Debiut Alexandra Albona w Formule 1 sprawił, że rośnie zainteresowanie tym sportem w Tajlandii. W tym kraju jest nowoczesny tor wyścigowy, więc teoretycznie mogą myśleć o dołączeniu do kalendarza F1. Czy są na to szanse?
Alexander Albon może sprawić, że zainteresowanie F1 w Tajlandii wzrośnie do takiego poziomu, że powrócą plotki o organizacji wyścigu Grand Prix. Dwie tamtejsze firmy zostały sponsorami stajni Toro Rosso (przejście Albona do Red Bulla ich zaskoczyło), co pokazuje, że są inwestorzy skłonni wydawać pieniądze na Formułę 1. Albon podczas imprez promocyjnych w Tajlandii cieszył się dużym zainteresowaniem kibiców, więc widać że jego popularność tam rośnie. Warto tutaj pokreślić, że Albon jeździ w zespole Red Bull, a głównym właścicielem całego koncernu jest Chalerm Yoovidhya z Tajlandii. Jego ojciec założył firmę razem z Dietrichem Mateschitzem, a po jego śmierci, to jego syn Chalerm stał się głównym udziałowcem (51%%). Nie można wykluczyć, że ta firma bezpośrednio zaangażuje się w taki plan. Wiele zależy od tego jak będzie spisywał się Albon, jeśli pojawią sukcesy, to jego popularność bardzo wzrośnie.
Dawne pomysły na GP Tajlandii Formuły 1
Przejrzałem archiwum bloga, żeby przypomnieć sobie jakie Bernie Ecclestone miał plany na Tajlandię, a te były naprawdę poważne. W 2012 roku był pomysł organizacji ulicznego, nocnego wyścigu w Bangkoku (szczegóły). Planowano, aby ten wyścig pojawił się w kalendarzu F1 w 2014 roku (potem Ecclestone mówił o 2015 roku), była już wytyczona jego nitka w historycznej części miasta, później postawiono na nieco inny układ. Plan na to Grand Prix upadł, bo konserwator zabytków wykluczył organizację wyścigu w tym miejscu. Sprawa organizacji wyścigu F1 trafiła wtedy pod obrady rządu i było naprawdę blisko na uzyskanie wszystkich zgód. Następnie była mowa o tym, aby przygotować tor uliczny w jakimś kurorcie turystycznym i najczęściej padała nazwa wyspy Phuket. W tym przypadku skończyło się tylko na zapowiedzi i słowach ministra sportu, bo konkretne plany nie powstały. W czasie, gdy pojawiały się te informacje w Tajlandii trwała budowa nowoczesnego toru, który nie był brany pod uwagę w kontekście Formuły 1.
Tor Buriram International Circuit
W Tajlandii w drugiej połowie 2014 roku zakończyła się budowa nowoczesnego toru wyścigowy Buriram International Circuit (inna nazwa pochodząca od sponsora to Chang International Circuit). Został on zaprojektowany przez Hermanna Tilke i spełnia warunki niezbędne do organizacji wyścigów w najwyższych klasach samochodowych (F1) oraz motocyklowych (MotoGP). Tor został wybudowany za około 200 milionów złotych, więc nie były to wygórowane pieniądze jak na tego typu obiekt.
Tor Buriram International Circuit liczy 12 zakrętów, ruch jest zgodny z ruchem wskazówkami zegara, a długość okrążenia to 4,554 km. Tor ma sztuczne oświetlenie. Obiekt ma różne konfiguracje, a jednocześnie będą mogły być wydzielone trzy oddzielne tory. Obok wybudowano osobne obiekty do Supercrossu i dragsterów. Powstał więc cały kompleks do uprawiania sportów motorowych.
Sukces wyścigu MotoGP w Tajlandii
Na torze Buriram International Circuit od 2018 roku rozgrywane są wyścigi MotoGP. Pierwsza impreza w 2018 roku była wielkim sukcesem frekwencyjnym. W czasie weekendu na torze było 222 535 osób, co było najlepszym wynikiem w całym sezonie. Frekwencja na samym wyścigu przekroczyła 100 000 i była trzecia co do wysokości w minionym sezonie w MotoGP. Tor Buriram International Circuit podpisał trzyletnią umowę, ale sukces pierwszego wyścigu sprawił, że natychmiast zaczęli myśleć o jej przedłużeniu.
Minister Sportu i Turystyki Tajlandii Weerasak Kowsurat rok temu podsumował, że wyścig przekroczył wszelkie oczekiwania. Rząd zapłacił 100 milionów batów tajlandzkich za możliwość organizacji tego wyścigu (200 milionów dodał od siebie właściciel toru), a on wygenerował 3 miliardy batów tajlandzkich wpływów (30 razy więcej). Rząd liczył pierwotnie, że te wpływy wyniosą około 2 miliardy batów. Chodzi tutaj nie o wpływy do budżetu, a o wszelkie wpływy toru, hoteli, restauracja itp. wygenerowane przez przybyłych na wyścig kibiców.
Organizatorzy planują na drugi wyścig o GP Tajlandii zwiększyć liczbę krzesełek na torze, a w bezpośredniej okolicy trzeba zwiększyć o 5 000 liczbę miejsc noclegowych. Już po zeszłorocznym wyścigu były głosy aby iść za ciosem i postarać się o Formułę 1, ale Newin Chidchob, który jest szefem tego toru szybko zakończył dyskusję mówiąc, że potrzeba wielokrotnie więcej pieniędzy. Jeżeli przeliczymy podane przeze mnie powyżej kwoty na dolary amerykańskie, to okazuje się, że opłata za możliwość organizacji MotoGP wyniosła zaledwie 3,3 mln $ na rok. W przypadku F1 musieliby zapłacić 15 razy więcej (słowa szefa toru z zeszłego roku), a takich pieniędzy ten tor nie ma. Musieliby pojawić się mocni sponsorzy lub rząd.
Czy faktycznie są szanse na wyścig w Tajlandii?
Jeśli pierwszy wyścig F1 w Wietnamie, który jest zaplanowany na 2019 rok okaże się sukcesem, to na pewno kwestia Tajlandii powróci. Jak jeszcze do kompletu pojawią się dobre wyniki Alexandra Albona, to może to doprowadzić do przekucia zainteresowania w coś poważnego. Kibice z Tajlandii na pewno pojadą za rok do Wietnamu, a w tym sezonie na GP Singapuru. Ich liczba na tych torach także będzie bardzo ważna w kontekście oszacowania szans powodzenia dla kolejnego wyścigu w okolicy. Przyszłość GP Singapuru nie jest pewna, a o powrocie do F1 myślą w Malezji, więc tamten region świata jest aktywny w kontekście kalendarza F1.
Problem z torem Buriram International Circuit jest tylko jeden: położenie. Ten obiekt mieści się w małym mieście (30 000 mieszkańców) aż 400 kilometrów do Bangkoku. Dla F1 to nie jest dobra lokalizacja na nowy wyścig, bardzo przypomina to sytuację z torem w Korei Południowej, który był na pustkowiu. Liberty Media stawia na wyścigi w dużych miastach, a Buriram to przeciwieństwo takiego założenia. Musieliby przestawić bardzo lukratywną ofertę finansową, aby brać ich pod uwagę. Moim zdaniem większe są szanse na uliczny wyścig, jeśli reaktywowano by plany na zawody w Bangkoku, to Liberty Media na pewno spojrzy na nie przychylnym okiem.
P.S. W tym regionie świata jest jeszcze jeden kraj, gdzie pojawił się pomysł na organizację wyścigu F1. Wkrótce opiszę ten przypadek szerzej.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: