Cyrk to mało powiedziane. W Bahrajnie jednak format kwalifikacji pozostanie bez w zmian w stosunku do pierwszego wyścigu sezonu – eliminacje. Mimo, że ze wszystkich stron ten system został skrytykowany.
Po klapie jaką okazały się kwalifikacje w Australii (kibice wychodzi wcześniej z toru. Jak napisał w relacji jeden z kibiców, który był na każdym wyścigu w Melbourne, nigdy coś takiego się nie zdarzyło). Potwierdziły się wszystkie obawy, jakie pojawiały się w stosunku do tego sposobu prowadzenia kwalifikacji. Opinie po ich przeprowadzeniu były zgodne (moja recenzja), ta zmiana okazała się klapą. Zespoły postanowiły szybko działać i już w niedzielę jednomyślnie zgodziły się, że trzeba wrócić do starego formatu (szczegóły). Więc formalne zatwierdzenie tej zmiany wydawało się tylko kwestią czasu.
Ale w kolejnych dniach zaczęły pojawiać się inne komentarze. A to, że trzeba dać tym zmianom czas, a może zmienić tylko Q3 itp. Okazuje się, że po głosowaniach grupy strategicznej i komisji F1 w czwartek nie podjęto żadnej zmiany. Więc w Bahrajnie będą obowiązywać kwalifikacje według tych samych zasad co w Australii. Ale nie jest wykluczone, że w kolejnych wyścigach nastąpią zmiany.
Po wyścigu w Bahrajnie ma dojść do szczegółowej analizy nowych zasad i ich ewentualnego dopracowania. Jak wynika z przecieków BBC, podczas głosowania komisji F1 brane były pod uwagę tylko dwie opcje: brak zmian w kwalifikacjach lub zmiana tylko formatu Q3. Komisja F1 może tylko zatwierdzić lub odrzucić to co ustali grupa strategiczna F1 (szczegóły procesu decyzyjnego F1). A to oznacza, że powrót do starych zasad nie przeszedł głosowania grupy strategicznej, które odbyło się dzisiaj rano.
Nic nie wskazuje na to, aby kwalifikacje w Bahrajnie okazały się ciekawsze niż w Australii. Chyba, że dojdzie do nieprzewidzianych okoliczności, jak wypadki czy czerwona flaga. Więc po tym wyścigu ma być dokonana analiza tego formatu. Brak powrotu do starego systemu kwalifikacji już po jednym wyścigu, oznacza, że on raczej nie wróci w tym roku. Dlatego można spodziewać się dopracowania systemu eliminacyjnego, jako ewentualnych zmian. Czy to poprzez wydłużanie czasów poszczególnych sesji, czy też odstępów między kolejnymi eliminacjami. Lub zmienienie tylko trzeciej części kwalifikacji, na wzór poprzednich sezonów. Tak aby w samej końcówce bolidy jeździły po torze.
Sytuacja z kwalifikacjami pokazuje jak nieprzemyślane decyzje podejmują władze F1. I jak ten proces decyzyjny jest zły. Zamiast zajmować się ważnymi rzeczami, od miesiąca ciągle mówi się tylko o zmianach w kwalifikacjach. Pod koniec kwietnia mają być zatwierdzone regulacje techniczne na 2017 rok. To jest kluczowa kwestia dla przyszłości F1. Jeśli tam popełniony zostanie błąd, powstanie jakaś szara strefa, którą niektóre zespoły wykorzystają (jak dyfuzory w 2009 roku). Albo nowa aerodynamika jeszcze utrudni wyprzedzanie, to wtedy pojawią się prawdziwe problemy. Bo tego szybko nie będzie dało się poprawić.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: