Red Bull całkowicie zdominował otwarcie sezonu 2023 zdobywając dublet w GP Bahrajnu. Podium uzupełnił Fernando Alonso, który pojechał bardzo dobry wyścig. Ogółem początek sezonu 2023 nie dostarczył wielu emocji, wyścig był bardzo spokojny by nie powiedzieć nudny.
Zawody w Bahrajnie zwykle są ciekawe lub bardzo ciekawe. Często dochodzi do kraks, neutralizacji, a w ostatnich latach w wyścigach było średnio ponad 60 udanych manewrów wyprzedzania. W GP Bahrajnu 2023 tego nie mieliśmy. Nie doszło do żadnych poważniejszych spięć, nie było losowych wydarzeń. Walki między kierowcami również brakowało. Cały wyścig był dość statyczny i przewidywalny. To było jedno z nudniejszych otwarć sezonu F1 od kilku lat.
RACE CLASSIFICATION (LAP 57/57)
Career win #36 for @Max33Verstappen #BahrainGP #F1 pic.twitter.com/x3wNyAl3yO
— Formula 1 (@F1) March 5, 2023
Dominacja Red Bulla i walka o najniższy stopień na podium w GP Bahrajnu 2023
Red Bull zdominował wyścig w takiej skali w jakiej zdarzało im się to robić w najlepszych zawodach w zeszłym roku. To bardzo zły prognostyk dla ich rywali oraz dla całej Formuły 1 w tym roku. Verstappen prowadził niezagrożony od startu do mety. Jego pierwszy przejazd był imponujący, był wtedy o około sekundę na okrążeniu szybszy niż Leclerc na drugiej pozycji, a kierowca Ferrari miał świeższe opony. Perez stracił na starcie i spadł za Leclerca, miał spokojny pierwszy stint, ale na drugim przycisnął i bez problemu pokonał Leclerca. W Bahrajnie było duże zużycie opon, a kierowcy Red Bulla zrobili dwa przejazdy na miękkich oponach i spadku tempa nie było u nich widać. Dodatkowo po drugich pit-stopach wyraźnie odpuścili, bo mieli już dużą przewagę. To była dominacja w najczystszej postaci. Jeśli potwierdzi się za dwa tygodnie na zupełnie innym torze w Arabii Saudyjskiej, to będzie to zły prognostyk na cały sezon, bo walka o mistrzostwo świata nie będzie ciekawa.
Fernando Alonso miał słabszy start, przegrał z Mercedesami, a później uderzył go Stroll, na szczęście obyło się bez uszkodzeń. Hiszpan miał spokojny pierwszy przejazd, ale im dalej w wyścig, tym jego tempo rosło. Było widać bardzo niską degradację opon w obu bolidach Astona Martina (poziom Red Bulla) i to była ich wielka zaleta. Alonso poradził sobie w trakcie pit-stopów z Russellem. Później po fajnym pojedynku wyprzedził Hamiltona po drugiej zmianie opon (Hamilton zrobił wcześniej pit-stop, ale na nowych oponach jechał tempem Alonso na starych) i Sainza, który popełnił błąd i mu to ułatwił. To było w pełni zasłużone podium dla Alonso. Nie mogli sobie wymarzyć lepszego otwarcia sezonu.
Przeglądowe podsumowanie innych wyników kierowców i konstruktorów
Ferrari ma problemy i to poważne. Leclerc miał dobry start do wyścigu, wyprzedził Pereza i przez dłuższy czas jechał na drugim miejscu. Później Meksykanin go wyprzedził i wydawało się, że Leclerc jedzie po pewne podium, ale miał awarię, prawdopodobnie związaną z silnikiem. Sainz był sporo wolniejszy, więc w drugiej fazie wyścigu przegrał podium z Alonso. Udało mu się utrzymać za sobą Hamiltona, który miał jeszcze większe problemy z oponami. Ferrari ma znowu problemy z jednostką napędową oraz z nadmiernym zużyciem opon w wyścigu. Wygląda to bardzo źle na najbliższe weekendy.
W Mercedesie nastroje są równie złe albo nawet jeszcze gorsze. Stracili jedyną zeszłoroczną zaletę ich samochodu, czyli łagodne obchodzenie się z oponami. W Bahrajnie nawet Ferrari było od nich pod tym względem lepsze. Alonso ograł obu zawodników Mercedesa. Hamilton był w zasięgu DRS za Sainzem w końcowej fazie zawodów, ale odpadł i ostatecznie był piąty. Rok temu w takiej sytuacji pokonałby kierowcę Ferrari – efekt gorszego zarządzania oponami. Russell miał trochę pecha przy pit-stopach, ale to nie tłumaczy jego porażki ze Strollem, który nie jest w pełni sił i ma problemy aby normalnie operować kierownicą. Mercedes był po prostu zbyt słaby na walkę. Czekają ich teraz trudne decyzje o tym jak rozwijać dalej ten samochód.
Trzeba pochwalić Lance’a Strolla za cały wyścig, poza uderzeniem w Alonso. Stroll miał niezłe tempo i pokonał Russella. Pamiętajmy, że Stroll opuścił testy, połamał nadgarstki, jeździ ze śrubami w jednym z nich. Trzy zespoły blisko siebie na pozycjach 2-4 to zapowiedź ciekawej rywalizacji między nimi w tym roku. Niepokojące jest to, że Red Bull miał nad nimi większą przewagę, niż te trzy zespoły nad kolejnymi stajniami.
Valtteri Bottas był najlepszy z reszty stawki. Fin miał bardzo dobry start, gdy zyskał cztery pozycje. Później dzięki skutecznej strategii z szybszymi zmianami opon utrzymywał się na tej pozycji i zyskał na awarii Leclerca. Bottas to jeden z bohaterów tego wyścigu. Zhou jechał na dalszych miejscach i był uwikłany w różne pojedynki. Pod koniec z jakiegoś powodu zjechał po nowe opony i wykręcił najszybsze okrążenie odbierając jeden punkt Gasly’emu.
Wielką porażką zakończył się cały weekend dla Alpine. Zespół miał walczyć w czołówce, a nawet nie był piątą siłą. Esteban Ocon otrzymał trzy kary za trzy minimalne przewinienia co całkowicie zrujnowało mu wyścig i ostatecznie się wycofał. Jeszcze miał uszkodzone lekko przednie skrzydło po kolizji na starcie. Gasly ruszał z dalszej pozycji, ale dzięki bardzo szybkim pit-stopom przesunął się wyżej i ostatecznie zdobył dwa punkty. Dogonił nawet Bottasa pod koniec, ale zabrakło okrążeń aby powalczyć. Dla Alpine taki weekend to porażka.
Kolejnym bohaterem wyścigu był Alex Albon, który zdobył jeden punkt. Dla Williamsa to najlepsze otwarcie sezonu od 2017 roku. Jeszcze po testach wyglądali na jeden z dwóch najwolniejszych zespołów. Cały weekend w wykonaniu Williamsa był lepszy od prognoz. Albon jechał bardzo dobrze, nadrobił pozycje wykorzystując różne problemy rywali, a pod koniec obronił się przed Tsunodą. Bardzo dobry debiut w F1 miał także Sargeant, który był 12. Jak na debiut to świetny występ Amerykanina. Williams zaczyna sezon znacznie powyżej oczekiwań.
Forma AlphaTauri była przyzwoita, lepsza niż można się było spodziewać, ale nie wystarczyła na punkty. Jest na pewno lepiej niż to wyglądało po testach, ale na ten moment walka o małe punkty to maksimum na co mogą liczyć.
Haas wyjechał bez punktów, bo po prostu byli zbyt wolni. Kierowcy mieli różne strategie, ale nic to nie dało. Nie jest to dobry prognostyk na kolejne weekendy. Po testach taki Williams był od nich dużo wolniejszy, a w wyścigu było odwrotnie.
Całkowitą klapą zakończył się wyścig dla McLarena. To był najsłabszy zespół w stawce. Niesamowity zjazd formy. Obaj kierowcy mieli dodatkowo problemy techniczne. Piastri wycofał się po awarii elektryki. Próbowali zmienić mu kierownicę, ale to nic nie dało. Norris przez moment jechał po punkty, ale później przepadł, zrobił sześć pit-stopów i zajął ostatnie miejsce. Zespół się posypał, nie dość że bolid nie ma tempa, to jeszcze jest awaryjny.
Klasyfikacje generalne kierowców i konstruktorów można sprawdzić pod tym linkiem
Podsumowanie
Nie było to wymarzone otwarcie dla całej Formuły 1. Dominacja jednego zespołu źle wróży na kolejne weekendy. W czołówce jedyna pozytywna sprawa to Aston Martin, bo oni mają szansę wmieszać się w walkę. Ferrari i Mercedes zamiast walczyć z Red Bullem, to mają swoje problemy. Za dwa tygodnie GP Arabii Saudyjskiej na torze mającym zupełnie inną charakterystykę. Wtedy zobaczymy potwierdzenie układu sił, jak on się zmieni.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: