Wyścig o GP Miami 2023 upłynął pod znakiem dominacji Red Bulla zakończonej kolejnym dubletem. W wyścigu doszło do sporej liczby udanych manewrów wyprzedzania, kierowcy rywalizowali o wiele pozycji.
Niezwykle czysty wyścig i niecodzienna sytuacja z oponami
Wyścig o GP Miami był wyjątkowy w skali całej historii Formuły 1. W jego trakcie ani na moment nie pojawiła się żółta flaga, wszyscy kierowcy dojechali do mety, nie było awarii, poważnych kraks, ani neutralizacji. Być może w historii F1 był już taki wyścig, gdy ani razu nie wywieszono żółtej flagi (dawniej regulacje były inne), ale we współczesnej Formule 1, to sytuacja wyjątkowa. W ten sposób odpadły wszelkiego typu losowe wydarzenia, które zawsze wpływają na przebieg wyścigu, co na pewno niektórym kibicom się nie podobało.
Po sporych opadach deszczu, wyścig odbywał się na „zielonym” torze, a przyczepność wzrastała z okrążenia na okrążenie. To doprowadziło do drugiej niecodziennej sytuacji, bo tempo kierowców, którzy potrafili dobrze zarządzać oponami, ulegało stopniowej poprawie. Na twardej mieszance dało się przejechać cały dystans, a warunki na torze szybciej się poprawiały niż następował spadek tempa z powodu degradacji opon. Dlatego np. Verstappen był w stanie na mocno zużytych oponach jechać wciąż znakomitym tempem. Warunki na torze uległy zmianie w porównaniu do sobotnich kwalifikacji, natomiast przebieg wyścigu raczej potwierdził panujący aktualnie układ sił, więc zespoły poradziły sobie z tym w podobny sposób.
🏁 CLASSIFICATION (LAP 57/57) 🏁
How we crossed the line in Miami Gardens 🌴#MiamiGP #F1 pic.twitter.com/vdEBuVIH3h
— Formula 1 (@F1) May 7, 2023
Wewnętrzna walka w Red Bullu o zwycięstwo
Sergio Perez ruszając do wyścigu z Pole Position liczył na wygraną i wyjście na prowadzenie w klasyfikacji generalnej. Meksykanin dobrze ruszył i obronił prowadzenie, ale nie narzucał bardzo mocnego tempa, dość powoli odjeżdżał od Alonso. W tym czasie ruszający z dziewiątego pola Verstappen w ciągu 15. okrążeń wyszedł na drugie miejsce. Nie miał żadnych problemów z wyprzedzaniem, po prostu dojeżdżał i zwykle przy pierwszej okazji wyprzedzał. Przewaga prędkości maksymalnej Red Bull w takich pojedynkach jest ogromna nad każdym rywalem. Szczególnie podwójne wyprzedzanie Leclerca i Magnussena wyglądało, jakby Red Bull RB19, to był bolid innej klasy. Rywale nie są w stanie walczyć, więc praktycznie się nie bronią, wiedząc, że utrata pozycji jest pewna.
Verstappen na 15. okrążeniu miał tylko trzy sekundy straty do Pereza. Meksykanin jechał w tym wyścigu wyraźnie gorzej. Holender dość szybko zredukował stratę, ale wtedy Meksykanin zjechał do boksów. Na nowych oponach przez pewien czas nieznacznie zyskiwał czas, ale potem Verstappen mimo znacznie starszych opon zaczął znowu nadrabiać. Verstappen stosując odwrotną strategię zjechał dopiero na 45. okrążeniu mając nieco ponad sekundę straty. Bardzo szybko podjął udaną próbę ataku, a Perez jako jedyny się bronił, ale nie miał szans. Verstappen wygrał bez problemów, ustanawiając na koniec nowy rekord okrążenia. Verstappen cały weekend był dużo lepszy, a w kwalifikacjach miał po prostu pecha. Pokazał w ten sposób swoją siłę, a Perez może odłożyć na bok swoje marzenia o walce o tytuł mistrzowski. Ma szanse tylko na specyficznych torach i gdy Verstappen ma pecha w wyścigach. Sytuacja bardzo przypomina, to co działo się w Mercedesie za czasów Hamiltona i Bottasa.
Red Bull kolejny raz zdominował wyścig, nie dając rywalom najmniejszych szans w walce o dwie czołowe pozycje. Realna przewaga tempa na jednym okrążeniu była większa niż 0,5 sekundy, która wynika z końcowych rezultatów. Biorąc pod uwagę formę Verstappena i konieczność przebijania się przez stawkę, na czym stracił czas, to realnie Red Bull miał 0,75 – 0,8 sekundy przewagi nad drugim zespołem w tempie wyścigowym. To jest przepaść i nie da się z nimi rywalizować. Zobaczymy jak będzie w kolejnych tygodniach, bo Red Bull swoje duże poprawki miał w Azerbejdżanie i raczej nie powinien mieć niczego wielkiego w kolejnych tygodniach. Zespoły walczące aktualnie o drugie miejsce takie ulepszenia dopiero będą mieć. Najbliższe trzy wyścigi pokażą nam czy jest nadzieja, że ktoś Red Bulla dogoni w tym roku, czy nie.
Przeglądowe omówienie pozostałych zespołów i kierowców
Pierwsza faza wyścigu była nudna, bo większość kierowców jechała w pociągach DRS bez możliwości wyprzedzania. Jedynie Verstappen potrafił to złamać, ale RB19 ma taką przewagę na prostych, że nie da się go blokować. Wyścig na dalszych pozycjach zaczął się robić znacznie ciekawszy od około 15. okrążenia, a od tego momentu do końca było sporo walki i wyprzedzania. Pomogło w tym różne podejście do strategii, bo tym razem był podział na dwie różne strategie na początek wyścigu, więc rywalizowali ze sobą kierowcy na różnych mieszankach opon, co zawsze ułatwia bezpośrednią walkę.
Trzecie miejsce w wyścigu zajął Fernando Alonso, który ruszał z drugiego pola. Hiszpan w trakcie wyścigu został wyprzedzony przez Verstappena, a przez późniejszy pit-stop stracił pozycje na rzecz Ocona i Sainza. Wyprzedził ich bez większych problemów i dojechał na pewnej trzeciej pozycji. To był kolejny mocny występ Alonso, który pokazał, że Aston Martin ma świetne tempo wyścigowe. Lance Stroll po wpadce w kwalifikacjach ruszał z dalekiej pozycji i nie udało mu się przebić do punktów. Tracił wiele czasu za rywalami w pociągach DRS.
Słaby wynik w kwalifikacjach wygląda na jednorazową wpadkę Mercedesa. W wyścigu Russell przebił się z szóstego na czwarte miejsce wyprzedzając po drodze kilku kierowców (po pit-stopie spadł na dalsze miejsce). Na mecie stracił siedem sekund do Alonso, co w dużej mierze było wynikiem dalszej pozycji startowej. Hamilton ruszał dopiero z 13. miejsca i na początku na długo utknął za Albonem, którego wyprzedził dopiero na 15. okrążeniu. Od tego momentu oglądaliśmy innego Hamiltona, który jechał szybko, wykorzystał odwrotną strategię i dość odważnie atakował rywali kończąc na szóstej pozycji. Tempo wyścigowe Mercedesa moim zdaniem było na poziomie Alonso, trudno powiedzieć kto byłby lepszy, gdyby ustawili się obok siebie na polach startowych.
Odwrotnie wygląda sytuacja w Ferrari, bo ten zespół miał w wyścigu problemy, a tempo było rozczarowujące. W kwalifikacjach byli drugą siłą, ale w wyścigu dopiero czwartą. Potwierdziły się problemy z tempem wyścigowym, dodatkowo Leclerc mocno narzekał na bolid, były problemy z dobijaniem do nawierzchni. Obaj kierowcy mieli sporo problemów, więc za nimi ciężki wyścig. Sainz zaprezentował się lepiej, bo ruszał z trzeciego pola, mimo słabszego tempa i karze pięciu sekund za przekroczenie prędkości w alei serwisowej, zajął piąte miejsce. Leclerc około połowy wyścigu spędził za Magnussenem nie mogąc go wyprzedzić, toczył także kilka innych pojedynków. Siódmego miejsca na mecie nie może uznać za sukces. Jest spory potencjał w bolidzie Ferrari, ale nie potrafią go wykorzystać, a głównym problemem jest tempo wyścigowe. Na ten moment Ferrari to zespół numer cztery w układzie sił.
Bardzo dobrze jechali obaj kierowcy Alpine. Zespół zastosował dwie różne strategie, które dały bardzo podobne wyniki na mecie. Alpine pokazało w Miami, że są piątą siłą w stawce, a ich strata do poprzedzających zespołów wcale nie jest duża. Gasly i Ocon dobrze się zaprezentowali, mieli konkretne tempo, skutecznie walczyli z rywalami. Taka forma jednak nie będzie zadowalać szefostwa, bo Alpine w tym roku miało dołączyć do czołówki, a na ten moment nie widać na to szans. Jest bliżej, ale to za mało.
Jeden punkt zdobył Kevin Magnussen, który ruszał z czwartego pola. Nie miał szans utrzymać takiej pozycji, więc stopniowo spadał w klasyfikacji, ale trzeba go bardzo pochwalić na długie wstrzymanie Leclerca, który dysponuje lepszym bolidem. Hulkenberg spisał się słabiej, w jego wypadku odwrotna strategia połączona ze startem z dalekiej pozycji uniemożliwiła jakąkolwiek walkę o punkty. Haas musi być jednak zadowolony, bo wyszli zwycięsko z walki w bardzo wyrównanym środku stawki.
Zespoły AlphaTauri, Alfa Romeo i Williams prezentowały bardzo podobne tempo. ich kierowcy walczyli między sobą, a także próbowali przeszkadzać faworytom. Wiele zależało od strategii, jazdy w czystym powietrzu i itp. Pozytywnym sygnałem są niewielkie straty do punktowanej pozycji, natomiast przy tak wyrównanej stawce potrzebny jest perfekcyjny wyścig, aby uciec rywalom i móc faktycznie powalczyć o wyższe pozycje.
To co w Miami zaprezentował McLaren, to była katastrofa. W Azerbejdżanie wprowadzili poprawki, wyglądało na to, że wrócili na czoło środka stawki. Tydzień później w Miami mieli najgorsze kwalifikacje od 4,5 roku. W wyścigu zaryzykowali, dali obu kierowcom miękkie opony na start licząc na zamieszanie i neutralizację. Nie doszło do tego, więc wezwali ich szybko na jedyną zmianę opon i tak dojechali do mety na końcowych pozycjach. Piastri miał dobry start, ale później różne usterki, w tym związane z hamulcami, więc jechał na końcu. To była katastrofalna forma, nie wiem co McLaren planuje, ale tam potrzeba rewolucji technicznej.
Zaktualizowane klasyfikacje generalne kierowców i konstruktorów, są dostępne pod tym linkiem.
Podsumowanie
Po dwutygodniowej przerwie F1 powróci na trzy wyścigi na torze Imola, w Monako i w Hiszpanii. Nie boję się napisać, że to będą kluczowe zawody dla tego sezonu. Większość stawki szykuje duże pakiety poprawek na Imolę, które będą później dopracowywane aż do Hiszpanii. To na pewno wpłynie na układ sił, zobaczymy jak on wtedy będzie wyglądał. Mercedes zapowiada duże zmiany, również Aston Martin powinien takie mieć. Ferrari nie zostanie w tyle, bo także zapowiadają nowości, a to samo planują niemal wszystkie zespoły. Limity budżetowe mocno ograniczają możliwości wprowadzania poprawek, biorąc pod uwagę zeszły rok, to niektóre zespoły kończą na jednym, maksymalnie dwóch dużych pakietach.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: