Na torze Monza trwają intensywne negocjacje dotyczące umów na jednostki napędowe w 2018 roku. Zaangażowane w to wszystko jest aż sześć stron: McLaren, Honda, Renault, Toro Rosso, Red Bull oraz sama Formuła 1. Możemy liczyć na komunikaty w najbliższym czasie.
Wcześniej informowałem o tym, że rozmowy Toro Rosso z Hondą upadły. Teraz okazuje się, że zostały wznowione i trwają intensywnie na torze Monza przy okazji GP Włoch 2017, a dodatkowo poprzez telekonferencje z Japonią. Toro Rosso chce w tych dniach znać jednostkę napędową z jakiej będą korzystać w 2018 roku, bo inaczej nie zdążą przygotować samochodu. Dlatego rozmowy przyśpieszyły w tym gorącym okresie. Według docierających do mnie informacji chodzi tutaj głównie o pieniądze i o to, jaki pakiet Honda zaoferuje temu zespołowi. Być może w grę wejdzie nawet wykupienie części udziałów. Sygnały z ostatnich tygodni z obozu Red Bulla sugerują, że Toro Rosso przestaje być dla nich istotne. Zaczęło im brakować utalentowanych kierowców poza F1, co jest jedną z przyczyn. Drugą są finanse, bo sprzedają nawet udział w treningach kierowcy, który nie ma szans wejść do F1 (Sean Galael z Indonezji). Toro Rosso doszło do ściany, bo zespół ma budżet w wysokości 100 mln $ i za takie pieniądze nie da się jeździć w czołówce. Red Bull więcej im nie da, więc jedyna szansa na zmiany to nowy inwestor lub duży sponsor.
W sytuacji gdy trzej producenci dostarczają swoje jednostki napędowe dla trzech zespołów, to McLaren nie może porzucić Hondy, bo ta wypadnie z F1. Tego nikt nie chce. Dlatego aby McLaren mógł kupić silniki od Renault, Toro Rosso musi podpisać umowę z Hondą i zwolnić jedno miejsce u francuskiego producenta. Wypowiedzi szefostwa Hondy są jasne: chcą zostać w F1 i chcą zostać z McLarenem. Umowa McLarena z Hondą trwa jeszcze kilka lat i w grę wchodzą tam ogromne pieniądze i wiele warunków. McLaren nie może od tak zerwać umowy. Dlatego liczą na to, że Honda dzięki umowie z Toro Rosso, zgodzi się na rozwiązanie umowy za porozumieniem stron. Nie można też wykluczyć ewentualnej opcji na powrót, gdy Honda będzie konkurencyjna.
Zak Brown powiedział we Włoszech, że wybór silnika na sezon 2018 zostanie podjęty tylko na podstawie wydajności, a nie pieniędzy. Udziałowcy McLarena załatają dziurę w budżecie spowodowaną ewentualną rezygnacją z Hondy. W grze jest tylko Renault, bo Ferrari i Mercedes już im odmówili. W piątek na Monzy w motorhomie McLarena doszło do spotkania trzech szefów Renault: Alain Prost, Jerome Stroll i Cyril Abiteboul z przedstawicielami McLarena oraz Rossem Brawnem z Formuły 1. Oczywiście wyników tych rozmów nie znamy. Fakt, że do nich dochodzi potwierdza tylko plotki o tym co się dzieje za kulisami.
Czy McLaren dobrze zrobi wiążąc się z Renault?
W całej tej sytuacji dziwi mnie jedna rzecz. Renault od czterech lat odstaje pod względem silnika od czołówki. W 2017 roku ich jednostka napędowa psuła się już wielokrotnie, wszyscy kierowcy będą otrzymywać kary za nadprogramowe elementy (na Monzy trzech kierowców). Renault nie gwarantuje im jednostki napędowej na poziomie Mercedesa. To oznacza, że podpisując taką umowę McLaren godzi się z sytuacją, że o tytuł mistrzowski nie zawalczy, będą za to walczyć o pojedyncze podia lub zwycięstwa. Do tego Renault wspiera głównie swój fabryczny zespół i McLaren jako zespół kliencki będzie zawsze krok do tyłu. Honda również nie daje gwarancji zrobienia jednostki napędowej na poziomie Mercedesa. Tutaj jednak mają wsparcie fabryczne plus bardzo dużo pieniędzy w ramach sponsoringu. Gdyby McLaren mógł otrzymać silnik Mercedesa, to nie byłoby wątpliwości. Renault moim zdaniem nie daje im gwarancji i taka zmiana dostawcy wcale nie musi wyjść im na dobre. Szefowie McLarena wiedzą jednak co dzieje się w Hondzie, jak Japończycy pracują, czy ich plany dają nadzieje na duży krok do przodu w 2018 roku. Przejście na klienckie silniki Renault moim zdaniem oznaczałoby, że McLaren będzie chciał od 2021 roku samodzielnie produkować jednostki napędowe lub we współpracy z niezależną firmą. Wtedy wchodzi nowy regulamin dotyczący jednostek napędowych.
Z całą sytuacją należy połączyć Fernando Alonso, który w ten weekend wypiera się ultimatum jakie postawił w Belgii (albo on, albo Honda). Mówi teraz, że chce wybrać się do fabryki Hondy w Japonii i zobaczyć jak idą prace przed podjęciem decyzji o swojej przyszłości. Hiszpan na pewno byłby zadowolony z umowy z Renault. Wtedy jednak nie mógłby liczyć na tak ogromną pensję, jak teraz (jej połowę płaci Honda).
Jeszcze w ten weekend może pojawić się komunikat w sprawie umowy Hondy z Toro Rosso. On powinien być pierwszy, a potem czekamy na komunikat w sprawie McLarena i Renault. Brak jakiegokolwiek komunikatu będzie powodował, że szanse na te roszady są niewielkie. McLaren swój termin wyboru jednostki napędowej podaje na połowę września, więc maksymalnie do GP Singapuru wszystko będzie jasne.
Aktualizacja 02.09.2017. Szef działu sportu Hondy – Masashi Yamamoto – ma pojawić się w sobotę na torze Monza. Jeszcze w piątek był w Japonii i brał udział w telekonferencji. Wygląda na to, ze finał rozmów jest bliski.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: