Temat organizacji wyścigu kwalifikacyjnego zamiast kwalifikacji wraca do świata F1 po wywiadzie jakiego udzielił Stefano Domenicali. Nowy szef F1 chciałby przetestować ten format w 2021 roku.
Stefano Domenicali udzielił wywiadu wybranym mediom, gdzie podjęto kilka ogólnych tematów. Chyba najważniejsza wypowiedź nowego szefa F1 (od tego roku w tej roli zastąpił Chase’a Careya) dotyczy wyścigów kwalifikacyjnych. Domenicali chciałby przetestować ten format jeszcze w tym sezonie podczas wybranego weekendu. Dodatkowo zapowiedział, że nie biorą już pod uwagę pomysłu na odwrócone pola startowe, bo to byłaby sztuczna ingerencja w sportową stronę F1.
Poprzedni pomysł na wyścig kwalifikacyjny
Wprowadzenie wyścigu kwalifikacyjnego zostało w ostatnich latach trzykrotnie odrzucone w głosowaniu przez zespoły. Najwięcej mówiło się o tym w 2019 roku, bo planowano wprowadzić taki system testowo w sezonie 2020 lub 2021 na czterech torach. Wtedy rozważano następujący format: w sobotę zamiast kwalifikacji byłby wyścig kwalifikacyjny rozgrywany na dystansie około 100 km, trwający około 30 minut. Kierowcy nie musieliby w jego trakcie wykonywać pit-stopów. Dystans zawodów byłby równy 1/3 długości niedzielnego wyścigu. Kierowcy ustawialiby się na starcie do tego sprintu w odwrotnej kolejności w stosunku do aktualnej klasyfikacji generalnej, więc najsłabsi zawodnicy na czele, a najmocniejsi na końcu. Wyniki tego wyścigu ustalałby kolejność na starcie w głównym wyścigu w niedzielę. W sobotę nie zdobywałoby się żadnych punktów, podobnie jak w zwykłych kwalifikacjach.
Liberty Media chciało przetestować taki format na torach, gdzie zwykle wiele się nie dzieje w niedzielę. Najlepsi kierowcy nie zdążyliby się przebić w sobotę na czoło stawki, więc w niedzielę musieliby wyprzedzać. Taka zmiana harmonogramu wpłynęłaby na dobór opon oraz zużycie silników, nie było jednak sprecyzowane, jak zostałoby to rozwiązane.
Ostatecznie zespoły na taki format się nie zgodziły, głównie z powodu odwracania kolejności na polach startowych w sobotę.
Domenicali chce sprawdzić wyścig kwalifikacyjny w 2021 roku
Domenicali ma bardziej realistyczne podejście na tę sprawę. Wykluczył odwróconą kolejność na polach startowych, nie chciałby zmieniać formatów kwalifikacji co pewien czas, bo wprowadza to za dużo zamieszania. Nie podał szczegółów jakby miał wyglądać wyścig kwalifikacyjny, ale chciałby go przetestować w tym roku podczas wybranego weekendu wyścigowego. To oczywiście wymagałoby zmiany regulaminu i zatwierdzenia w głosowaniu. Zmiana na ten sezon wymagałaby 27. głosów, a więc przy poparciu F1 i FIA musiałoby się zgodzić także siedem zespołów. Nie widzę wielkich szans na wprowadzenie tego w tym roku, ale nie można tego wykluczyć.
Po co F1 sugeruje takie pomysły? Chodzi o wprowadzenie nieoczekiwanych rezultatów. W obecnym formacie najlepsi kierowcy niemal zawsze są najlepsi w kwalifikacjach, więc w wyścigu są na czele na starcie. Zamieszanie w kwalifikacjach to szansa na wpadkę faworytów, a tym samym nieoczekiwanie wyniki w niedzielę. To jest kluczowa sprawa. Wystarczy przypomnieć sobie ostatni sezon. Gdy wygrywał Mercedes, to po wyścigu w mediach czy wśród kibiców panowały stonowane nastroje. Gdy dzięki splotowi okoliczności wygrywał Gasly czy Perez, to media i kibice długo tym żyli. F1 zdaje sobie z tego sprawę i chciałoby, aby takie niespodzianki były częściej. Nie jest to jednak proste do wykonania, a kibice nie lubią sztucznych „ulepszaczy” w sporcie.
Moim zdaniem to bardzo nietrafiony pomysł
Ja jestem tradycjonalistą i uważam, że kwalifikacje F1 polegają na jak najszybszym przejechaniu jednego okrążenia toru. Najlepiej w sytuacji gdy kierowca ma pusty bak paliwa, pełną moc silnika i najlepsze opony. Rzecz którą chciałbym zmienić w kwalifikacjach i która moim zdaniem zwiększyłaby szanse na niespodzianki, a jednocześnie nie byłaby sztucznym utrudnieniem dla faworytów, to zmiana formatu Q3. Chciałbym, aby w Q3 każdy kierowca mógł przejechać tylko jedno okrążenie. Kierowcy wyjeżdżaliby na tor według odwrotnej kolejności z Q2 na tylko jedno pomiarowe okrążenie. Wtedy każdy błąd byłby bardzo kosztowny, bo nie byłoby szansy na poprawę. Nie byłoby to sztuczne rozwiązanie, bo każdy miałby taką samą szansę.
Wyścig kwalifikacyjny, jeśli miałby odbywać się na dystansie 100 km, to moim zdaniem będzie niewypał. Nic to nie zmieni, bo faworyci na starcie będą na najlepszych polach startowych (kolejność pewnie będzie ustalona na podstawie treningów) i wystarczy im nie popełnić błędu na pierwszym okrążeniu, a potem dowieźć dobre miejsce do mety. Potem w niedzielę byłaby powtórka, tylko na dłuższym dystansie. W sobotę doszłoby jeszcze do oszczędzania silnika itp., bo w samochodach pod kwalifikacjach nie można wprowadzać zmian, a nie warto nadwyrężać niepotrzebnie komponentów samochodu.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: