Włoska La Gazzetta dello Sport poinformowała dzisiaj, że Charles Leclerc podpisał dwuletni kontrakt z Ferrari na lata 2019 – 2020. Jego ogłoszenie ma nastąpić po przerwie wakacyjnej przed domowym wyścigiem Ferrari na torze Monza, a być może jeszcze w lipcu.
La Gazzetta dello Sport, największy włoska gazeta sportowa na pierwszej stronie piątkowego wydania napisała o tym, że Charles Leclerc będzie kierowcą Ferrari w 2019 i 2020 roku. Sergio Marchionne zdecydował się go zatrudnić po ostatnich imponujących wynikach. Monakijczyk ma zarobić 2 mln euro w 2019 oraz 3 mln euro w 2020 roku. Dodatkowo jego kontrakt ma obejmować bonusy za wyniki. Ogłoszenie tej umowy jest spodziewane tradycyjnie przed domowym wyścigiem Ferrari na torze Monza po przerwie wakacyjnej, ale może także nastąpić już podczas GP Niemiec.
Aktualizacja 23:00. BBC ze swojego źródła potwierdziło, ze Leclerc uzgodnił, ale jeszcze nie podpisał kontraktu.
Informacje z Włoch z ostatnich tygodni sugerowały, że Sergio Marchionne wybiera już tylko między dwoma opcjami: czy zostawić Raikkonena jeszcze na jeden sezon, a potem zatrudnić Leclerca, czy też zatrudnić Leclerca już na sezon 2019. Wcześniej w grze był Daniel Ricciardo, ale po tym jak dobrze zaczął prezentować się Leclerc w Sauberze, to Marchionne zrezygnował z tej opcji.
Jeżeli informacje na temat Leclerca się potwierdzą, to jego miejsca w Sauberze na 99% zajmie Antonio Giovinazzi, czyli drugi w z juniorów Ferrari. Giovinazzi jeździł już w Sauberze na początku sezonu 2017, gdy zastępował dochodzącego do siebie po kontuzji Pascala Wehrleina. Od tego czasu Giovinazzi pełni rolę testera Ferrari i skupia się głównie na pracy w symulatorze za co jest bardzo chwalony. Utrzymuje także kontakt z samochodami F1 dzięki regularnym testom. Giovinazzi jest utalentowany i pokazuje swoją pracą dla Ferrari, że warto mu zaufać, a dodatkowo miał bardzo dobre wyniki w niższych seriach.
Co z Kimi Raikkonenem?
Nie ma przypadku w tym, że w ostatnich dniach bardzo dużo zamieszania jest wokół Kimiego Raikkonena. Dziennikarze pytają go o przyszłość oraz pojawiają się kolejne plotki i teorie w mediach. Są informacje, że Toyota byłaby zainteresowana, aby Fin powrócił do WRC. Największym zaskoczeniem jest jednak oferta ze strony McLarena. Kimi był o to pytany kilkukrotnie w czwartek, ale udawało mu się tak odpowiadać, że ani tego nie zaprzeczył, ani nie potwierdził. McLaren teraz robi rozeznanie na rynku w związku z prawdopodobnym odejściem Fernando Alonso. Oferowali już umowę Danielowi Ricciardo za 20 mln $ rocznie, więc nie ma zaskoczenia w tym, że pytają też Raikkonena. Fin najlepsze lata ma za sobą, ale to cały czas solidny i co ważne bardzo popularny kierowca. Nie zapominajmy, że jego kariera w F1 rozkwitła w McLarenie, więc taki powrót na zakończenie kariery jest logiczny. McLaren jest w takiej sytuacji sportowej, że trudno im zachęcić do siebie znanych zawodników. To wydaje się być jedyna możliwa opcją dla Fina na pozostanie w F1.
Matt Bishop, który w latach 2007 – 2017 był dyrektorem ds. komunikacji w McLarenie zasugerował w środę w telewizji Sky, że jeśli Alonso zostanie, to będą chcieli awansować Lando Norrisa do F1. Jeżeli Alonso odejdzie, to Stoffel Vandoorne powinien zostać, aby była kontynuacja, a wtedy drugi fotel mógłby zająć Raikkonen. Wygląda na to, że para Vandoorne – Norris nie jest w tym zespole preferowana i dlatego starają się zrobić rozeznanie na rynku, czy da się ściągnąć kogoś bardziej doświadczonego i medialnego. Ja postawiłbym jednak na młodość, a zaoszczędzone pieniądze na kontraktach kierowców zainwestowałbym w przygotowaniu samochodu. Te wszystkie plotki sugerują też, że Alonso w 2019 roku nie będzie jeździł w F1, a przynajmniej nie w zespole McLarena.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: