Wyjazd zupełnie nowych bolidów F1 na tor podczas przedsezonowych testów oznaczał powrót problemu związanego z „falowaniem” na prostych przy wysokich prędkościach. To będzie istotny temat na początku roku.
W 2022 roku w Formule 1 wprowadzono rewolucję techniczną. Jej głównym elementem było postawienie na generowanie znacznie większej ilości docisku aerodynamicznego z podłogi. W Formule 1 powrócił efekt przyziemny, docisk jest generowany pod podłogą przez serię tuneli Venturiego oraz dyfuzor. Efekt przyziemny w F1 był stosowany od końca lat 70., a jego pionierem był zespół Lotus. Projektanci coraz bardziej eksploatowali ten pomysł, wzrastały prędkości, było kilka poważnych wypadków aż zostało to zakazane od 1983 roku. Teraz Formuła 1 powróciła do tych rozwiązań, które są znacznie bardziej szczegółowo rozpisane niż 40 lat temu. Docisk z podłogi sprawia, że za samochodem nie tworzy się tyle „brudnego” powietrza co z elementów aerodynamicznych na poszyciu samochodu, dlatego powinna być możliwość bliższej jazdy za rywalem w zakrętach. Tak duże zmiany techniczne zawsze oznaczają problemy, a jeden z nich był widoczny już pierwszego dnia testów.
Porpoising, ruchy morświna, falowanie bolidu
W języku angielskim takie zachowanie samochodów nazywa się „porpoising”, co bezpośrednio można przetłumaczyć jako ruchy morświna (ssaki morskie blisko spokrewnione z delfinami). W języku polskim lepiej mówić na to falowanie. To sytuacja, gdy przy dużej prędkości na prostej podłoga samochodu jest tak mocno przyssana do podłoża, że dochodzi do zakłócenia przepływu powietrza, a nawet dotykania przez nią asfaltu. Wtedy dochodzi do zakłóceń w generowaniu docisku, a zawieszenie zostaje wypchane do góry. Dochodzi do podnoszenia się i opuszczania samochodu od przodu do tyłu. Stąd porównanie do ruchów morświnów, które tak pływają.
Podczas jazdy przy dużej prędkości takich ruchów góra – dół może być bardzo wiele, więc cały samochód wpada w wibracje. To bardzo negatywnie wpływa na bolid (pierwszego dnia testów kilka zespołów miało problemy z uszkodzeniami podłóg), ale także na kierowcę. Wystarczy sobie wyobrazić, że takie nagłe ruchy mogą np. wywołać zawroty głowy czy symptomy jak przy chorobie morskiej. Pojawienie się takiego efektu nie jest niczym nowym, bo był on obecny w F1 gdy poprzedni raz stosowano efekt przyziemny. Był on również spodziewany w tym sezonie. Gdyby dochodziło do takich ruchów samochodu w szybkich zakrętach, to byłoby to bardzo niebezpieczne, dlatego zespoły muszą sobie z tym poradzić.
Przykład falowania z drugiego dnia testów
Bumpy road to the top for Charles Leclerc! 🤕#F1 pic.twitter.com/Z6a5e6d3bo
— Formula 1 (@F1) February 24, 2022
Problemy z falowaniem na testach
Już pierwszego dnia testów kilka zespołów miało takie problemy. W ten sposób miało dojść np. do połamania podłogi w Haasie. Pojawiają się plotki, że to jest główna przyczyna niewielu okrążeń Alfy Romeo na początku testów. Były jednak też takie stajnie w których to nie było problemem. Toto Wolff powiedział dla Auto Motor und Sport, że najlepiej radziły sobie z tym stajnie Ferrari i McLaren pierwszego dnia. Większość pozostałych zespołów miała problemy, co nie jest niczym zaskakującym, bo tego typu zachowania miały być obserwowane już podczas dni filmowych. Zespoły muszą skupić się na zawieszeniu i jego odpowiednim ustawieniu. Bolidy korzystające z efektu przyziemnego muszą być zawieszone jak najniżej asfaltu, bo wtedy podłoga generuje najwięcej docisku. Wraz z prędkością docisk rośnie, a samochód jest przysysany. Dlatego trzeba tak ustawić prześwit samochodu, żeby był najniżej jak się tylko da, ale jednocześnie nie dochodziło do dotykania podłogą nawierzchni. Z każdym dniem testów powinno być lepiej.
Zespoły stoją jednak przed trudniejszym wyzwaniem, bo w 2022 roku regulamin techniczny został mocno zmodyfikowany. Zupełnie nowe 18-calowe koła same z siebie wymusiły inne podejście do ustawień samochodów. Dodatkowo zakazano kilku chętnie stosowanych w ostatnich latach rozwiązań dotyczących zawieszenia. Dlatego Inżynierowie muszą się nauczyć, jak ustawiać samochody, ale na to powinno im wystarczyć czasu podczas sześciu dni testów.
Moim zdaniem ten problem wróci na torach, gdzie nawierzchnia jest nierówna, a osiągane prędkości wysokie. Trudno będzie tam odpowiednio ustawić zawieszenie, aby utrzymać wysoki docisk i nie mieć problemów z dobijaniem podłogi na prostych.
P.S. Polecam zwracać uwagę na zdjęciach tegorocznych bolidów, że podłoga na całej długości jest bardzo nisko nad asfaltem. W poprzednich latach większość zespołów miała wysoki prześwit na tylnej osi.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: