GP Belgii wciąż przynosi straty, donosi o tym belgijska gazeta L’Echo. Tor Spa – jeden z najlepszych, jak nie najlepszy w Formule 1 ma problemy finansowe od lat.
Odkąd pamiętam mówi się o stratach w kontekście tego wyścigu. Co jest zresztą normalną (inaczej mówiąc chorą) sytuacją: przy tak wysokich opłatach dla FOM bez pomocy rządu lub samorządu nie da się organizować wyścigu F1. Wyścigi europejskie płacą Berniemu sumy w okolicach 20 milionów $ za wyścig. A pozaeuropejskie ponad 40 milionów $. Wracając do GP Belgii, wyścig przyniósł w 2011 roku 6 milionów euro strat, a w 2012 roku 7,86 miliona Euro straty. Pokrył je rząd Walonii – jedyny udziałowiec toru. Gdyby nie ta pomoc, to tor musiałby ogłosić bankructwo. Tor w zeszłym roku podpisał nowy kontrakt na organizację wyścigu F1, który obowiązuje teraz do końca 2015 roku. Minister finansów cieszył się z tego kontraktu, bo twierdził że uda im się obniżyć koszty organizacji wyścigu. Czyli Bernie musiał lekko obniżyć opłatę. W tym roku na torze było 60 000 kibiców. Więcej o 15% niż rok temu. Więc i tegoroczna strata powinna być mniejsza. Ale to, że wyścig dalej będzie pod kreską jest pewne. Natomiast zawsze może dojść do takiej sytuacji, że rząd Walonii powie, że przestają dopłacać do tego wyścigu, a to będzie oznaczało jego koniec.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: