Wyścigi Formuły 1 o GP Chin na torze Shanghai International Circuit pozostaną w kalendarzu F1 do 2020 roku. Dzisiaj poinformowano o przedłużeniu kontraktu o trzy kolejne sezony. Wyścig zyska też nową datę w sezonie 2018.
Formuła 1 zadebiutowała w Chinach w 2004 roku. Tor Shanghai International Circuit jest jednym z najdroższych i największych obiektów na świecie. Dotychczasowa umowa wygasła po tegorocznym wyścigu, ale wszystkie sygnały wskazywały, że będzie kontynuowana. Dzisiaj Formuła 1 oraz promotorzy wyścigu poinformowali o nowej, trzyletniej umowy.
Zaskoczeniem jest krótki okres obowiązywania nowej umowy. Wszystko wskazuje na to, że firma Shanghai Juss Sports, która organizuje ten wyścig chce zobaczyć, jak Formuła 1 działa pod rządami Liberty Media. Nowa umowa wygaśnie w ostatnim sezonie obowiązywania umów z zespołami i w ostatnim roku stosowania obecnych silników. Sezon 2021 zapowiada się na nowe otwarcie. Kilku torom kończą się w tym okresie umowy.
Pojawiają się informacje, że Liberty chce zorganizować drugi wyścig w Chinach. Miałby to być uliczny wyścig w jednym z dużych miast. To kolejny tego typu pomysł w ostatnich miesiącach. Kilka krajów z Azji pojawia się w kontekście wejścia do F1. Odejście Malezji po tym sezonie robi miejsce na minimum jeden dodatkowy wyścig w Azji. Coś na pewno się w tym temacie wyjaśni w kolejnych miesiącach.
Zmiana w kalendarzu na 2018 rok
Jednocześnie poinformowano o zmianie w kalendarzu F1 na 2018 rok. Zamieniona zostanie kolejność wyścigów w Bahrajnie i w Chinach. GP Chin odbędzie się 15 kwietnia w pierwotnym terminie Bahrajnu, a GP Bahrajnu o tydzień wcześniej, czyli 8 kwietnia w pierwotnym terminie Chin. Zmiana jest podyktowana tym, aby uniknąć dużego święta w Chinach, co mogłoby się negatywnie odbić na frekwencji. Ostateczny kalendarz F1 zostanie zatwierdzony przez FIA na początku grudnia. To jedyna planowana zmiana.
Komu kończy się kontrakt po 2018 roku?
Wszystkie 21 torów ma umowy z F1 na sezon 2018. W przyszłym roku wygasają trzy kontrakty z obiektami w Niemczech, Belgii i w Japonii. Japonia mimo spadku popularności F1 w tym kraju na 99% pozostanie w kalendarzu. Tor Suzuka należy do Hondy, a Honda planuje pozostać jako dostawca silników w kolejnych sezonach. Logiczne jest to, że przedłużą umowę. Belgia to formalność biorąc pod uwagę tegoroczny rekord frekwencji. Można się zastanawiać tylko na ile lat podpiszą umowę. Sytuacja z Niemcami jest dużo gorsza, bo Hockenheimring nie stać na spełnienie wymagań F1 co roku. Na niekorzyść tego wyścigu wpływa niska frekwencja, której nie ratują nawet tłumy holendrów. Liberty Media nie może iść na ustępstwa, bo wtedy inne tory będą chciały lepszych warunków. Pozostałe niemieckie tory nie są zainteresowane. Nie będę zdziwiony, jak Niemcy na stałe wypadną z F1, a ich miejsce zajmie wyścig w Holandii, Danii, Portugalii lub Turcji.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: