FIA wraz z Liberty Media planują zmienić format sesji kwalifikacyjnej od 2020 roku. Godzinna czasówka miałaby według ich planu być dzielona na cztery segmenty. Czy ta zmiana zostanie wprowadzona i istotnie wpłynie na przebieg kwalifikacji?
Pomysły na zmiany w kwalifikacjach w Formule 1 pojawiają się regularnie od wielu lat. Większość z nich nie jest trafiona, jak eliminacyjny system wymyślony przez Berniego Ecclestone’a. Teraz pojawił się pomysł większego zdynamizowania czasówki poprzez dodanie czwartego segmentu. Władze F1 mają czas do końca kwietnia, aby ten pomysł przeforsować i poddać pod głosowanie. Jeśli zostanie przyjęty, to wejdzie do regulaminu na 2020 rok. Pomysł ten nie został przez środowisko F1 przyjęty entuzjastycznie, bo nie wydaje się, aby wprowadzał istotne zmiany, a teoretycznie może jeszcze zwiększyć przewagę czołowych zespołów. Dlatego nie ma pewności, czy zostanie przegłosowany i wprowadzony na 2020 rok. Sprawa jest mocno niepewna i rozstrzygnie się do końca tego miesiąca.
Jak mogą wyglądać kwalifikacje F1 od 2020 roku?
Pomysł FIA i Liberty Media polega na dodaniu czwartego segmentu (Q4) do sesji kwalifikacyjnej przy zachowaniu jej dotychczasowej długości (60 minut). To oznacza, że poszczególne segmenty i przerwy między nimi będą krótsze. Według planu segmenty Q1 i Q2 miałyby trwać po 12 minut, a segmenty Q3 i Q4 po 10 minut. Dwie pierwsze przerwy miałyby po 5 minut, a ostatnia 6 minut. Łącznie daje to 60 minut, czyli tak samo jak obecnie. Przy 20 kierowcach w stawce w każdym z segmentów Q1, Q2 i Q3 odpadałoby po czterech kierowców i do finałowej części awansowałoby ośmiu najszybszych zawodników.
Obecnie w Formule 1 kwalifikacje dzielone są na trzy segmenty: Q1 – 18 minut, Q2 – 15 minut i Q3 – 12 minut. Między nimi są przerwy o długości 7 i 8 minut. W pierwszych dwóch segmentach odpada po pięciu kierowców.
Jak widać nowy format kwalifikacji byłby bardziej dynamiczny. Segmenty według planu byłyby krótsze niż obecnie i z tego powodu wymuszałyby na kierowcach szybsze wyjeżdżanie z garażu. Próba zrobienia dwóch pomiarowych przejazdów przy 10 minutach sesji na długich torach powodowałaby, że nie można taktycznie czekać w garażu na najlepszy moment. Moją uwagę przykuwa bardzo krótki czas trwania pierwszego segmentu. Na ciasnym torze w Monaco jazda 20 bolidów podczas tylko 12 minut będzie przesadnie chaotyczna.
Dlaczego władze F1 chcą wprowadzić zmiany w kwalifikacjach?
Zainteresowanie kibiców i oglądalność telewizyjna kwalifikacji F1 jest dużo niższa niż wyścigu. W Polsce to jest ponad 50-60% widzów mniej niż mają wyścigi. Na świecie sytuacja jest podobna, a różnice są nawet większe – opieram się na wybranych danych jakie widziałem. Dlatego nic dziwnego, że od lat są pomysły na to aby w jakiś sposób „poprawić kwalifikacje”. Guenther Steiner z Haasa powiedział serwisowi Racefans, że szefowie F1 chcą bardziej wymieszać kwalifikacje, aby kibice mogli oglądać w nich więcej akcji. Teraz według niego wielu kibiców w ogóle nie ogląda Q1 i włączają telewizory dopiero na Q2. Steiner musiał dostać takie informacje dotyczące oglądalności telewizyjnej od Liberty Media.
Powód dla którego władze F1 chcą zmienić coś w kwalifikacjach jest taki sam od lat: chęć zwiększenia liczby niespodzianek. Krótsze segmenty teoretycznie zwiększają szanse na to, że ktoś z faworytów będzie miał pecha i nie przejedzie optymalnego okrążenia, wcześniej odpadnie i w niedzielę będzie startował z dalszego pola startowego. To jest jednak złudne myślenie. W kwalifikacjach podczas jednego segmentu można zrobić dwa przejazdy na nowych oponach, więc potrzeba dużego pecha albo dwóch dużych błędów kierowcy w krótkim odstępne czasu. Kierowcy F1 nie popełniają współcześnie wielu poważnych błędów i trudno mi jest sobie przypomnieć kiedy ktoś z czołówki popełnił dwa duże błędy w jednym segmencie kwalifikacji i z tego powodu odpadł z dalszej rywalizacji. Jeśli faworyt szybko odpada, to winna jest zwykle awaria bolidu, albo jakiś duży pech związany np. z niewyjechaniem powtórnie na pomiarowe kółko w danym segmencie. Zwiększenie liczby segmentów nic tutaj nie zmieni i nie zwiększa prawdopodobieństwa awarii lub tego typu błędów.
Problem z oponami jest główną przeszkodą dla tego pomysłu
Zespoły będą potrzebować więcej opon z najbardziej miękkiej nominowanej na dany weekend mieszanki, aby móc w pełni wykorzystać nowe reguły i dodatkowy segment czasówki. Każdy kierowca powinien dostać minimum jeden dodatkowy komplet opon, a w wersji optymalnej dwa komplety. W skali sezonu są to ogromne liczby (1680 lub 3360 sztuk dodatkowych opon), a koszty musiałoby ponieść Pirelli. Część tych opon w ogóle nie byłaby wykorzystana, bo najlepsze stajnie nie musiałyby ich używać, więc byłyby to w pewnym stopniu zmarnowane pieniądze.
Obecnie każdy kierowca ma po siedem kompletów opon na kwalifikacje i wyścig. Zwykle jest to 4-5 kompletów miękkiej mieszanki, 1-2 komplety opon średnich i jeden komplet opon twardych. Jeden z kompletów opon miękkich jest dostępny tylko podczas Q3. Kierowcy słabszych stajni zwykle wykorzystują po dwa komplety miękkich opon w Q1 i Q2, a potem zostaje im ten jeden bonusowy komplet na Q3. Kierowcy czołowych stajni zwykle przechodzą Q1 wykorzystując jeden komplet opon, potem dwa w Q2 i dwa w Q3. Czołowi kierowcy mogą taktycznie wykorzystać mieszankę średnią w Q1 i Q2.
Zakładając obecny przydział opon, to kierowcy, którzy będą walczyć o awans od początku kwalifikacji będą mieć tylko jeden nieużywany komplet miękkich opon na Q3 i Q4, więc w razie awansu wiele się w tych segmentach nie najeżdżą. Wyjazdy na używanych oponach nie mają sensu, bo z góry wiadomo, że tempo będzie słabsze. Kierowcy czołowych stajni będą mogli przejść przez Q1, a być może nawet Q2 na twardszych mieszankach (mniej kierowców odpada w każdym segmencie, więc łatwiej o awans), dlatego w finałowych segmentach mieliby sporą przewagę w ogumieniu nad rywalami.
Dlatego aby zmienić format kwalifikacji należałoby również zmienić zasady dotyczące opon na weekend wyścigowy. To nie są proste rzeczy do wprowadzenia, bo niosą za sobą dodatkowe koszty. Pozostaje przy tym główne pytanie: czy ma to sens i czy takie zmiany pozytywnie wpłyną na F1?
Podsumowanie
Moim zdaniem ten pomysł nic nie zmieni w ostatecznych wynikach kwalifikacji. Przy obecnym układzie sił i tak ci sami kierowcy będą faworytami, aby zająć czołowe pozycje. Żadne zmiany formatu kwalifikacji nic nie zmienią. Gdyby układ sił w F1 był bardziej wyrównany, to sytuacja robi zupełnie inna, bo wtedy wyniki sesji kwalifikacyjnych już teraz nie byłyby przewidywalne. Nie podoba mi się ten pomysł, bo moim zdaniem nic w F1 nie zmieni. Ja od kilku lat jestem zwolennikiem innego rozwiązania (znanego z innych serii wyścigowych). Ja chciałbym pozostawić Q1 i Q2 bez zmian, ale w Q3 każdy kierowca wyjeżdżałby tylko na jedno pomiarowe okrążenie. Dostawaliby na Q3 najbardziej miękkie opony i wyjeżdżaliby po kolei na swoje okrążenia w odwrotnej kolejności w stosunku do wyników Q2.
Aktualizacja 12.04.2019
Wygląda na to, że pomysł na zmiany w formacie kwalifikacji nie zostanie wprowadzony. Na torze w Chinach odbyło się spotkanie zespołów z Liberty Media i jak wynika z doniesień medialnych tylko jeden zespół w pełni popiera te zmiany. Pozostałe podniosły kilka problemów o których również w powyższym tekście wspominałem, czyli że nic się nie zmieni oraz będzie brakować opon.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: