Bernie Ecclestone znowu mówi o możliwym powrocie F1 do Meksyku. Tym razem porzucił pomysł budowy nowego toru w kurorcie Cancun i myśli o istniejącym torze Autódromo Hermanos Rodriguez w stolicy kraju Mexico City.
GP Meksyku było rozgrywane na tym torze już w latach 1963-1970 oraz 1986-1992 i cieszyło się dużym zainteresowaniem kibiców. Tor jest zaniedbany i wymaga modernizacji, która będzie kosztować kilkadziesiąt milionów dolarów. Ale to i tak zdecydowanie mniej niż budowa nowego. toru. Widoczny powyżej układ toru (kierunek jazdy zgodny z ruchem wskazówek zegara) jest bardzo szybki z dobrymi miejscami do wyprzedzania (większy rozmiar po kliknięciu). Poza tym wyścig w Meksyku to gwarantowany sukces. Szacuje się, że na torze w Austin w Teksasie w zeszłym roku blisko połowa widzów była z Meksyku. A teraz byłby wyścig w mieście, które ma ponad 20 mln mieszkańców. Perezomania wybuchła w zeszłym roku, dzięki dobrej jeździe Pereza w Sauberze. A w tym roku jeździ dla McLarena i na pewno znowu stanie kilka razy na podium. Do tego w Sauberze jest kolejny kierowca z Meksyku – Gutierrez.
Problemem jest ograniczona ilość miejsca w kalendarzu do 20 GP. W tym roku mamy 19 wyścigów. W przyszłym dojdzie na 100% Soczi i będzie komplet. A jeszcze ma wejść GP w New Jersey. Ale co do drugiego wyścigu w USA, to wydaje mi się, że ten pomysł upadnie. Także, żeby Meksyk mógł wejść, to jeden wyscig musi odpaść. A wszystkie mają kontrakty obejmujące sezon 2014. Więc albo Meksyk wejdzie w roku 2015 – kiedy być może nie będzie już wyścigu w Malezji. Albo Berniemu uda się przekonać zespoły do kolejnego wyścigu. Sauber i Mclaren na pewno będą za. Możliwe korzyści finansowe z tego wyścigu są ogromne.
Wpis powstał częściowo w oparciu o artykuł z serwisu Autoweek.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: