Formuła 1 pożegnała Malezję po 19. kolejnych latach z wyścigami na torze Sepang International Circuit. Dlaczego Malezja zrezygnowała z Formuły 1? Nagromadzenie przyczyn doprowadziło do skrócenia kontraktu o rok.
Formuła 1 zadebiutowała na torze Sepang International Circuit w 1999 roku. Był to początek ekspansji Berniego Ecclestone’a do Azji. Ten tor jest także pierwszym całkowicie zaprojektowanym przez Hermanna Tilke na potrzeby F1 – na pewno to jedno z jego najlepszych dzieł. Za ściągnięcie F1 do Malezji odpowiadał ówczesny premier tego kraju Mahathir Mohamad. Formuła 1 miała być promocją Malezji na świecie, co miało przełożyć się na większą liczbę turystów i inwestycji zagranicznych. Malezja to dość mały kraj w regionie, a m.in. dzięki F1 udało jej się uzyskać dużą rozpoznawalność na świecie. W kolejnych latach do kalendarza F1 weszło kilka kolejnych krajów azjatyckich z bardzo mieszanymi skutkami.
Polityka
Obecny premier Najib Razak powiedział w miniony weekend na torze, że Formuła 1 może za kilka lat wrócić do Malezji. Wcześniej mówiono, że musi minąć minimum pięć lat zanim będzie to ponownie rozważane. Muszą poprawić się także warunki ekonomiczne związane z kosztami organizacji wyścigu Formuły 1, aby Malezja była ponownie zainteresowana. Formuła 1 od początku była finansowana przez rząd malezyjski, a w grę wchodziły liczone w dziesiątkach milionów dolarów rocznie dopłaty. Nic na tym polu się nie zmieniło od 1999 roku, bo rząd zawsze do tego wyścigu dużo dopłacał. Obecne władze kraju mają inne podejście i postanowiły, że nie będą dalej finansować Grand Prix. Udało im się nawet porozumieć z nowymi władzami F1 w sprawie skrócenia kontraktu, bo pierwotnie obowiązywał on jeszcze na sezon 2018. Bernie Ecclestone nie chciał go skrócić. Formuła 1 w Malezji to sprawa polityczna. Jeśli kolejny rząd będzie otwarty na F1, to będą ponownie starać się o kontrakt. W obecnym układzie rządowym jest to wykluczone.
Radykalne poglądy na całą sytuację ma obecny szef toru Sepang – Razlan Razali. Powiedział on przed tegorocznym wyścigiem dla Reutersa, że nie chce wyścigu F1 nawet za darmo. Razali nie jest w stanie obejrzeć całego wyścigu F1 w telewizji, bo go to nudzi. Dlatego tym bardziej trudno jego zdaniem przyciągnąć kibiców na tor. Liberty Media nie wprowadziła żadnych istotnych zmian, aby poprawić widowisko, nie walczyli również o nowy kontrakt z Malezją. Razali jest szefem toru Sepang od 2008 roku, pod jego rządami przedłużono kontrakt w 2015 roku na trzy kolejne sezony. Wtedy jakoś tak radykalnie się nie wypowiadał, co potwierdza że ta cała sytuacja ma podłoże polityczne.
Pieniądze
Wall Street Journal powołując się na informacje z ministerstwa turystyki Malezji kilka dni temu napisał, że wyścig F1 kosztuje ten kraj 300 milionów ringgitów rocznie – około 70 mln $. Są to całkowite koszty organizacji, rząd nie płaci tyle pieniędzy, bo wyścig generuje wpływy z biletów oraz od sponsorów (głównie Petronas). Dla porównania organizowany na tym samym torze wyścig Moto GP to koszt około 10 mln $ rocznie. Kilka dni temu opisałem na blogu ze szczegółami koszty organizacji wyścigów F1 i Moto GP w Australii (KLIK). Tam w grę wchodzą bardzo podobne pieniądze, jak w Malezji, czyli F1 jest kilkukrotnie droższa.
Kibice
Frekwencja na GP Malezji nigdy nie osiągnęła w pełni zadowalającego poziomu. Średni wynik dla 19. edycji to 99 000 kibiców w czasie całego weekendu, co przekłada się na niecałe 60 000 na samym wyścigu. Dla toru, który ma dwukrotnie większą pojemność trybun, to nie jest to dobry wynik. Szczegóły na temat frekwencji w Malezji znajdziecie – TUTAJ. Na niekorzyść Malezji zadziałały nowe azjatyckie wyścigi, szczególnie w pobliskim Singapurze. Zmiana daty na jesień na dwa tygodnie po Singapurze również negatywnie odbiła się na zainteresowaniu biletami w ostatnim czasie. Co ciekawe, to sami organizatorzy chcieli zmiany daty na drugą części sezonu w pobliże Singapuru. W ostatnich latach popularność wyścigów motocyklowych w Malezji bardzo wzrosła. Sprzedawanych jest coraz więcej biletów, pojawiają się też zawodnicy w Moto 3, co dodatkowo zwiększa zainteresowanie motocyklami. Od 2009 roku frekwencja na Moto GP jest większa od F1 i ta przewaga rośnie.
Jak wspomniałem wyżej popularność Moto GP w Malezji jest większa niż F1, dlatego udaje się sprzedawać więcej biletów na wyścigi motocyklowe. To oznacza, że pod względem finansowym wszystko przemawia za motocyklami. Nie dość, że jest to wyścig tańszy, to jeszcze generuje większe wpływy z biletów. Światowa popularność F1 jest sporo większa, ale Malezja przez 19 lat już wyrobiła sobie wśród kibiców tego sportu rozpoznawalność. Dlatego przy tak wysokich kosztach dalsza organizacja wyścigów F1 nie ma dla obecnych władz sensu.
Reakcja i plany Liberty Media
Liberty Media zgodziło się na skrócenie kontraktu Malezji, nie namawiali ich na nową umowę i pozostanie w F1. Mimo wycofania się Malezji, Formuła 1 będzie mieć kalendarz liczący 21 wyścigów w 2018 roku. Według zapewnień szefów Formuły 1 łącznie 40 różnych torów, państw i podmiotów kontaktowało się z nimi w sprawie organizacji wyścigów w ostatnich miesiącach. Malezja poza pieniędzmi nie dawała nic F1, bo w tym kraju nie ma dużej liczby kibiców. Liberty w kolejnych latach będzie chciało zwiększać kalendarz. Nowe wyścigi mają pojawiać się tam, gdzie jest dużo kibiców lub jest potencjał do ich wzrostu oraz w ciekawych lokalizacjach. Liberty dużo mówi o tzw. „destination city” – są to bardzo duże i popularne miasta. Dlatego możemy oczekiwać nowych wyścigów ulicznych w znanych na całym świecie miastach. Wiele mówi się też o nowych wyścigach w Azji: Wietnam, uliczny wyścig w Chinach, Indie, Tajlandia, Indonezja. Brakuje jednak jakichkolwiek konkretów, więc to kwestia kilku sezonów.
Malezja nie żegna się całkowicie z F1, bo państwowy koncern Petronas pozostanie tytularnym sponsorem Mercedesa (szczegóły).
W najbliższych latach w Malezji powinien powstać drugi tor spełniający wymagania F1 – Fastrack Iskandar (szczegóły). To projekt w jaki nie jest zaangażowany rząd tego kraju. Nie można wykluczyć, że właściciel toru będzie chciał ściągnąć Formułę 1, aby wypromować swój projekt. Do tego jeszcze droga daleka, bo najpierw tor musi zostać wybudowany. Termin ukończenia prac w 2019 roku wydaje się być zbyt optymistyczny.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: