Liberty Media podpisało nową, bardzo ważną umowę z telewizją w USA za którą tym razem otrzymają pieniądze. W sporcie pojawia się coraz więcej sponsorów z USA, a w planach jest drugi wyścig. Formuła 1 zaczyna zarabiać pieniądze w Stanach Zjednoczonych.
Formule 1 daleko w USA do popularności NASCAR czy IndyCar, ale widać powolny wzrost zainteresowania. Nie spodziewam się, aby w przyszłości seria mająca kilka wyścigów w obu Amerykach była w stanie rywalizować na równym poziomie z lokalnymi seriami mającymi po kilkanaście czy kilkadziesiąt zawodów w samych Stanach Zjednoczonych. Większość wyścigów F1 rozgrywanych jest o mocno niedogodnych porach dla widzów w USA, więc na masowe zainteresowanie trudno liczyć. Widać jednak pozytywne oznaki, które pozwolą Formule 1 zarabiać w tym kraju pieniądze i zyskać nowych kibiców. Liberty Media prowadzi różne działania promocyjne, które zaczynają już przynosić skutki. Wszyscy chwalą słynny serial Netflixa, który faktycznie trafił do ludzi wcześniej tym sportem niezainteresowanych, a którzy teraz zaczynają się nim interesować. To przekłada się np. na sprzedaż biletów, bo odnotowali to organizatorzy GP Meksyku i USA. Wzrost popularności F1 w Stanach Zjednoczonych to proces który potrwa wiele lat i który potencjalnie dużo da Formule 1. USA to ogromny i wysoko rozwinięty kraj, gdzie ludzie są mobilni i zainteresowani sportem.
Nowa umowa z telewizją ESPN
Dla części nowych czytelników to może być spore zaskoczenie, ale Formuła 1 obecnie nie zarabia pieniędzy od amerykańskiej telewizji. Telewizja ESPN od 2018 roku pokazuje Formułę 1 w USA i otrzymała te prawa za darmo. To jest jedna z dziwniejszych sytuacji na rynku medialnym, bo telewizje zwykle płacą duże pieniądze za takie prawa. Ta sytuacja jest wyjątkowa, bo w 2017 roku skończyła się umowa z NBC, a Liberty Media celowało już wtedy w uruchomienie usługi F1 TV, więc był problem z negocjacjami nowej umowy telewizyjnej, bo NBC nie chciało zrezygnować z praw internetowych. Ostatecznie się nie dogadali, a prawa za darmo dostało ESPN. Liberty Media zrobiło to celowo, bo zasięg tego kanału gwarantował dobrą widownię i to się sprawdziło, bo oglądalność F1 w USA rośnie, co pokażę poniżej.
Umowa z telewizją ESPN została przedłużona do końca 2022 roku (Źródło). Przez najbliższe lata wyścigi będą transmitowane bez reklam (to jest bardzo ważne, bo w USA telewizje przerywają transmisje sportowe na żywo reklamami) w kanałach ESPN, ESPN2 lub ABC. Dodatkowo będą transmisje treningów i kwalifikacji na żywo w kanałach ESPN, a powtórki będą w ich usłudze internetowej. Telewizja ESPN będzie kontynuowała współpracę z brytyjską Sky Sports F1 i dalej będzie korzystać z ich przekazu (ten sam komentarz co w Sky, jest w ESPN). Dodatkowo będą także pokazywać wyścigi F2, F3 i Porsche Supercup.
Oglądalność F1 w USA systematycznie rośnie. To cały czas są małe liczby jak na kraj mający ponad 300 milionów mieszkańców, ale liczy się wzrostowy trend i gonienie lokalnych serii IndyCar i NASCAR. W w tym roku średnia oglądalność 18 wyścigów wyniosła 0,671 mln widzów co jest wzrostem o 19% w porównaniu do 2018 roku. Jest to także poprawa o 24% w stosunku do 2017 roku i transmisji w NBC. Co najważniejsze dla telewizji są odnotowane ogromne wzrosty w młodszych grupach wiekowych – 81% w grupie 18-34 lat.
Nie podano oczywiście żadnych szczegółów finansowych, ale ESPN musiało tym razem zapłacić za te prawa i to spore pieniądze, bo informacje z ostatnich miesięcy mówiły o poważnym zainteresowaniu NBC ponownym przejęciem praw. O zakup praw rywalizowały więc dwie duże telewizje, więc cena musiała iść do góry.
Starania o drugi wyścig
Liberty Media chce mieć w kalendarzu drugi wyścig w USA i to jest obecnie ich priorytet. W tym momencie wszystkie karty stawiają na Miami. W tym przypadku jest już gotowy projekt toru, jest promotor który sfinansuje całe przedsięwzięcie, ale nie ma poparcia politycznego. Lokalny promotor obecnie lobbuje za tym aby jednak przekonać grupę polityków z Miami, ale będzie z tym problem. Bardzo aktywna jest grupa protestujących mieszkańców i to ich popierają politycy. Tutaj dochodzi do absurdu, bo są to ludzie którzy mieszkają obok stadionu i którzy od lat narzekają na to, że rozgrywane są na nim mecze. Szerzej opisałem sprawę z projektem w Miami pod tym linkiem.
Podobno cały czas po cichu prowadzone są jakieś prace w Las Vegas, ale tam będzie bardzo trudno zorganizować wyścig uliczny, który według planu miałby się odbyć w ścisłym centrum obok kasyn. Dlatego na ten moment drugim wyścigiem F1 w USA będzie Miami, albo drugiego wyścigu nie będzie.
Nowi sponsorzy z USA
W ostatnich latach coraz więcej firm z USA zostaje sponsorami zespołów F1. Takie marki jak Coca-Cola, Arrow, ROKiT, Microsoft, ExxonMobil, Dell czy Qualcomm wpompowują duże pieniądze w budżety stajni. Oczywiście sponsorzy z USA byli w Formule 1 od dawna, ale w ostatnim czasie da się odnieść wrażenie, że odgrywają coraz większą rolę. Jeśli dodamy do tego firmy z Kanady i Meksyku, czyli ogółem z Ameryki Północnej, to faktycznie robi się bardzo szerokie grono firm i inwestorów.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: