Kimi Raikkonen w Ferrari. Wreszcie potwierdzono oficjalnie to, o czym plotkowano od dawna. Umowa została podpisana na dwa lata. Wcześniejsze plotki mówiły o 20 mln euro rocznie pensji dla Fina. Kimi jeździł już w Ferrari w latach 2007-2009. Odszedł, a raczej został wypchnięty z zespołu, aby zrobić miejsce dla Alonso. Ferrari płaciło mu jeszcze w 2010 roku. Kimi jest ostatnim mistrzem świata w barwach Ferrari zdobył go w 2007 roku. Rywalizacja Raikkonena z Alonso będzie bardzo szeroko komentowana przez najbliższe miesiące i w przyszłym sezonie. Niko Hulkenberg prawdopodobnie zajmie miejsce Fina w Lotusie. Podobno Nico miał wstępną umowę z Ferrari, na wypadek fiaska negocjacji z Raikkonenem.
Ferrari w 2014 roku będzie mieć bezsprzecznie najlepszą parę kierowców. Kto będzie lepszy trudno powiedzieć. Obaj są bardzo mocni. Obaj nieco rozczarowują w kwalifikacjach i nadrabiają to z nawiązką w wyścigach. Alonso jest w zespole od 4 lat i zna wszystko i wszystkich, jest liderem zespołu. Ale Raikkonen ma za sobą 3 lata w tym zespole i też zna wszystkich. Kluczem do tego kto okaże się lepszy będą nowe bolidy, które będą mieć zupełnie inną charakterystykę niż obecne. A to wymusi zmianę stylu jazdy kierowców. Jednym mogę te zmiany bardziej pasować niż innym. W pojedynku Alonso kontra Raikkonen o zwycięstwie zadecydują szczegóły.
Osobną kwestią pozostaje fakt, jak Alonso zniesie partnera o podobnym poziomie sportowym i równej pozycji w zespole. Kimi na pewno zagwarantował sobie w kontrakcie równy status z Alonso. Inaczej ten transfer byłby bez sensu. Jeżeli Kimi będzie tym słabszym, to nie będzie robił syfu wokół siebie. To nie ten typ charakteru. Natomiast, jeżeli to Alonso będzie przegrywał, to można się spodziewać kontrowersyjnych wypowiedzi, plotek o odejściu z zespołu. W McLarenie uciekał się nawet do szantażu, aby zespół celowo sabotował bolid Hamiltona. On nie zniesie porażki. Cały tworzony wokół siebie mit o tym, że jest najlepszy wtedy upadnie. Ale nie wiadomo, jak będzie wyglądać układ sił za rok i być może inni zrobią lepsze konstrukcje. Wtedy Alonso będzie myślał o odejściu z zespołu. W końcu piątego sezonu z rzędu bez mistrzostwa nie zniesie, a to będzie ostatni dzwonek na zmianę.
Teraz Ferrari to prawdziwy dream team. Na początku roku ściągnęli Pedro de la Rosę – najlepszego kierowcę testowego w stawce. Pedro ma ogromne doświadczenie. Oczywiście przy ograniczonej liczbie testów, prawdziwym bolidem wiele nie jeździ (co może się zmienić za rok), ale jego zadanie jest inne. Ma rozwijać symulator zespołu, coś w czym Ferrari jest z tyłu. Pedro przez wiele lat zajmował się tym samym w McLarenie, a przecież mówi się, że właśnie tam jest najlepszy symulator. Z emerytury powrócił Rory Byrne, który pełni rolę konsultanta w zespole inżynierów. Byrne brał udział w projektowaniu wszystkich bolidów, w których Michael Schumacher zdobywał tytuły mistrzowskie. Tylko Adraian Newey i Colin Chapman zdobyli więcej tytułów. Całkiem niedawno do zespołu powrócił James Allison. Który jest przez wielu nazywany najlepszym konstruktorem młodszego pokolenia. Pełni on w zespole funkcję dyrektora technicznego do spraw podwozia. Zajął on tym samym miejsce Pata Fry’a, który pełni teraz punkcję dyrektora do spraw inżynierii i de facto jest szefem zespołu technicznego. W Ferrari od pewnego czasu nie ma pozycji dyrektora do spraw inżynierii. Można się spodziewać, że Allison może w krótkim czasie awansować na szefa działu inżynierii. Jedynym słabym punktem zespołu wydaje się być Stefano Domenicali. To nie jest szef takiego kalibru, jak Ross Brawn. Mówiono wiele o jego odejściu, ale trzyma się w zespole i jeszcze kilka lat na pewno będzie szefem, chyba, że zespół będzie bardzo słaby w następnym sezonie.
Ferrari ma teraz wszystko, aby wykorzystać zmiany technicznego w sezonie 2014 i wrócić na szczyt. Jeśli się to nie uda, to możemy trzęsienie ziemi w zespole. Ferrari, obok Mercedesa powinno być tym zespołem, który na tym zyska. O ile oczywiście zrobią dobry silnik.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: