W sezonie 2007 przez kilka miesięcy cyrk F1 kręcił się wokół afery szpiegowskiej „spygate”. Obszernie o tej aferze traktuje książka „Formuła 1 to ja – Bernie Ecclestone”. W czerwcu zamieściłem na blogu długi jej fragment, dotyczący drugiego etapu tej afery, znajdziecie go TUTAJ. McLaren dostał ogromną karę 100 milionów $ oraz wykluczenie z klasyfikacji konstruktorów w tamtym sezonie. Ale kwota faktycznie zapłacona przez zespół była znacznie mniejsza. I zarobiło na niej wiele stron. Ostatnio trafiłem na ciekawą informację sprzed roku, którą przeoczyłem, a która dotyczy kwestii finansowych tej afery.
Sama kara 100 milionów $ była zdecydowanie zbyt wysoka i została nałożona na pokaz. Takie sytuacje zdarzały się w F1 bardzo często. Przepływ pracowników jest duży, wykorzystują oni wiedzę z jednego zespołu w pracy w innym. Nie da się wszystkich kontrolować, co gdzie przenoszą. Nawet kilka miesięcy później w 2007 roku okazało się, że były pracownik McLarena wykradł dane zespołu i przekazał je zespołowi Renault. Wtedy kary nie było. McLaren został ukarany tak wysoko głównie przez osobiste zatargi Maxa Mosleya (szefa FIA) z Ronem Dennisem. Krótko mówiąc Mosley nienawidzi Dennisa. Oto co Mosley powiedział w czasie narady, gdzie ustalano wysokość kary (wcześniej chciał wykluczenia zespołu na 2 lata, co oznaczałoby McLarena): „Pięć milionów za wykroczenie – zażartował – i dziewięćdziesiąt pięć milionów za to, że Ron zachowuje się jak fiut”.
Najpierw coś co było wiadome od samego początku. McLaren został ukarany grzywną w wysokości 100 milionów $ i wykluczeniem z klasyfikacji konstruktorów. Czyli kara dla McLarena to 100 milionów minus pieniądze jakie zarobiliby od FOM za sezon 2007, gdyby nie wykluczono ich z klasyfikacji. Ostatecznie McLaren nieco ponad 50 mln $. McLaren wpłacił te pieniądze na specjalny fundusz założony przez FIA. A z niego finansowane były (i prawdopodobnie jeszcze są) akcje prowadzone przez FIA i krajowe związki motorowe związane z poprawą bezpieczeństwa w sportach motorowych. FIA to organizacja non-profit, więc nie nastawia się na zysk, a wszystkie wpływy stara się wydawać na bieżące cele.
Teraz „nowa” dla mnie informacja. McLaren po procesie sądowym, we wrześniu 2012 roku wywalczył, że może odliczyć tę karę od podatku. Wygrali proces z Her Majesty’s Revenue and Customs, odpowiednikiem naszego Urzędu Skarbowego. Udało im się przekonać sąd, że ta kara była w pełni związana z ich działalnością handlową. Podatek dochodowy płacony przez przedsiębiorstwa wynosi w Wielkiej Brytanii 20%. W czasie tej rozprawy podano oficjalnie, że kara zapłacona przez McLaren wyniosła dokładnie 32 313 341 Funtów. Brawa dla ich prawników, żeby sąd potraktował karę za przestępstwo, jako koszty działalności handlowej. To spore osiągnięcie. Nie wiem ile dokładnie udało im się dzięki temu zaoszczędzić, ale na pewno kilka milionów funtów. Więcej o tym wyroku TUTAJ. Tak, jakbym ja odliczył sobie przykładowo od podatku mandat, który dostałbym jadąc do pracy.
McLaren stracił na tej aferze bardzo mocno zarówno finansowo i wizerunkowo. Ale udało im się utrzymać wszystkich kluczowych sponsorów i zespół w kolejnych latach notował coraz większe przychody. Ron Dennis odszedł na emeryturę, aby oczyścić atmosferę. Zajmuje się teraz innymi biznesami firmy i jej rozwój jest bardzo szybki. McLaren jest teraz zupełnie innym zespołem pod względem wizerunku. Mnóstwo PR-u, serial animowany, ciągle jakieś wywiady z szefostwem. Nikt już nie pamięta tej afery. A wiele osób wieszczyło wtedy spore załamanie się finansów zespołu, a tym samym formy sportowej.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: