Dublet Mercedesa w GP Emilii-Romanii 2020 przypieczętował siódmy z rzędu tytuł mistrzowski wśród konstruktorów dla tej ekipy. Wyścig na powracającym do kalendarza F1 torze Imola przebiegał dość statycznie poza wydarzeniami w końcówce.
Było wiele wątpliwości odnośnie tego czy na Imoli będzie nas czekał ciekawy czy nudny wyścig. Ze względu na kilka nieoczekiwanych wydarzeń można uznać GP Emilia-Romania 2020 za ciekawe zawody. Jednak kluczem w tym są właśnie te nieoczekiwane wydarzenia. Gdyby nie awaria opony w bolidzie Verstappena i wyjazd samochodu bezpieczeństwa, to wyścig byłby bardzo statyczny. Manewrów wyprzedzania było bardzo mało, co potwierdza prognozy, że na tym torze jest to trudna sztuka.
https://twitter.com/F1/status/1322906108269395968
Walka o zwycięstwo w GP Emilia-Romania 2020
Standardowa trójka kierowców walczyła o wygraną. Na starcie Verstappen wyprzedził Hamiltona, a na czele był Bottas. Fin nie był w stanie wypracować sobie przewagi i cała trójka jechała blisko siebie w odstępach nieprzekraczających dwie sekundy. Później okazało się, że Bottas na drugim okrążeniu najechał na spory odłamek przedniego skrzydła z bolidu Vettela, który pozostał w jego samochodzie do końca.
Red Bull zaryzykował i gdy Max Verstappen zbliżył się do Bottasa i wyrobił przewagę na wykonanie pit-stopu nad kolejnymi zawodnikami, to wezwali go po nowe opony na 18. okrążeniu. To był bardzo wczesny pit-stop. Red Bull nie miał nic do stracenia i walczyli takim manewrem o wygraną. Mercedes nie miał wyboru i Bottas zjechał okrążenie później, aby obronić pozycję na torze. Hamilton został i w czystym powietrzu na zużytych średnich oponach zaczął kręcić najlepsze czasy w całej stawce. Jego tempo było naprawdę bardzo dobre i to potwierdzało dwie rzeczy: zużycie opon było niskie, a szybkie pit-stopy to był błąd. Hamilton zjechał po nowe opony dopiero na 30. okrążeniu. Wypracował sobie wtedy około 28 sekund przewagi, co oznaczało że wyjechał na prowadzenie (potrzeba było co najmniej 26 sekund). Na korzyść Hamiltona zadziałała również wirtualna neutralizacja na czas ściągnięcia bolidu Ocona. Brytyjczyk zjechał po opony, akurat wtedy gdy się ona pojawiła, wiec tym bardziej musiał wyjechać na prowadzeniu.
W drugiej fazie wyścigu Verstappen ostro naciskał Bottasa, który na twardych oponach notował słabsze tempo. Po tym jak Fin popełnił błąd w sekcji ostatnich zakrętów, Verstappen zbliżył się i skutecznie wyprzedził w strefie DRS. Z drugiego miejsca cieszył się tylko kilka okrążeń, bo na 50. kółku tylna opona w jego samochodzie eksplodowała i wycofał się z wyścigu (Holender nie ukończył wszystkich trzech wyścigów we Włoszech w tym roku). Według wstępnej analizy Pirelli przyczyną było rozcięcie na odłamkach. Obaj kierowcy Mercedesa podczas neutralizacji zjechali po miękkie opony i dojechali na tych samych pozycjach do mety.
Mercedes zapewnił sobie siódmy tytuł mistrzowski z rzędu, co jest rekordem Formuły 1. Hamilton zwiększył swoją przewagę w końcowej klasyfikacji i ma spore szanse, aby zapewnić sobie własny siódmy tytuł mistrzowski za dwa tygodnie w Turcji.
Zaktualizowane klasyfikacje generalne można znaleźć pod tym linkiem.
Przeglądowe podsumowanie wybranych kierowców i zespołów
Daniel Ricciardo drugi raz w tym roku wywalczył podium. Na Imoli Australijczyk szybko zjechał do boksów, a to oznaczało, że utknął w kroku z innymi zawodnikami. Wyprzedził go m.in. Perez, ale wszystko odwróciła neutralizacja. Trafiona okazała się decyzja o niezjeżdżaniu wtedy po nowe opony. Ricciardo znalazł się na trzecim miejscu i utrzymał je do mety mimo nacisków ze strony Kwiata. Renault w tym wyścigu nie miało na tyle dobrego czystego tempa, aby myśleć o tak wysokiej pozycji nawet po wycofaniu Verstappena. O wszystkim zadecydowała strategia.
Daniił Kwiat dzielnie zastąpił Pierre’a Gasly, który szybko wycofał się w wyniku awarii. Szarża Rosjanina w końcówce po neutralizacji na miękkich oponach była świetna. Szczególnie wyprzedzanie Leclerca, to najwyższy poziom. Kwiat o sobie przypomniał, ale nic nie wskazuje na to, aby miał pozostać w F1. Szefowie AlphaTauri i Red Bulla mają inny pomysł na skład.
Ferrari klasycznie w tym roku nie wykorzystało potencjału z własnej winy. Charles Leclerc jechał na początku na szóstej pozycji, ale wczesny pit-stop oznaczał, że stracił sporo czasu, a także jedną pozycję. Bardzo pomogła mu neutralizacja i brak zmiany opon. Przez pewien czas był czwarty, a na mecie szósty. Biorąc pod uwagę tempo Ferrari, to maksimum na co mogli liczyć. Sebastian Vettel na pierwszym okrążeniu połamał przednie skrzydło uderzając w Magnussena. Jechał ze sporymi uszkodzeniami do mety, ale dzięki bardzo dobrej jeździe i strategii zakładającej zmianę opon dopiero na 39. okrążeniu celował w punkty. Mechanicy Ferrari mieli jednak problemy na pit-stopie, Niemiec stracił ponad 10 sekund i marzenia o punktach. Błędna była także decyzja o zjeździe po nowe opony w czasie neutralizacji, bo stracił przez to kolejne pozycje. Vettel przed neutralizacją był przed Giovinazzim, więc szansa na punkt była realna.
Sergio Perez prawdopodobnie stracił podium przez decyzję o zjeździe po nowe opony w czasie neutralizacji. Meksykanin startował z 11. pola, ale dzięki późniejszemu pit-stopowi wykorzystał pusty tor i po zmianie opon znalazł się na wirtualnej czwartej pozycji. Gdy inni kierowcy zjechali po opony, a Verstappen wypadł, to Perez był trzeci. Zdecydowali się jednak na zmianę opon i to po fakcie okazało się błędne. Perez stracił na tym kilka pozycji i ostatecznie był dopiero szósty. Nie pierwszy raz Perez pechowo stracił w tym roku podium.
McLaren podobnie jak w sobotę, również w wyścigu był średniakiem. Nie było z ich strony widać potencjału na czołowe pozycje. Przez znaczną część dystansu jechali na pozycjach pod koniec pierwszej dziesiątki. Skorzystali na problemach rywali i na wyjeździe SC, bo ostatecznie mieli siódme i ósme miejsce. W McLarenie widać spadek tempa spowodowany nowym pakietem aerodynamicznych z którego nie mogą wyciągnąć pełnego potencjału.
Alfa Romeo w piątek ogłosiła przedłużenie umów ze swoimi kierowcami, a ci w niedzielę odwdzięczyli się punktami. Kimi Raikkonen pojechał naprawdę bardzo dobry i mądry wyścig. Fin zmienił opony dopiero na 48. okrążeniu, co pozwoliło mu zyskać kilka pozycji w stosunku do startu. Dostał nowe miękkie opony i wyjechał na 11. pozycji. Potem zyskał dwa miejsca dzięki błędom Russella i Albona. Giovinazzi wydawało się, że stracił nadzieje na punkty na bardzo wczesnym pit-stopie, bo z tego powodu spadł na jedną z końcowych pozycji. Udało mu się jednak przejechać dobrym tempem 53. okrążenia, wykorzystał błędy rywali i ich dodatkowe pit-stopy. Dzięki temu wywalczył jeden punkt. Alfa Romeo musi być z takiego wyścigu bardzo zadowolona.
Pochwalić trzeba Nicholasa Latifiego, który w końcówce wykorzystał problemy innych kierowców i stracił mniej niż sekundę do pierwszych punktów w karierze. On może nie ma takiego tempa jak Russell, ale w wyścigach potrafi wykorzystać problemy rywali.
Lance Stroll wpadł w jakiś większy kryzys formy od kilku tygodni. Na Imoli był niewidoczny w kwalifikacjach, a w wyścigu sam wszystko zawalił na pierwszym okrążeniu gdy połamał przednie skrzydło. Później jeszcze nie wyrobił się na pit-stopie i staranował mechanika.
Alexander Albon mógł przekreślić swoją dalszą karierę błędem w końcówce. Tajlandczyk nie pokazywał w tym wyścigu nic nadzwyczajnego, a po neutralizacji obrócił się w szykanie i spadł na koniec stawki. To był błąd kierowcy, a on sam początkowo tłumaczył się uderzeniem rywala (nic takiego nie miało miejsca)
Zaryzykuję twierdzenie, że George Russell jechał najlepszy wyścig w karierze. Miał bardzo dobre tempo, nie odstawał bardzo od jadących przed nim przez większość dystansu zawodników McLarena. Po tym jak Verstappen wypadł z toru, to Brytyjczyk znalazł się na punktowanej pozycji. Jednak w czasie neutralizacji stracił panowanie nad samochodem i uderzył w ścianę. To był szkolny błąd kierowcy, porównywalny z tym co parę lat temu zrobił Grosjean w Baku. Teraz presja na Russellu jeszcze wzrośnie, bo widać, że potrafi jeździć szybko, ale cały czas nie zdobył punktów, mimo że okazje się pojawiały.
Kevin Magnussen wycofał się z wyścigu z dość specyficznego powodu. Miał problemy ze skrzynią biegów, być może spowodowane obrotem na pierwszym okrążeniu po kolizji z Vettelem. Duńczyk tracił czas, był ostatni, a zmiana biegów powodowała spore wibracje i uderzenia kaskiem o kokpit. To doprowadziło do dużego bólu głowy.
Dwóch pechowców miało kłopoty techniczne. Pierre Gasly stracił szansę na duże punkty przez awarię hydrauliki. Zespół kazał mu zjechać do boksów, bo dalsza jazda oznaczałaby większą awarię. Usterkę skrzyni biegów miał Esteban Ocon, ale on jechał wtedy poza punktami.
Podsumowanie
GP Emilii-Romanii 2020 za nami. Wszystkie trzy tegoroczne wyścigi we Włoszech z uwagi na nieprzewidziane okoliczności dostarczyły emocji i niespodzianek. Teraz czekamy na powrót GP Turcji. Dla mnie osobiście to najlepszy tor zaprojektowany przez Hermanna Tilke i czekam na ten powrót. Tempo tegorocznych bolidów w zakręcie numer osiem będzie znakomite.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: