Pojawiły się dwie ważne informacje w kontekście toru Circuit de Barcelona-Catalunya, które sprawiły, że przyszłość wyścigów F1 na tym obiekcie po sezonie 2019 stanęła pod sporym znakiem zapytania.
Tor Circuit de Barcelona-Catalunya posiada kontrakt na organizację wyścigów F1 jeszcze tylko do końca sezonu 2019. Wyścig o GP Hiszpanii jest jednym z pięciu, którym po sezonie 2019 kończą się umowy (również Niemcy, Włochy, Wielka Brytania i Meksyk). Biorąc pod uwagę fakt, że w 2020 roku w kalendarzu pojawi się GP Wietnamu, a bardzo prawdopodobne, że również GP Holandii (szczegóły), to ktoś powinien zrobić miejsce dla nowych wyścigów. Najnowsze informacje z hiszpańskich mediów sugerują, że dalsza przyszłość tamtejszego wyścigu jest mocno zagrożona.
Frekwencja na wyścigach F1 w Hiszpanii spada od kilku sezonów (szczegóły). Notowane obecnie liczby są wyraźnie gorsze niż kilka lat temu, gdy sukcesy odnosił Fernando Alonso. Ten kierowca odpowiada za nagły wzrost popularności F1 w tym kraju, przez kilka lat trwała tam Alonsomania. Z tego powodu przez pięć lat organizowano tam dwa wyścigi w sezonie. Niewiadomą jest to, jak będzie wyglądać frekwencja na wyścigu w 2019 roku bez udziału Alonso. Hiszpanie mają swojego kierowcę w stawce, ale Carlos Sainz nie jest tak popularny jak Alonso.
Tor Circuit de Barcelona-Catalunya mieści się w małej miejscowości Montmeló, która znajduje się blisko Barcelony. Jego głównym właścicielem (78%) jest Generalitat of Catalonia (czyli Katalonia), a pozostałymi są RACC (automobilklub kataloński) – 14,4% oraz miasto Montmeló – 7,2%. Nie wiem kto ma brakujące 0,4% udziałów. Kilka lat temu w nazwie toru pojawiła się „Barcelona” i tor otrzymał z tego tytułu zastrzyk gotówki. Od kilku lat sytuacja się zmieniła, bo obecne władze samorządowe nie są chętne do przeznaczania pieniędzy na utrzymanie toru, który nie znajduje się w Barcelonie.
Zła sytuacja finansowa toru pod Barceloną
Jedna z dwóch największych hiszpańskich gazet – El Mundo (Źródło) – opublikowała podsumowanie wyników audytu jaki został przeprowadzony w spółce zarządzającej torem. Krótko mówiąc wyniki tego audytu są bardzo złe. W latach 2015 – 2018 tor przyniósł łącznie 36,4 mln euro strat. Jednocześnie zauważono nieuzasadnione wydatki na kwotę 0,5 mln euro w 2017 roku. Jest także mowa o nieprawidłowościach przy sprzedaży biletów na wyścigi F1 i MotoGP.
Tor regularnie przynosi straty finansowe, mimo że jest zajęty niemal przez cały rok. Regularnie organizowane są tam wyścigi oraz testy najróżniejszych serii wyścigowych. Dlatego tego typu wyniki finansowe popularnego toru, to bardzo zła wiadomość. Gdyby prywatna firma miała podobne wyniki finansowe regularnie przez kilka lat, to już dawno doszłoby w niej do bardzo dużych zmian personalnych lub bankructwa. Tor jest dotowany z pieniędzy publicznych i dodatkowe dotacje pomagają łatać dziurę budżetową.
Gerardo Pisarello, który pełni funkcję pierwszego zastępcy Burmistrza Barcelony poinformował na Twitterze, że w trybie natychmiastowym Barcelona wstrzymała wszelkie wsparcie finansowe dla toru do czasu wyjaśnienia informacji o nieprawidłowościach z audytu. Jednocześnie przypominał, że Barcelona od 2015 roku stopniowo wycofuje swoje wsparcie finansowe dla toru i przeznacza te pieniądze na inwestycje publiczne w mieście.
Istnieją alternatywne miejsca w Hiszpanii dla F1
W Hiszpanii znajdują się obecnie jeszcze dwa tory z najwyższą kategorią FIA – Jerez i Motorland Aragón – które mogłyby organizować wyścigi F1. Nie pojawiły się do tej pory żadne informacje na ten temat, ale w razie potrzeby Liberty Media ma z kim rozmawiać. Tor Jerez dla współczesnej Formuły 1 nie byłby dobrym obiektem, bo to jest zbyt kręty obiekt. Moim zdaniem Motorland Aragón byłby ciekawym miejscem dla wyścigów F1.
Obecnie GP Hiszpanii odbywa się w Katalonii i jest finansowo dotowane przez tamtejsze samorządy. Nie muszę czytelnikom chyba przypominać, że sytuacja polityczna na linii Katalonia – władza centralna w Madrycie od kilku lat jest napięta. Dlatego nie można wykluczyć scenariusza w którym rząd w Madrycie lub inny samorząd zechce przejąć organizację wyścigów F1. Do tej pory żadne takie sygnały się nie pojawiły.
Podsumowanie
Chase Carey prowadził już rozmowy z obecnymi władzami toru Circuit de Barcelona-Catalunya m.in. podczas przedsezonowych testów, ale nie doszło do żadnego porozumienia. W najbliższych tygodniach, które poprzedzają tegoroczny wyścig o GP Hiszpanii, to będzie ważny temat w mediach. Trudno sobie wyobrazić sytuację, aby zadłużony tor bez wsparcia finansowego od samorządu był w stanie podpisać umowę z Formułą 1. Ten wyścig nie jest dla Liberty Media priorytetowy, bo ani nie odbywa się na jednym z historycznych torów, ani nie oznacza dużych pieniędzy w ramach opłaty licencyjnej. Z tego powodu istnieją szanse, że od 2020 roku wyścigi o GP Hiszpanii znikną z kalendarza Formuły 1. Wiele zależy od tego jak będą przebiegać negocjacje z innymi obiektami, którym wygasają umowy.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: