oświetleniu. Opady deszczu nie były intensywne, dlatego większość kierowców wybrała opony przejściowe. Trochę się zdziwiłem, że Charlie Whiting tym razem nie zdecydował się na przesunięcie startu. Deszcz dość szybko przestał padać, a jeszcze przed połową dystansu zawodnicy zjeżdżali po opony na suchy tor. Deszcz zupełnie zmienił nam układ sił i doprowadził do chaosu na starcie. Po sobotnich wynikach kwalifikacji nikt nie spodziewał się takich rezultatów wyścigu.
Start do GP Singapuru 2017 przejdzie do historii F1. Sebastian Vettel obronił prowadzenie i zaczął zjeżdżać w lewą stronę chcąc zablokować Verstappena. Vettel wykonywał ten ruch, bo jego start nie był rewelacyjny i chciał pewnie utrzymać prowadzenie. Z drugiej strony Holendra znakomicie wystartował Kimi Raikkonen, który w momencie kolizji był już prawie przed nim. Ruch w lewo Vettela, spowodował podobny ruch ze strony Verstappena. Holender zahaczył Raikkonena, który potem wpadł w Vettela i wszyscy odpadli z rywalizacji. Vettel jeszcze przejechał kolejne zakręty, ale uszkodzenia w samochodzie były tak duże, że stracił panowanie nad samochodem i rozbił się za początkowymi zakrętami. Ofiarą tej sytuacji był jeszcze Fernando Alonso, który został wyeliminowany przez bolid Maxa Verstappena. Alonso był niewinną ofiarą, bo w żaden sposób nie mógł uniknąć tego uderzenia.
Sędziowie po przeanalizowaniu sytuacji nie przyznali żadnych kar. Jak słusznie uznali: żaden kierowca nie był w pełni odpowiedzialny za tę sytuację. Vettel nie blokowałby Verstappena, gdyby widział dobry start Raikkonena, a nie mógł tego w tej sytuacji widzieć. Raikkonen wystartował bardzo dobrze i optymistycznie zaatakował. Max Verstappen starał się bronić i musiał zjechać w lewo, gdy Vettel zaczął mu zajeżdżać drogę. To wszystko doprowadziło do tej kraksy. W całej sytuacji zaważyły drobne szczegóły, bo niewiele zabrakło, a nie doszłoby do niczego poważnego.
📸 Incredible shots by @latimages pic.twitter.com/XcmuhKDaRa
— Autosport (@autosport) 17 września 2017
Hamilton dobrze wystartował i udało mu się ominąć chaos na starcie. Później Brytyjczyk cały czas jechał na prowadzeniu i kontrolował wydarzenia w wyścigu. We wzorowy sposób rozegrał wszystkie trzy restarty po zjeździe samochodu bezpieczeństwa. Wydawało się, że Mercedes popełnił błąd, bo w czasie drugiego wyjazdu SC, Hamilton nie dostał nowych opon przejściowych, ale w żaden sposób nie odbiło się to na jego tempie. Skala przewagi Hamiltona nad Riccardo jest bardzo zaskakująca. Mercedes przez cały weekend nie prezentował się dobrze na tym torze w przeciwieństwie do Red Bulla. Mimo tego, tempo zaprezentowane przed Hamiltona było najlepsze w stawce. Tym samym Hamilton przedłużył swoją passę: od GP Japonii 2014 wygrał każdy deszczowy lub częściowo deszczowy wyścig F1. To może być decydujący wyścig w rywalizacji o tytuł mistrzowskim.
Aktualizacja: Wczoraj w zapowiedzi wyścigu pisałem, że Mercedes celowo odpuszcza ten weekend używając silnika numer trzy i że nie przywieźli wielu poprawek do samochodu, zostawiając moce przerobowe fabryki na pozostałe tory. Byłem zbyt ostrożny w swojej sugestii. Ted Kravitz dowiedział się, że obaj kierowcy używali starego silnika, ale to był silnik numer dwa. Hamilton otrzymał go w Hiszpanii, a Bottas w Monaco. Ten silnik ma za sobą bardzo duży przebieg i jest słabszy od dwóch kolejnych wprowadzonych generacji w tym sezonie. Czyli Mercedes wykorzystał stary silnik i wywiózł 40 punktów z Singapuru. Nikt na pewno nawet nie marzył o takim wyniku.
Daniel Riccardo cały czas jechał na drugiej pozycji, a jego słabsze tempo wyjaśniło się po wyścigu. Australijczyk miał problemy ze skrzynią biegów niemal od początku zawodów. Musiał o nią zadbać przez co nie jechał na 100% możliwości. Red Bull liczył się z tym, że nie dojedzie do mety. Riccardo kolejny raz w tym sezonie oraz w Singapurze dojeżdża do mety na podium. Dopisało mu szczęście na starcie, gdzie uniknął chaosu, a potem dowiózł drugie miejsce nie musząc go w ogóle bronić przed kierowcami z tyłu.
Valtteri Bottas przez cały weekend nie miał tempa, a ukończył wyścig na trzeciej pozycji. To też pokazuje jakie chaotyczne mamy wyniki tego wyścigu. W wyścigu również odstawał po poszczególnych restartach za dwoma czołowymi zawodnikami, ale jego przewaga nad resztą stawki była na tyle duża, że udało mu się dojechać na trzeciej pozycji. Najniższy stopień podium w Singapurze przed weekendem brałby w ciemno.
Carlos Sainz świętuje najlepszy wynik w karierze – czwartą pozycję. Sainz pojechał bardzo dobry, bezbłędny wyścig. Pokazał dobrą formę, akurat gdy dowiedzieliśmy się, że przechodzi do zespołu Renault (szczegóły). Na przeciwnym biegunie jest Daniił Kwiat, który rozbił się po własnym błędzie w czasie wyścigu. Różnica między tymi kierowcami jest w tym roku ogromna. Kwiat ma szczęście, że Red Bull nie ma dwóch zdolnych juniorów poza F1, dlatego ma szansę utrzymać miejsce w zespole Toro Rosso.
Sergio Perez może być bardzo zadowolony z piątej pozycji na mecie. Uczcił tym samym nowy kontrakt z zespołem Force India (szczegóły). Perez zawdzięcza dobrą pozycję wzorowej strategii. Esteban Ocon był dziesiąty i tutaj ważną rolę odegrał dodatkowy pit-stop przy trzecim samochodzie bezpieczeństwa. Ogółem zespół Force India na pewno jest bardzo zadowolony z wyników wyścigu.
Jolyon Palmer wreszcie zdobył punkty w tym sezonie i przy okazji zajął bardzo dobre, szóste miejsce. To wyrównanie najlepszego wyniku sezonu Nico Hulkenberga. Po takim wyścigu możemy być pewni, że Palmer dokończy sezon w Renault. W ramach ciekawostki warto dodać, że od Belgii są problemy z Palmerem w danych z Live Timingu. Czasami nie pokazują się jego czasy, a dzisiaj przez moment był nawet pokazywany jako zwycięzca wyścigu. To trwa już trzy pełne weekendy, ale nic nie zostało naprawione. Hulkenberg przez moment miał dzisiaj szansę na podium, ale ostatecznie stracił je przez awarię samochodu (miał wyciek oleju z silnika).
Stoffel Vandoorne dowiózł dobre punkty dla McLarena. Ten zespół liczył na o wiele więcej w tym wyścigu. Vandoorne mógł być wyżej, ale jego pit-stop został popsuty. Fernando Alonso miał wielkiego pecha, bo po świetnym starcie wyszedł na trzecie miejsce i został uderzony przez samochód Verstappena, nad którym Holender nie miał już kontroli. Alonso jeszcze próbował jechać, ale uszkodzenia bolidu były tak duże, że wkrótce był zmuszony wycofać się z wyścigu. Patrząc na dalszy przebieg wyścigu, to utrzymanie się w czołówce przez Alonso było realne.
INITIAL CLASSIFICATION (END OF RACE): The perfect race for @LewisHamilton 💪 #SingaporeGP 🇸🇬 #F1 pic.twitter.com/61aogM2dS4
— Formula 1 (@F1) 17 września 2017
Zadowolony musi być Williams, bo po fatalnych kwalifikacjach zdobyli cztery punkty. Lance Stroll dowiózł ósme miejsce do mety. Felipe Massa również powinien być w punktach, ale tutaj zawalili stratedzy. Massa został wezwany po zmianę opon deszczowych na przejściowe chwilę po zjechaniu samochodu bezpieczeństwa na czym stracił dużo czasu.
Sporo w wyścigu mieszał Kevin Magnussen, który przeprowadził kilka pojedynków i jako pierwszy zjechał po opony typu slick. Duńczyk nie zdobył jednak punktów z uwagi na awarię samochodu. Romain Grosjean z Hassa dojechał na dziewiątej pozycji.
Zaktualizowane klasyfikacje generalne kierowców i konstruktorów po tym wyścigu znajdziecie pod tym linkiem.
Singapur miał być miejscem, gdzie Vettel i Ferrari nadrobią punkty do Hamiltona i Mercedesa, a tymczasem jest odwrotnie. Hamilton ma już 28 punktów przewagi na sześć wyścigów przed końca sezonu. Pozostałe tory powinny sprzyjać bardziej Mercedesowi niż Ferrari, ewentualnie szanse na nich będą wyrównane Czekamy cały czas na ulepszony silnik Ferrari, który ma się pojawić w Malezji. Trudno mi sobie w tym momencie wyobrazić, aby Vettel wyprzedził Hamiltona w klasyfikacji i zdobył tytuł, jeśli Hamilton będzie kończył wszystkie wyścigi. Z drugiej strony scenariusz w którym Hamilton ukończy wszystkie wyścigi w sezonie także jest mało prawdopodobny. Zawsze może przydarzyć się awaria, pech czy błąd. Jednak nawet w razie nieukończenia jeden raz wyścigu przez Hamiltona, to on dalej jest faworytem w tym pojedynku.
Za dwa tygodnie czeka nas ostatni wyścig F1 na torze Sepang w Malezji. Przypominam, że to Grand Prix znika po tym sezonie z kalendarza. Tam również jest gwarancja niepewnej pogody i istnieje duża szansa na opady deszczu. Ferrari musi postawić wszystko na jedną kartę chcąc rywalizować o tytuł w tym sezonie. Reakcja musi pojawić się już w Malezji. Dlatego szykuje się zacięty pojedynek.
P.S. Powtórkę startu (ale bez kamery z samochodu Vettela) znajdziecie pod tym linkiem, na oficjalnym kanale F1 na YouTube.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: