Mercedes zanotował dublet w wyścigu o GP Rosji 2019 przerywając passę zwycięstw Ferrari. Włoski zespół miał do pewnego momentu zawody pod kontrolą, ale awaria jednostki napędowej w bolidzie Vettela wszystko popsuła i otworzyła Mercedesowi drogą po zwycięstwo.
Mercedes nigdy nie przegrał w Rosji, ale aby podtrzymać tę passę w 2019 roku potrzebowali szczęścia i tym razem wydarzenia na torze zadziały na ich korzyść. Początkowe tempo kierowców Ferrari oraz ich strategia nie dawały większych szans Mercedesowi na walkę o zwycięstwo. O wszystkim zadecydowała wirtualna neutralizacja po awarii jednostki napędowej w bolidzie w Vettela. Kierowcy Mercedesa na średnich oponach jechali dłuższy przejazd i wykorzystali ten moment na wykonanie mniej kosztownego pit-stopu. Biorąc pod uwagę czasy okrążeń, to gdyby nie ta sytuacja, to Hamilton po swoim pit-stopie wyjechałby prawdopodobnie nawet około 10 sekund za liderem. Miałby lepsze opony, ale trudno było oczekiwać, że dogoni i wyprzedzi kierowców Ferrari.
RACE CLASSIFICATION
Here’s how a fantastic race at Sochi finished 👇#RussianGP 🇷🇺 #F1 pic.twitter.com/0BxYgnxbc0
— Formula 1 (@F1) September 29, 2019
Rywalizacja o zwycięstwo
Kierowcy Ferrari wykorzystali przewagę opon i wyszli na podwójne prowadzenie w drugim zakręcie, a obaj kierowcy Mercedesa stracili po jednej pozycji. Bottas potrzebował kilku okrążeń na uporanie się z Sainzem, a to spowodowało że miał kilka sekund straty do czołówki, a później ta różnica się powiększała. Ferrari nadawało ton rywalizacji i powoli obaj kierowcy zyskiwali przewagę. Jednak wraz z kolejnymi okrążeniami zaczęła powoli wychodzić różnica w oponach i Hamilton zaczął nadrabiać. Ferrari zgodnie z planem ściągnęło na pit-stop Leclerca, a Vettela dopiero cztery kółka później. Dali w ten sposób Leclercowi okazję, aby nadrobił czas i skutecznie „pociął” swojego zespołowego partnera. Kierowcy Ferrari dostali opony ze średniej mieszanki na drugi stint co potwierdzało, że degradacja ogumienia jest mała. Mercedes zgodnie z planem planował zrobić jeszcze kilka kółek.
Sytuacja zmieniła się, gdy Vettel tuż po swoim pit-stopie miał awarię hybrydowej części silnika. Musiał szybko zatrzymać się na torze i doprowadził do wirtualnej neutralizacji. Mercedes tylko na to czekał i ściągnął obu kierowców do boksów. Hamilton wyszedł na prowadzenie, a Bottas był trzeci. Tym razem strategia Mercedesa opłaciła się i nie musieli później wykorzystywać Bottasa do blokowania (na co sam się skazał wolnym tempem). Później na torze po kraksie Russella pojawił się samochód bezpieczeństwa i Ferrari wykorzystało ten moment aby ściągnąć Leclerca po miękkie opony i dać mu możliwość walki z Mercedesami, ale przez co stracili pozycję na rzecz Bottasa. Gdyby Ferrari szybciej się na to zdecydowało, to prawdopodobnie tej pozycji ich kierowca by nie stracił.
Po restarcie Hamilton spokojnie prowadził narzucając tempo. Leclerc kilkukrotnie podejmował próby ataku na Bottasa, ale zawsze za dużo tracił w trzecim sektorze i brakowało mu dystansu na prostej, aby skutecznie zaatakować. W tej sytuacji wyszedł największy problem toru w Soczi, który bardzo utrudnia wykonanie udanego manewru wyprzedzania. Ferrari było szybsze na prostych, Leclerc miał system DRS, ale nie był w stanie skutecznie zaatakować. Hamilton gdy jechał na prowadzeniu to jechał bardzo szybko, więc widać, że Mercedes wciąż ma bardzo dobre tempo wyścigowe.
Wewnętrzna rozgrywka w Ferrari
W zespole Ferrari przed wyścigiem były ustalenia dotyczące startu. Leclerc miał utrzymać prowadzenie jeśli wykona lepszy lub taki sam start jak Vettel. Ferrari zdawało sobie sprawę, jaką korzyść daje tu cień aerodynamiczny i chcieli rozegrać to tak, aby wyprzedzić Hamiltona. Potem ich kierowcy mieli jechać w ustalonej kolejności. W czasie transmisji było puszczanych kilka komunikatów radiowych, aby Vettel przepuścił Leclerca oddając mu w ten sposób pozycję. Niemiec tego nie zrobił od razu, a zespół doszedł do wniosku, że wykonają to później. Faktycznie tak się stało podczas pit-stopów, bo Ferrari idealnie to przeprowadziło, aby Leclerc znalazł się przed Vettelem.
Ta cała sytuacja jest dziwna i Ferrari sporo nią ryzykowało. Zamiana pozycji na początku była wykluczona, bo Vettel był szybszy. Aby oddać pozycję Leclercowi musiałby zwolnić, a to działałoby na korzyść ścigającego ich Hamiltona. Dlatego Ferrari rozegrało to mądrzej. Niepotrzebne były tylko te komunikaty radiowe, bo one działają tylko na ich niekorzyść. Leclerc potrzebuje nabrać doświadczenia, bo mówiąc takie rzeczy w czasie wyścigu psuje sobie opinię. Osobną kwestią jest to, czy to ustalenie miało sens. Vettel miał dobry start i wyszedł na prowadzenie (Leclerc się nie bronił w drugim zakręcie i mu w tym pomógł), a potem jechał szybciej. Z tej perspektywy zabieranie mu zwycięstwa nie jest logiczne, biorąc pod uwagę, że obaj kierowcy w klasyfikacji generalnej szans na mistrzostwo nie mają, a walczą między sobą. Na przyszłość powinni to tak ustalić między sobą, aby nie były potrzebne takie rozmowy.
Omówienie kierowców, którzy punktowali
Zaskoczeniem na minus była dla mnie forma Verstappena, bo Holender nie miał tempa umożliwiającego walkę o podium. Po treningach wyglądało na to, że taki potencjał jest, ale w wyścigu tak nie było. Red Bull w niedzielę był zawieszony między dwoma czołowymi zespołami, a resztą stawki. Oby te zapowiadane zmiany na Japonię poskutkowały, bo inaczej pozostaną tak na dłużej. Verstappen stracił sporo czasu na wyprzedzanie na pierwszych okrążeniach, ale nawet w czystym powietrzu jechał za wolno, aby myśleć o podium.
Alexander Albon był piąty mimo startu z alei serwisowej. On bardzo zyskał dzięki pit-stopowi w czasie VSC, ale to nie odbiera mu zasług. Kierowca z Tajlandii jechał bardzo dobrze i wyprzedził kilku rywali na torze. W pełni zrehabilitował się za wpadkę z kwalifikacji i umocnił swoje szanse na pozostanie w Red Bullu na kolejny sezon. Więcej nie mógł w tym wyścigu ugrać.
McLaren wywalczył 12 punktów i muszą być z tego bardzo zadowoleni, ale mogło być nawet lepiej. Obaj kierowcy dobrze wystartowali i pokazywali się w walce z Bottasem (Sainz) oraz Verstappenem (obaj). McLaren stracił na wirtualnej neutralizacji. Ich kierowcy wcześniej wykonali pit-stopy, a rywale wtedy mocno zyskali w tym momencie. Sainz jeszcze się obronił, ale Norris stracił swoją przewagę i po restarcie został dodatkowo wyprzedzony. Ostatecznie jednak z miejsc 6 i 8 muszą być w zespole zadowoleni. Po raz pierwszy od 2014 roku mają ponad 100 punktów w klasyfikacji.
Bardzo dobry wyścig pojechał Sergio Perez i on dla mnie jest jednym z bohaterów. Bardzo dobrze wystartował, utrzymywał przez kilka okrążeń za sobą Verstappena. Potem utrzymywał się blisko Norrisa i wyglądało to naprawdę dobrze. Perez podobnie jak McLareny stracił na pit-stopach, ale mimo tego nie tylko utrzymał się w punktach ale i wyprzedził Norrisa po restarcie.
Kevin Magnussen po dłuższej przerwie pojechał bardzo dobry wyścig, gdy nie było żadnych problemów z bolidem. Widać tutaj, że w Haasie jest potencjał, ale rzadko wykorzystywany. Magnussen miał dobry start, zyskał trzy pozycje, potem walczył z różnymi kierowcami. Mimo startu na miękkich oponach przejechał na nich 29 okrążeń bez większych problemów i wykonał pit-stop w czasie VSC. Potem udanie walczył z innymi zawodnikami, ale po tym jak został wyprzedzony przez Pereza dostał 5 sekund kary za nieprawidłowy powrót na tor. To oznaczało dla niego na mecie spadek o jedną pozycję.
Nico Hulkenberg uratował honor Renault, ale trudno oczekiwać że on i zespół są zadowoleni z jednego punktu. Niemiec stracił trzy pozycje na starcie, a potem stratedzy zastosowali odważną strategię z szybkim zjazdem po nowe opony. Hulk z tego powodu stracił przez VSC, ale ostatecznie udało mu się na tyle wykorzystać inne wydarzenia oraz jechać na tyle szybko, że jeden punkt dowiózł do mety.
All 23 pits.#RussianGP 🇷🇺 #Fit4F1 pic.twitter.com/zXXX7wLVxa
— Pirelli Motorsport (@pirellisport) September 29, 2019
Omówienie pozostałych zespołów i kierowców
Lance Stroll o sekundę przegrał jeden punkt. W samej końcówce liczył na to, że dzięki karze dla Magnussena wejdzie do czołowej dziesiątki, ale Duńczyk na tyle przyśpieszył, że zabrakło nieco ponad jednej sekundy. Stroll pojechał dobry wyścig, który głównie spędził jadąc w tłoku z innymi zawodnikami. Był w gronie kierowców, którzy skorzystali na VSC, ale nie zmieniło to bardzo jego sytuacji.
Kierowcy Toro Rosso po starcie z dalszych pozycji sporo walczyli z innymi zawodnikami, ale nie mieli możliwości, aby rywalizować o punkty. Dalsze pozycje startowe połączone z mało konkurencyjnym tempem uniemożliwiły taką walkę. Na plus trzeba oddać to, że kierowcy się starali (głównie Kwiat) i walczyli z rywalami.
Fatalny wyścig za Alfą Romeo. Raikkonen popełnił falstart, więc dostał surową karę i jechał głównie na końcu stawki. Giovinazzi po kolizji na starcie również spadł na koniec stawki. Kierowcy tego zespołu skorzystali na VSC oraz SC, ale nie byli w stanie rywalizować o punkty, bo mieli za słabe tempo. Alfa bardzo obniżyła swoją formę w ostatnim czasie.
Williams zanotował najgorszy weekend sezonu. Obaj kierowcy nie dojechali do mety, a sytuacja wygląda dla nich źle. Jedynym jasnym punktem wyścigu było to, że Russell był w stanie jechać blisko innych kierowców i tym razem nie pełnił roli ruchomej szykany. Brytyjczyk po swoim pit-stopie rozbił swój bolid, dla mnie to wygląda na usterkę zawieszenia (Aktualizacja: winne było niedokręcone koło), bo bolid nie skręcił tak jak powinien. Sam zespół nie podał konkretnej przyczyny, mówią tylko o usterce. Kuriozalna sytuacja miała miejsce później, bo Robert Kubica został wycofany z wyścigu, a zespół bez ogródek powiedział mediom, że oszczędzają części. Mogli wytłumaczyć się tym, że bali się podobnej awarii, ale tego nie zrobili. Zespoły regularnie oszczędzają części i bolidy (przykład taktycznego wycofania Ricciardo dzisiaj), ale tutaj to nie miało sensu. Kilku kierowców odpadło z wyścigu i Kubica miał szansę na dobry wynik. Zespół prawdopodobnie po ostatnich kraksach Russella doszedł do limitu z ilością części zapasowych i musi dmuchać na zimne.
Na pierwszym okrążeniu doszło do kolizji trzech kierowców w zakręcie numer cztery. To był klasyczny incydent wyścigowy bo trzej zawodnicy nie mogli się tam zmieścić jadąc obok siebie. Nie winiłbym tutaj nikogo i tak samo zrobili sędziowie. Pechowcem był Grosjean, który w wyniku uderzenia skończył wyścig na barierze. Ricciardo miał przebite koło, spadł na koniec stawki, a potem został taktycznie wycofany, bo nie miał szans na dobry wynik. Najmniej stracił na tym Giovinazzi, bo miał tylko połamane skrzydło, ale prawdopodobnie również doszło do jakiś innych uszkodzeń, bo jego tempo było słabe i dojechał do mety na ostatniej pozycji.
Podsumowanie
Moim zdaniem za nami najciekawszy wyścig F1 na torze w Soczi. Przebieg wyścigu był niecodzienny, mieliśmy trochę zamieszania i zaskakujących sytuacji. Jak na Soczi to dochodziło do wielu manewrów wyprzedzania, więc biorąc pod uwagę historię tego toru były to dobre zawody.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: