Ferrari ma dwóch bardzo utalentowanych juniorów, którym trzeba dać szansę w Formule 1. Z kilku powodów może im się to do końca nie udać, a wtedy Scuderia ryzykuje utratę jednego z nich na rzecz innego zespołu.
W tej chwili wszystko wskazuje na to, że skład Ferrari nie zmieni się w 2018 roku. Nowa umowa dla Sebastiana Vettela to formalność. Niemiec może otrzymać przy okazji jeszcze lepsze warunki niż dotychczas. Najnowsze plotki sugerują, że Kimi Raikkonen po raz kolejny o rok przedłuży swoją umowę. Tylko w przypadku Fina pojawiają się wątpliwości, bo nie można wykluczyć, że jednak odejdzie on z F1 po tym sezonie. W takiej sytuacji pojawiłoby się wolne miejsce w Ferrari, na które jest wielu chętnych. Ferrari powinno ogłosić skład kierowców na kolejny rok najpóźniej przed GP Włoch na początku września, dlatego możemy jeszcze poczekać kilka tygodni na oficjalne decyzje, co tylko napędzi sezon ogórkowy w Formule 1.
Sytuacja w głównym zespole ma wpływ na dwóch juniorów Ferrari: Antonio Giovinazzi i Charles Leclerc. Obaj są bardzo utalentowani i obaj powinni wkrótce na stałe znaleźć się w F1. Sytuacja w innych zespołach sugeruje, że Ferrari będzie mieć trudności ze znalezieniem miejsca do jazdy dla obu tych zawodników już od 2018 roku. Tym samym ryzykują, że jeden z nich pożegna się z programem rozwoju młodych kierowców Ferrari i znajdzie się pod skrzydłami innej stajni.
Antonio Giovinazzi
Antonio Giovinazzi to 24-letni Włoch, który zajął drugie miejsce w serii GP2 w 2016 roku. Giovinazzi zadebiutował na początku tego roku w F1 w zespole Saubera, zastępując w dwóch wyścigach sezonu Pascala Wehrleina. Pojawiło się wtedy wiele plotek, że Giovinazzi na stałe w 2017 roku pozostanie w Sauberze. To pierwszy kierowca z Włoch w F1 od kilku lat, więc media z jego kraju bardzo wiele o nim mówiły wywierając dodatkową presję na Ferrari. Dla kibiców tego zespołu posiadanie kierowcy z Włoch w Ferrari to spełnienie marzeń. Wehrlein jednak wrócił po rekonwalescencji, a Giovinazzi dwukrotnie rozbił się podczas weekendu z GP Chin 2017, czym mocno ostudził oczekiwania wobec swojej osoby. Sauber zawarł umowę na dostawę silników z Hondą od 2018 roku, więc ta droga dla Giovinazziego się zamyka, bo szwajcarski zespół nie ma już interesu w korzystaniu z usług zawodników wspieranych przez Ferrari.
Ferrari nie zapomniało o Giovinazzim i zapewniło mu udział w kilku sesjach treningowych w 2017 roku w zespole Haas F1 Team. Giovinazzi weźmie udział w siedmiu piątkowych treningach w barwach tego zespołu w drugiej części bieżącego sezonu. Możemy być pewni, że zobaczymy go jeszcze na testach po GP Węgier w tym zespole lub w Ferrari. Niewykluczone są także testy opon dla Pirelli. To wszystko pokazuje, że Ferrari szykuje dla Giovinazziego miejsce w 2018 roku w Formule 1. Jedyna realna opcja to zespół Haas, który blisko współpracuje z Ferrari. Kevin Magnussen ma umowę z tą stajnią na 2018 rok, ale kontrakt Romaina Grosjeana wygasa po tym sezonie. To sugeruje, że w tej stajni powinno być jedno wolne miejsce na przyszły sezon.
Charles Leclerc
Jeszcze większy talent to Charles Leclerc. 20-letni reprezentant Monaco w 2016 roku został mistrzem serii GP3 w swoim debiutanckim sezonie. W 2017 roku startuje w serii F2 i jest liderem klasyfikacji generalnej. Leclerc w 2016 roku wziął udział w czterech piątkowych treningach w zespole Haas. Pojawiały się nawet informacje, że w 2017 awansuje prosto z GP3 do tego zespołu w F1. Guenther Steiner jednak temu zaprzeczył uważając, że Leclerc jest zbyt mało doświadczony. Jeżeli młody Monakijczyk wygra w tym roku serię F2, lub chociaż będzie jeździł w niej tak dobrze jak dotychczas, to wróci jego temat awansu do F1. Ferrari nie ma zbytnio na co czekać, bo Leclerca mogą im podebrać inne zespoły. Jak sprawdziłem na blogu, to do tej pory rzadko pisałem o Leclercu, co jest niedopatrzeniem. On jeździ bardzo dobrze i widać, że to jest duży talent.
W F1 nie ma wielu dostępnych miejsc. Jeżeli Kimi Raikkonen będzie kontynuował karierę, to Ferrari może liczyć na zapewnienie tylko jednemu ze swoich juniorów miejsca w F1 w zespole Haas. Nawet gdyby Raikkonen postanowił odejść z F1, to prawdopodobnie w to miejsce sprowadzony zostanie doświadczony kierowca. W zależności od tego kto to będzie, otwiera to szansę na wolne miejsce w innej stajni.
Ferrari ma w tej chwili siedmiu zawodników w akademii młodych kierowców. Pozostała piątka jest jeszcze daleko od F1. Program rozwoju Ferrari nie może pochwalić się sukcesami. Był w nim jakiś czas Lance Stroll, ale odszedł i dzięki czemu zadebiutował w F1 w Williamsie. Ferrari wprowadziło do F1 Sergio Pereza, ale ten zrezygnował ze wsparcia Ferrari po przejściu do McLarena. Jules Bianchi jeździł w zespole Marussia, ale nie wiemy jak dalej potoczyłaby się jego kariera. Oczywiście był wiązany z przejściem do Ferrari (jak wielu innych kierowców), nie mamy jednak pewności czy tak by się stało. Reszta ich wychowanków w ogóle nie znalazła się w F1, a teraz mają siódemkę nowych kierowców.
Te przykłady pokazują, że Ferrari musi się postarać i wreszcie dać szansę swoim juniorom w głównym zespole, bo inaczej straci ich na rzecz innych stajni. Z drugiej strony Ferrari zwykle sprowadza doświadczonych i dobrze opłacanych zawodników do swojego zespołu. To każe zadać sobie pytanie: po co im program rozwoju młodych kierowców, jak i tak stawiają na doświadczonych zawodników z zewnątrz? McLaren dał szanse trójce swoich juniorów w głównym zespole, o Red Bullu nie trzeba wspominać, bo oni regularnie wprowadzają nowych zawodników. Do tego grona dołączył niedawno Mercedes z dwoma kierowcami wprowadzonymi do F1. Giovinazzi i Leclerc powinni stoczyć ze sobą rywalizację o miejsce w Ferrari najpóźniej na sezon 2019. Jeżeli Ferrari po odejściu Raikkonena postawi na kierowcę z zewnątrz, to wychowywanie nowych zawodników przez Ferrari kolejny raz okaże się klapą.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: