Lewis Hamilton z bardzo dużą przewagą wygrał kwalifikacje przed GP Australii 2018. Czy podobnie będzie w wyścigu? Jak przebiegły kwalifikacje, kto pokazał się z dobrej strony, a kto rozczarował? Jak może przebiegać wyścig? Na tym skupiłem się w analizie kwalifikacji i zapowiedzi wyścigu o GP Australii 2018.
Hamilton był zdecydowanym faworytem kwalifikacji przed GP Australii 2018 od początku piątkowych treningów. Pod koniec Q2 Sebastian Vettel ustanowił nowy kwalifikacyjny rekord toru, co sprawiło, że pozycja Hamiltona nie była już tak mocna. Pierwsze okrążenia w Q3 oznaczały najlepszy czas Brytyjczyka, ale tylko z niewielką przewagą nad rywalami. Wyniki tych okrążeń nie są jednak reprezentatywne, bo kierowcy ponownie wyjechali na tych samych oponach co przed czerwoną flagą. Hamilton na ostatnim przejeździe przejechał znakomite okrążenie i wygrał z przewagą ponad 0,6 sekundy nad Raikkonenem. To było znakomite okrążenie i nikt chyba nie spodziewał się aż takiej przewagi. Hamilton zawsze był dobry na tym torze (o statystykach więcej w poniedziałek w tradycyjnym podsumowaniu) i to było jedno z tych niemal perfekcyjnych okrążeń. Hamiltonowi pozostaje skupienie się na starcie, bo wtedy będzie najbardziej zagrożony. Jeśli się obroni, to powinien mieć wyścig pod kontrolą.
Przegranym kwalifikacji jest Valtteri Bottas. Fin mocno rozbił swój bolid na początku Q3 przez własny błąd. To oznacza konieczność wymiany skrzyni biegów (kara +5 miejsc na starcie) oraz odbudowę samochodu. Bottas wystartuje z 15. pola lub z alei serwisowej jeśli zmienią ustawienia. Bottas pokaże nam w wyścigu, czy współczesnymi samochodami da się wyprzedzać na torze w Melbourne. Różnice w tempie są na tyle duże, że Fin teoretycznie spokojnie powinien awansować na szóste miejsce na mecie. Zobaczymy czy uda mu się skutecznie na nie przebić.
Pełne wyniki kwalifikacji do GP Australii 2018. #F1PL #AusGP pic.twitter.com/vm7Fu9bHb0
— Karol z CyrkF1 (@Karol_CyrkF1) 24 marca 2018
Za Hamiltonem mieliśmy wyrównany pojedynek kierowców Ferrari i Maxa Verstappena. Co jest zaskakujące zwycięsko wyszedł z niego Kimi Raikkonen. Różnice były między tą trójką niewielkie, a Max Verstappen miał szanse na drugie miejsce, gdyby złożył swoje optymalne okrążenie. To jest tor, gdzie bardziej liczy się silnik, a Red Bull był w kwalifikacjach na poziomie Ferrari, mimo słabszej jednostki napędowej. Daniel Ricciardo stracił trochę do Verstappena, a dodatkowo otrzyma karę przesunięcia na starcie o trzy pozycje. Rywalizacja tych zespołów będzie jutro ciekawa, bo Red Bull skorzysta z innej taktyki – start na super-miękkich oponach. Szykuje się wyrównana walka w której zadecydują szczegóły. Kolejne pytanie brzmi: czy Hamilton będzie walczył z tymi kierowcami, czy im odjedzie?
Czwartą siłą byli dzisiaj zawodnicy zespołu Haas F1 Team. Potwierdziło się, że ich imponujące tempo z testów to nie była celowa zagrywka marketingowa. Mają bardzo dobry samochód (mocno przypominający zeszłoroczne Ferrari), a kierowcy potrafią go jak na razie wykorzystać. Strata do trzech czołowych stajni jest bardzo duża, ale w wyścigu powinni walczyć o duże punkty. Problemy Ricciardo i Bottasa działają na ich korzyść.
Również zgodnie z wynikami testów na piątym miejscu w układzie sił jest Renault. Renault jest na poziomie Haasa, bo Sainz zrobił najlepsze kółko spośród zawodników tych stajni, ale w Q2. Renault w tym roku liczy na o wiele lepszy sezon w czym pomoże nowy, mocniejszy skład kierowców. Carlos Sainz powinien jeździć na poziomie Nico Hulkenberga, a to oznacza regularne punkty dwoma samochodami.
Siła numer sześć to McLaren. Wyniki tego zespołu są niewiele lepsze niż rok temu podczas kwalifikacji w Australii, a tegoroczna strata do dysponującego tym samym silnikiem zespołu Red Bulla jest ogromna. Teraz już nie mogą się tłumaczyć silnikiem Hondy. Na dokładkę warto wspomnieć, że Alonso i Vandoorne są najwolniejsi w punkcie pomiaru prędkości maksymalnej. Widać doskonale, że McLaren MCL33 generuje większy opór aerodynamiczny, bo pozostali kierowcy z tym samym silnikiem są szybsi. McLaren powinien się za to dobrze rozwijać w trakcie sezonu i powalczą o miano czwartej siły. To jest jednak maksimum, bo czołowe zespoły są bardzo daleko.
Oto tabela z prędkościami maksymalnymi z kwalifikacji. Mclaren najwolniejszy, dalej tarci ponad 10 km/h i dodatkowo pozostali kierowcy korzystający z silnika Renault są szybsi. To wina samochodu, który stanowi duży opór na prostych. #F1PL #AusGP pic.twitter.com/5WXa8217vN
— Karol z CyrkF1 (@Karol_CyrkF1) 24 marca 2018
Zespół Force India przebudował bolid w Australii w bardzo dużej skali, ale nie na wiele się to zdało. Są siódmą siłą i mocno spadli w stosunku do zeszłego roku. Mają mieć resztę poprawek (przednie skrzydło) w Bahrajnie, ale trudno oczekiwać ich walki o pozycję numer cztery. Przed nimi są bogatsze zespoły oraz Haas wykorzystujący kooperację z Ferrari. Spodziewam się, że Force India pokaże lepsze wyścigowe tempo i będą mogli powalczyć o punkty w wyścigu. Daleko jest im jednak do zeszłorocznego poziomu.
Williams był w stanie w osobie Lance’a Strolla powalczyć z Force Indią, co było dla mnie zaskoczeniem, bo myślałem, że będzie słabiej. Williams FW41 zgodnie z przewidywaniami z testów to krok w tył w stosunku do zeszłego roku. Williams pokazał się jednak z lepszej strony niż na testach, więc jest nadzieja, że będą zdobywać więcej niż tylko pojedyncze punkty. Debiutujący Sirotkin potrzebuje minimum pół roku, aby dojść do optymalnej formy, tylko wybitni kierowcy od debiutu prezentowali wysoki poziom. Stroll przejął pozycję lidera i w kwalifikacjach się z niej wywiązał pokonując debiutującego Rosjanina.
Największe zespołowe rozczarowanie kwalifikacji to Toro Rosso. Po wynikach czasówki można odnieść wrażenie, że na testach celowo jeździli z małą ilością paliwa w zbiorniku „pod publiczkę”. Tempo było dzisiaj słabe, a jeśli Honda nadal ma problemy ze zużyciem paliwa, to wyścig również będzie ciężki.
Kierowcy Saubera są w stanie rywalizować z Toro Rosso. Sauber tym samym spełnia swój cel, bo mają rywali blisko siebie. Biorąc pod uwagę, że zespół z Hinwil ma w tym roku wyraźnie lepszy budżet i całkowicie nową koncepcję samochodu, to możemy od nich oczekiwać szybszego rozwoju w trakcie sezonu. Dlatego liczę, że będą częściej zdobywać punkty niż tylko w wyniku szczęśliwego zbiegu okoliczności (tzn. problemów kilku rywali). Charles Leclerc, który debiutuje w ten weekend w F1 jest wielkim talentem. Jego wyniki w niższych seriach wyścigowych były niezwykle imponujące i rysuje się przed nim wielka kariera w F1 (wiele głosów mówi o tym, że w 2019 roku zastąpi Raikkonena w Ferrari). W swoich pierwszych kwalifikacjach przegrał jednak z przeciętnym Ericssonem, to pokazuje, że debiutanci niemal zawsze potrzebują czasu w Formule 1.
Zapowiedź wyścigu o GP Australii 2018
Mimo przygotowania na sezon 2018 mieszanek opon mniej więcej o stopień bardziej miękkich przez Pirelli, to strategia szykuje się nam podobna jak w 2017 roku. Wszystko wskazuje na taktykę jednej zmiany opon, bo degradacja jest stosunkowo niewielka, a niższe temperatury prognozowane na niedzielę w porównaniu do piątkowych powinny dodatkowo pomóc. Kierowcy Red Bulla będą startować na opon super-miękkich, a pozostali zawodnicy, którzy awansowali do Q3 na ultra-miękkich. Otwartą kwestią pozostaje to czy ci kierowcy na drugim przejeździe skorzystają z opon super-miękkich czy miękkich. Wiele tu zależy od preferencji kierowcy oraz charakterystyki samochodu, ważny będzie także moment zjazdu do mechaników. Szczegółową charakterystykę wraz ze schematem można znaleźć pod tym linkiem.
Tor Albert Park w Melbourne należy do najbardziej paliwożernych obiektów w kalendarzu. Jeżeli jakiś zespół ma problemy z paliwem, to na pewno kierowcy w jego samochodach będą musieli je oszczędzać podczas GP Australii 2018. Przypominam, że podczas testów pojawiały się sugestie, że to kwestia paliwa stoi za przewagą Mercedesa nad rywalami podczas symulacji wyścigów. Szczególnie radzę zwracać uwagę na drugą połowę rywalizacji. Tegoroczne samochody z uwagi na większą masę, większy opór oraz wyższą średnią prędkość zużywają więcej paliwa. Dlatego ten czynnik może być w tym roku ważny. W 2017 roku tak naprawdę tylko Honda miała problem z nadmiernym zużyciem paliwa w wyścigach.
Na torze w Melbourne regularnie dochodzi do kraks na starcie do wyścigu. Pierwszy zakręt jest bardzo specyficzny, więc trudno uniknąć w tym miejscu zamieszania. Są na to duże szanse i tym razem. Mnie ciekawi jak system Halo wpłynie na widoczność na starcie. Wyjazd SC bardzo pomógłby zawodnikom w oszczędzeniu paliwa. Ogółem szanse na wyjazd samochodu bezpieczeństwa są na tym torze wysokie z uwagi na bliskość barier co zwiększa ryzyko kraks.
Tor Albert Park nie jest obiektem gdzie łatwo się wyprzedza. Dlatego w tym roku wprowadzono trzecia strefę DRS. W 2017 roku podczas wyścigu były tylko pojedyncze udane manewry wyprzedzania (jedne źródła mówią o dwóch, a inne o pięciu). Da się tutaj skutecznie wstrzymywać rywala, a gdy strategie będą przewidywalne, to tym bardziej wzrastają szanse na taki scenariusz. Dlatego kluczowy będzie start do wyścigu. Trzecia strefa DRS nie zrobi różnicy, bo tuż przed nią są dwa szybki zakręty, gdzie nie da się utrzymać blisko za rywalem.
Dominacja Hamiltona w kwalifikacjach ostudziła moje nadzieje na ciekawy wyścig, ale nie wszystko jeszcze stracone. Tempo wyścigowe powinno być bardziej wyrównane, a na starcie może dojść do zmiany pozycji. Środek stawki jest wyrównany, więc liczę na wiele pojedynków. Gwiazdą wyścigu teoretycznie powinien być Bottas, który musi nadrabiać stracone pozycje.
Znalazłeś/aś błąd, lub literówkę w tym lub w jakimś innym wpisie na blogu? Zaznacz to słowo lub krótki fragment tekstu, wciśnij klawisze Ctrl + Enter, a następnie kliknij przycisk Send w okienku które się pojawi. Wyślesz tym samym zgłoszenie, a ja poprawię swój błąd.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: