Szef toru Circuit de Barcelona-Catalunya, na którym odbywa się wyścig Formuły 1 o GP Hiszpanii myśli o zmianie nazwy tej imprezy na GP Barcelony.
Według niego Barcelona to większa marka na świecie niż Hiszpania. Poza tym miasto Barcelona od zeszłego roku pojawiło się w nazwie toru, na mocy umowy sponsorskiej. A pamiętajmy, że sam tor leży w małej miejscowości Montmelo, 30 km od Barcelony. Obecna umowa na organizację wyścigu na torze Circuit de Barcelona-Catalunya wygasa po sezonie 2016. Coroczny wyścig F1 oznacza przyjazd na tor około 100 000 kibiców, a to generuje 135 mln euro dla lokalnej gospodarki. Hiszpania jest ciągle w kryzysie i tylko turystyka cały czas prężnie się rozwija. Dlatego takie imprezy są dla nich bardzo ważne. Kolejny kontrakt wydaje się być pewny.
Mamy teraz w kalendarzu GP Abu Zabi, a nie GP Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Co wynika z rywalizacji miasta Abu Zabi z Dubajem. W Hiszpanii jest podobnie, Katalonia chce autonomii od reszty kraju. Dlatego pomysł na zmianę nazwy tego wyścigu ma też podłoże polityczne.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: