Lewis Hamilton zdominował cały weekend z GP Kanady 2017, co przypieczętował zwycięstwem w wyścigu. Za jego plecami trwała zacięta walka o kilka pozycji, nie zabrakło historycznych wydarzeń, spektakularnych kraks, awarii, błędów i wyprzedzeń na torze.
Lewis Hamilton wywalczył po raz czwarty w karierze (i drugi w sezonie) wielki szlem, a więc zdobył Pole Position, wygrał wyścig, prowadził w nim od startu do mety oraz wykręcił najszybsze okrążenie. Trudno powiedzieć cokolwiek o jego wyścigu nie używając słowa dominacja. Nikt mu nie zagrażał cały czas, a po dobrym starcie pozostało mu kontrolowanie przebiegu zawodów. Widać było idealnie po jego czasach okrążeń, że po pit-stopie zdecydowanie odpuścił i skręcił silnik. Obudził się w pewnym momencie tylko aby wykręcić najszybsze okrążenie w wyścigu.
PROVISIONAL CLASSIFICATION
First @MercedesAMGF1 1-2 of 2017
RIC’s third straight podium
And that’s only half the story…#CanadianGP pic.twitter.com/vUUHxgUgRQ
— Formula 1 (@F1) 11 czerwca 2017
Valtteri Bottas po dobrym starcie jechał na trzeciej pozycji i mocno skorzystał na defekcie samochodu Maxa Verstappena (baterie w jednostce napędowej). Później Bottasowi pozostało jechanie na drugiej pozycji, bo przewaga Hamiltona była zbyt duża, a przewaga nad Ricciardo bezpieczna. Max Verstappen znakomicie wystartował i do dziesiątego okrążenia notował dobre tempo na drugiej pozycji. To była jazda po podium i to nie o jego najniższy stopień. Niestety kolejna awaria w sezonie zakończyła jego zawody. Od tego momentu oba Mercedesy miały wszystko pod kontrolą. To dopiero pierwszy dublet Mercedesa w tym roku.
Daniel Ricciardo uzupełnił podium po bardzo dobrej, równej jeździe, ale nie bardzo szybkiej. Red Bull zdecydował się na konserwatywną taktykę i użycie opon miękkich przez większość wyścigu. Tempo Ricciardo nie było bardzo dobre, ale Australijczyk jechał bezbłędnie i pewnie, co dało mu kolejne podium w sezonie. Przez wiele okrążeń miał za sobą dwa samochody zespołu Force India, które używały systemu DRS. Różnica prędkości była bardzo duża, a mimo to tak naprawdę Sergio Perez ani razu go nie zaatakował. To pokazuje, jak perfekcyjnie pojechał Ricciardo kluczowe zakręty, nie dając rywalom szans na atak.
Sebastian Vettel dojechał na znakomitym czwartym miejscu po słabym starcie i konieczności szybkiego odwiedzenia mechaników. Vettel zepsuł start, stracił na nim dwie pozycje, a Verstappen dodatkowo uszkodził mu przednie skrzydło. Vettel jechał przez to ze strategią dwóch postojów, a jego samochód nie był w 100% sprawny z uwagi na uszkodzenia podłogi. Mimo tego, Niemiec dojechał na czwartej pozycji, co jest świetnym wynikiem. Vettel wyprzedził wielu kierowców i notował bardzo dobre tempo. W końcówce pokonał obu kierowców zespołu Force India. W tym częściowo pomógł mu Daniel Ricciardo, który wyraźnie wstrzymywał wcześniej Pereza i Ocona. Co w żadnym stopniu nie umniejsza dobrej jeździe Vettela. gdyby nie start to rywalizowałby z Hamiltonem o zwycięstwo.
Zaktualizowane klasyfikacje kierowców i konstruktorów znajdują się TUTAJ. Z ważnych zmian można odnotować awans Mercedesa na prowadzenie w klasyfikacji konstruktorów.
Zespół Force India miał szansę na lepszy wynik, ale zawiodła zespołowa jazda. Sergio Perez i Esteban Ocon jechali bardzo dobrze, ale obaj utknęli za Danielem Ricciardo. Mimo korzystania z systemu DRS, ani razu nie doszło do skutecznego ataku. Ocon domagał się, aby Perez go puścił, bo sam chciał spróbować ataku (gdyby mu się nie powiodło, to oddałby pozycję), Perez się na to nie zgodził. Cała ta sytuacja jest mocno dyskusyjna i trudno powiedzieć czy gdyby doszło do zamiany, to Ocon pokonałby Ricciardo. Fakty są takie, że Vettel gonił kierowców Force India, a później ich łatwo wyprzedził. Stracili czas jadąc za Ricciardo, czym narazili się na atak ze strony Vettela. Gdyby doszło do zamiany pozycji, to Perez straciłby na tym trochę czasu i Vettel wyprzedziłby go jeszcze szybciej. Ocon miał mniej zużyte opony i teoretycznie dzięki temu miał większe szanse na wyprzedzenie Ricciardo. Jeszcze w czasie wyścigu pisałem, że Ocon jedzie po podium, ale skończyło się dopiero na szóstym miejscu. Moim zdaniem powinni zagrać zespołowo i Ocon powinien dostać swoją szansę. Gdyby mu się powiodło to byłby na trzecim miejscu, a Perez mógłby także skorzystać na ataku na Ricciardo. Gdyby mu się nie udało, to skończyliby z Perezem na takich miejscach, jak dojechali do mety bez zamiany.
Na wyróżnienie pierwszy raz w tym roku zasługuje Lance Stroll. Nie wiem czy celowo czekał na swój domowy wyścig, ale to był zdecydowanie jego najlepszy weekend w karierze F1. Kanadyjczyk zdobył pierwsze punkty w drodze po nie wyprzedzając kilku rywali. Zobaczymy wkrótce czy to zasługa toru, gdzie Williams spisywał się bardzo dobrze, czy przełamania samego kierowcy.
Fernando Alonso jechał po pierwsze punkty w sezonie, ale w samej końcówce wyścigu kolejny raz silnik Hondy uległ awarii. Moim zdaniem to przeleje czarę goryczy. Pogłoski z ostatnich dni (szczegóły) staną się faktami, a McLaren zerwie kontrakt z Hondą i przejdzie na silniki Mercedesa. Honda znalazła się w takiej sytuacji, że albo przywiezie bardzo szybko od dawna wyczekiwany, mocno ulepszony silnik, albo McLaren ich pożegna. Trudno mi także wyobrazić sobie, aby Alonso został w zespole na 2018 rok, jeśli Honda także zostanie. Nie zapominajmy, że Alonso czeka teraz start z końca stawki w Baku z uwagi na nadprogramowe elementy silnika.
Za zespołem Toro Rosso fatalny wyścig. Daniił Kwiat był prześladowany przez problemy z samochodem, przez co nie ukończył wyścigu. Sainz przeszarżował na starcie taranując Felipe Massę i kończąc także swój wyścig. To był zbyt brawurowy manewr i sędziowie słusznie go za niego ukarali. Sainz ma już 7 punktów karnych na koncie, a po uzbieraniu 12. trzeba pauzować jeden weekend.
W wyścigu kompletnie przepadł Stoffel Vandoorne. Forma Belga nadal jest bardzo słaba, odstaje od Alonso bardzo wyraźnie. Podobnie Jolyon Palmer, który miał szansę na punkty przez problemy innych kierowców, ale skończyło się drugi raz z rzędu na 11. pozycji.
W tym roku zwykle co drugi wyścig jest ciekawy i na przebieg GP Kanady 2017 nie możemy narzekać. Zabrakło tylko, aby ktoś wmieszał się do walki o zwycięstwo. Teraz przed nami GP Azerbejdżanu i po tym co wydarzyło się na ulicznym torze w Baku rok temu trzeba mocno stonować oczekiwania. Chyba, że tym razem po zmianie nazwy wyścigu na GP Azerbejdżanu będzie ciekawiej?
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: