Mało było w tym roku ważnych innowacji technicznych w trakcie przedsezonowych testów F1, a głównym tematem pozostała elastyczność skrzydeł w bolidach. Mimo wcześniejszych działań FIA sprawa jest rozwojowa i w trakcie GP Australii sprawa albo się rozmyje albo będą kontrowersje.
Telenowela dotycząca elastycznej aerodynamiki ma kolejne odcinki w 2025 roku. To jest temat, który się nie kończy, bo mimo działań FIA, zespoły zawsze będą starać się tak konstruować kluczowe elementy aerodynamiczne, aby odginały się w trakcie jazdy, bo to przynosi korzyści. Elastyczne skrzydła w Formule 1 są istotnym tematem od kilkunastu lat w formie sinusoidy (prawie jak sinusoida Kubicy). Pewne zespoły zaczynają mieć bardziej elastyczne elementy, konkurenci próbują je skopiować, wkracza FIA i zaostrza testy. Wtedy następuje chwila spokoju, a potem od nowa to samo. W 2024 roku był to gorący temat najpierw z powodu przednich skrzydeł u kilku ekip, a później „mini DRS ” w McLarenie. FIA w ubiegłym roku zmodyfikowała regulamin tak aby ograniczyć elastyczność i kombinowanie z tylnymi skrzydłami, co wchodzi w życie od początku sezonu 2025. Na początku tego roku poinformowano również o zaostrzeniu testów elastyczności przednich skrzydeł, ale dopiero od czerwcowego GP Hiszpanii – szczegóły.
Nowe komentarze i kontrowersje dotyczące elastycznych skrzydeł
W trakcie testów w Bahrajnie praktycznie u wszystkich zespołów było widać sporą elastyczność przednich skrzydeł. Na pewno skala tego zjawiska była większa niż rok temu. Wszyscy projektowali w ten sposób skrzydła, bo FIA w zeszłym roku zapowiadała interwencję dopiero na sezon 2026. Sprawa się skomplikowała w styczniu, gdy FIA zmieniła zdanie i zapowiedziała zaostrzenie testów od czerwcowego GP Hiszpanii. Kilka ekip nadrobiło zeszłoroczne zaległości, a ci którzy rok temu mieli już takie skrzydła jeszcze starali się je poprawić. Na testach było także w kilku ekipach (nagrania są ograniczone) widać obniżanie się całego tylnego skrzydła na prostych, ale to raczej jest spowodowane zawieszeniem a nie konstrukcją samego skrzydła. Nie jest to także nic nowego w F1. Nagranie z odginania się tylnego skrzydła w Mercedesie na testach możecie zobaczyć tutaj.
Większe kontrowersje wzbudził domniemamy powrót „mini DRS”, czyli zakazanego rok temu rozwiązania, które zwiększa prześwit między płatami tylnego skrzydła. W 2024 roku korzystał z tego McLaren przez krótki czas. W temacie elastycznych skrzydeł bardzo aktywny jest dyrektor techniczny Red Bulla Pierre Wache, który udzielał na ten temat kilku krytycznych komentarzy wymierzonych w rywali. To on powiedział w wywiadzie, że w bolidach McLarena i Ferrari był na testach „mini DRS”. Analizując jedno ze zdjęć można zauważyć, że przepływ powietrza w McLarenie zachowuje się podejrzanie. Natomiast mówimy tutaj o naprawdę niewielkich zyskach.
Red Bull w tej sprawie protestował i jak podał włoski serwis AutoRacer.it, FIA po ich skargach postanowiła działać. Na bolidach od GP Australii zostaną zamontowane dodatkowe kamery do nagrywania zachowań tylnych skrzydeł, a także naklejki, aby ułatwić monitorowanie. Mamy więc powtórkę z połowy 2024 roku, gdy FIA działała identycznie. Pojawiły się również nieoficjalne sugestie, że kontrolerzy FIA odwiedzą fabryki McLarena i Ferrari jeszcze przed GP Australii, chcąc na miejscu skontrolować skrzydła.
Na ten moment nie można wykluczyć scenariusza, że dojdzie do oprotestowania wyników GP Australii, jeśli zaobserwowana będzie zbyt duża elastyczność. Brak takiego protestu będzie oznaczał, że sprawa nieokazała się aż tak kontrowersyjna lub wybrane zespoły (głównie Red Bull) nie były przekonane do tego, że rywale naginają nie tylko skrzydła swoich bolidów ale również regulamin.
Rozwiązania z testów nie muszą pojawić się w wyścigach
Pamiętamy, że na testach przedsezonowych można sprawdzać różne rzeczy, także nieregulaminowe. W dawnych czasach zdarzały się sytuacje, że słabsze stajnie jeździły zbyt lekkim bolidem, aby mieć dobre czasy okrążeń i zachęcić w ten sposób sponsorów. Nie można wykluczyć, że pewne zespoły sprawdzały w trakcie testów radykalne rozwiązania konstrukcji skrzydeł chcąc dowiedzieć się jak bardzo mogą się posunąć. To nie jest coś co można dobrze sprawdzić w tunelu aerodynamicznym czy w trakcie symulacji. Może być więc tak, że to całe zamieszanie o nadmierną elastyczność i groźby protestów w trakcie GP Australii szybko przestaną być jakimkolwiek tematem do dyskusji, bo zespoły na weekend wyścigowy przywiozą skrzydła, które będą bardziej sztywne.
W F1 ważne jest utrzymanie przewagi i zmylenie rywali. Zamontowanie do bolidu na testach nadmiernie wyginającego się skrzydła sprawi, że wszyscy je analizują i o nich mówią. To może być klasyczna zmyłka, a prawdziwe innowacje są gdzie indziej, ale jeszcze nie przyciągają uwagi.
Znalazłeś/aś błąd lub literówkę w tym, albo w jakimś innym wpisie na blogu? Zaznacz to słowo lub krótki fragment tekstu. Jeżeli czytasz na telefonie, to dotknij zaznaczonego tekstu, a jeśli na komputerze, to wciśnij klawisze Ctrl + Enter. W oknie, które się pojawi kliknij wyślij. Prześlesz tym samym anonimowe zgłoszenie, a ja poprawię swój błąd.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: