W przyszłym tygodniu rozpoczyna się maraton Formuły 1. Sześć weekendów wyścigowych plus dwudniowe testy odbędą się na przestrzeni niecałych ośmiu tygodni.
Maraton zaczyna GP Kanady 12 czerwca, następnie tydzień później mamy wyścig na drugim końcu świata w Azerbejdżanie. Po dwóch tygodniach przerwy będą wyścigi w Austrii i Wielkiej Brytanii. We wtorek i środę po wyścigu na Silverstone odbędą się na tym torze testy. Następnie po wolnym weekendzie będą wyścigi na Węgrzech i w Niemczech. GP Niemiec zakończy ten maraton 31 lipca 2016 roku. Później nastąpi czterotygodniowa przerwa wakacyjna, która w tym roku na pewno będzie przez wszystkich szczególnie doceniona.
W 2016 mamy najdłuższy kalendarz Formuły 1 w historii – 21 wyścigów. Ale kalendarz nie jest równomiernie rozłożony. Pierwsze sześć wyścigów było rozgrywanych co dwa tygodnie. Kolejne sześć, czyli wspominany maraton, to wyścigi rozgrywane w parach. Następnie po przerwie wakacyjnej pozostanie dziewięć wyścigów. W tym dwukrotnie będą to eliminacje w parach. Zdecydowanie najbardziej zatłoczony jest środek tegorocznego sezonu.
To nagromadzenie wyścigów w czerwcu i lipcu jest niefortunne z kilku względów. Po pierwsze jest spora konkurencja związana z innymi wydarzeniami sportowymi w tym okresie czasu. A po drugie w większości krajów gdzie F1 jest popularna są to miesiące wakacyjne z ciepłą pogodą. Patrząc na statystyki tego bloga, to co roku widzę taki sam wyraźny trend. Zainteresowanie F1 rośnie od momentu pierwszych prezentacji przed sezonem do pierwszego wyścigu. Potem powoli spada, nieważne co się dzieje, ile opublikuję wpisów itd. Najsłabszy okres w sezonie jest od czerwca do sierpnia. Potem zainteresowanie znowu rośnie aż do finału sezonu. W zimie następuje wyciszenie i potem sytuacja się powtarza.
Kalendarz F1 na sezon 2016 znajduje się TUTAJ.
W 2017 roku czeka nas rewolucja techniczna, dlatego zespoły F1 przerzucają coraz większe siły do prac nad kolejnymi bolidami. Liczba poprawek przywożona na tory będzie spadać. Więc im dalej w sezon tym teoretycznie mniej szans na zmianę układu sił, czy niespodzianki ze strony słabszych zespołów. Niespodzianki są zawsze na początku sezonu. Jak tegoroczne wyniki Haasa, czy zeszłoroczne Saubera. Takie zespoły nie mają środków aby rozwijać się przez cały rok, więc w kolejnych miesiącach wracają na „swoje miejsce” w układzie sił. Wystarczy sobie przypomnieć sezon 2013 i jego końcówkę. Wszystko wygrał Red Bull i Sebastian Vettel i to z ogromną przewagą. Rywale w oczekiwaniu na zmianę przepisów w 2014 roku, odpuścili rywalizację i Red Bull nie miał konkurencji.
Dlatego moim zdaniem w pierwszej fazie sezonu powinno być więcej wyścigów, kosztem okresu wakacyjnego. Ułożenie kalendarza F1, tak aby spełnić wszystkie warunki, wziąć pod uwagę logistykę i daty innych wydarzeń jest bardzo trudne. I co roku trafiają się jakieś niefortunne kolizje (jak GP Wielkiej Brytanii w porze finału Wimbledonu).
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: