Wyścig o GP Emilii-Romanii dostarczył mnóstwa emocji. Max Verstappen okazał się najlepszy, a na drugiej pozycji znalazł się Lewis Hamilton, który popełnił kosztowny błąd. Wyścig odbył się pod znakiem chaosu i niespodzianek.
Jestem jedną z osób, które krytykują tor Imola, który w normalnych warunkach nie jest dobry dla wyścigów F1 (kwalifikacje to inna sprawa). Jest to wąski tor, gdzie trudno się wyprzedza, a wyścigi F1 zwykle przypominają procesje. Wystarczy jednak, że wydarzy się coś nieoczekiwanego i nagle mamy znakomite zawody. Było tak w 2020 roku, a w tym sezonie mieliśmy jeszcze lepszy wyścig. Wystarczyły opady deszczu przed startem, aby zupełnie zmienić sytuacje. GP Emilii-Romanii 2021 zapisze się w historii F1, będzie to jeden z wyścigów, który będzie długo wspominany.
Po wyścigu sędziowie przyznali dwie kary, które zmieniły wyniki. Lance Stroll otrzymał pięć sekund kary za wyprzedzenie Pierre Gasly’ego poza torem. Z tego powodu Stroll spadł z siódmej na ósmą pozycję, a o jedno oczko awansował wspomniany Gasly. Bardzo surową karę stop&go, która w związku z tym, że przyznana po wyścigu została przeliczona na 30 sekund, otrzymał Kimi Raikkonen. Fin finiszował na dziewiątym miejscu, a z powodu tej kary wypadł z punktów. Raikkonen na okrążeniu przed restartem obrócił się, stracił dwie pozycje i nie odzyskał ich do pierwszej linii samochodu bezpieczeństwa. Według regulaminu w takiej sytuacji powinien zjechać do alei serwisowej i stamtąd wystartować.
Ostateczna klasyfikacja wyścigu o GP Emilii-Romanii 2021 po uwzględnieniu wszystkich kar. #F1PL pic.twitter.com/tvOUNHZSsm
— CyrkF1.pl (@CyrkF1) April 18, 2021
W związku z tym, że w wyścigu działo się bardzo dużo, to omówię kilka moim zdaniem najważniejszych sytuacji oraz indywidualnych lub zespołowych występów.
Pewna wygrana Verstappena
Max Verstappen wygrał wyścig po starcie z trzeciego pola. Decydujący moment miał miejsce już na pierwszy okrążeniu, bo Holender znakomicie wystartował i wyprzedził Hamiltona w Tamburello. To był bardzo twardy atak, bo Hamilton nie odpuścił, ale to Verstappen był na lepszej linii i wyszedł z tej potyczki zwycięsko. Z bolidu Mercedesa odpadł pewien element przedniego skrzydła, co dawało się potem we znaki. Verstappen od tego momentu miał wyścig pod kontrolą. Prowadził z kilkusekundową przewagą w czasie jazdy na przejściowych oponach. Hamilton bardzo zbliżył się pod koniec tego przejazdu, ale tym razem stratedzy Red Bulla zareagowali lepiej niż w Bahrajnie i wezwali swojego kierowcę po slicki wcześniej. Hamilton zjechał okrążenie później, ale jego pit-stop był przedłużony, więc nie miał szans wyprzedzić. W drugiej fazie wyścigu Verstappen nie miał konkurencji i wygrał mając ponad 20 sekund przewagi na mecie. Holender miał mnóstwo szczęścia przed restartem po czerwonej fladze, bo stracił panowanie nad samochodem, ale udało mu się wybronić i utrzymać prowadzenie.
Nierówny wyścig Hamiltona
Bardzo często na blogu wspominam o tym, że nie ma perfekcyjnych sezonów. Każdy kierowca ma jakieś wpadki, awarie lub kraksy. Trzeba brać to pod uwagę jeśli mówimy o walce o mistrzowski tytuł. GP Emilii-Romanii było dla Hamiltona nieudanym wyścigiem, a i tak dojechał na drugiej pozycji. To jest coś co będzie bardzo ważne za kilka miesięcy, gdy te 19 punktów może okazać się kluczowe. Na starcie Brytyjczyk dał się ograć Verstappenowi, który go bardzo odważnie zaatakował. Hamilton jechał potem cały czas kilka sekund za Holendrem tempem, które było poza zasięgiem rywali.
W połowie wyścigu Hamiltonowi przytrafił się rzadki błąd. Zbyt szybko chciał zdublować Bottasa w pogoni na Verstappenem, wyjechał na mokry tor i wylądował w barierze. Miał mnóstwo szczęścia, że mimo uderzenia w barierę udało mu się wyjechać z pułapki żwirowej. Po zmianie skrzydła i opon spadł na dziewiąte miejsce – wcześniej wypracowali sobie z Verstappenem bardzo dużą przewagę nad resztą stawki. Czerwona flaga nie zmieniła pozycji Brytyjczyka, ale pozwoliła mu się oddublować. Po restarcie jechał świetnym tempem, wyprzedził pięciu rywali i wrócił na drugą pozycję. Trudno ocenić występ Hamiltona, bo z jednej strony miał super tempo i skutecznie wyprzedzał, a z drugiej strony popełnił dwa kosztowne błędy.
Świetny występ Lando Norrisa
Lando Norris to dla mnie gwiazda wyścigu. Młody Brytyjczyk już w sobotę zaimponował, ale przez szeroki wyjazd poza tor wykasowano mu najlepszy czas okrążenia. W wyścigu Norris jechał bardzo szybko i bezbłędnie. Zdecydowanie pokonał Daniela Ricciardo, który dostał polecenie ustąpienia mu miejsca, bo tak duża była między nimi różnica tempa. Ostatecznie Norris przegrał tylko z dwoma najlepszymi obecnie kierowcami, co było maksimum do ugrania. Ten wyścig bardzo podbuduje psychikę Norrisa, który nie stoi na straconej pozycji w walce z Ricciardo. Australijczyk musi się przyłożyć, aby go pokonać.
Rosnąca forma Ferrari
Obaj kierowcy Ferrari dojechali na metę w czołowej piątce, co w ich sytuacji trzeba uznać za spory sukces. Mamy już chyba ostateczne potwierdzenie, że forma Ferrari w tym roku jest znacznie lepsza niż w minionym sezonie. Obaj kierowcy na Imoli zaprezentowali się z bardzo dobrej strony. Ferrari obecnie walczy z McLarenem o miano trzeciej siły i jest to rywalizacja wyrównana. Leclerc przez dłuższy czas jechał na podium, a stracił je przez bardzo odważny atak Norrisa, który skorzystał z bardziej miękkich opon. Sainz startował spoza czołowej dziesiątki, ale udało mu się dojechać na bardzo dobrym piątym miejscu, mimo kilku wizyt na poboczu. Ferrari jeszcze planuje trochę poprawek do samochodu, więc szykuje się bardzo ciekawa walka z McLarenem, jak za starych czasów.
Kraksa Bottasa z Russellem
Ta sytuacja z połowy wyścigu była i będzie bardzo szeroko komentowana. Bottas zderzył się z Russellem przy pełnej prędkości przed szykaną Tamburello. Oba samochody były poważnie uszkodzone, a z powodu wielu odłamków na torze przerwano zawody czerwoną flagą. Dla mnie ta sytuacja to typowy incydent wyścigowy. Russell zaatakował, a Bottas utrzymał optymalną linię przejazdu, poza nią było jeszcze mokro, więc kierowca Williamsa stracił panowanie nad samochodem i uderzył w Fina. Jeżeli już doszukiwać się czyjeś winy, to zawinił Russell. Dla mnie to było typowe spięcie przy wyprzedzaniu za które nie powinno być kar. Sędziowie również tak zdecydowali. Ważniejsze są po tej sytuacji poza wyścigowe skutki.
Valtteri Bottas jadąc w Mercedesie został zaatakowany przez kierowcę Williamsa. W tym samym wyścigu Hamilton wyprzedzał rywali i walczył o wygraną, a Bottas utknął w środku stawki bez większych perspektyw awansu. To jest bardzo niepokojące i cały ten weekend wyścigowy Bottasa (poza treningami) był bardzo nieudany. Po tej kraksie ucierpi jego pewność siebie, zespół wewnętrznie na pewno będzie niezadowolony, a dodatkowo opinia publiczna będzie przez wiele dni o tym mówić. Notowania Bottasa na starcie sezonu szybko poleciały w dół i teraz pozostaje mu jedynie rola numeru dwa obok Hamiltona.
Zachowanie i słowa George Russella po tej kraksie bardzo uderzają w cały jego wizerunek. Wielu kibiców, odkąd zastąpił Hamiltona w Bahrajnie rok temu, widzi go Mercedesie, bo miałby tam być lepszym kierowcą od Bottasa. Russell posypał się psychicznie po wyścigu, mówił różne głupoty, a to że Bottas chciał ich zabić takim manewrem, albo że zrobił to specjalnie bo walczy z nim o kontrakt na 2022 rok. Mercedes na pewno nie będzie chciał mieć w zespole kierowcy, który tak łatwo się denerwuje i doprowadza do takich sytuacji.
Wyścig błędów
Większość kierowców popełniała w tym wyścigu błędy, ale w kilku przypadkach ich skutki były poważne. Sergio Perez to kierowca, który z powodu swoich błędów stracił bardzo dużo. Był kandydatem do podium, a nie zdobył nawet punktu. W kwalifikacjach pokazał świetną formę, a w wyścigu zawiódł. Biorąc pod uwagę to jak wygląda rywalizacja Verstappena z Hamiltonem, to Perez nie może popełniać takich błędów, bo wkrótce sprowadzą go do roli typowego numeru dwa (to samo grozi Bottasowi).
Yuki Tsunoda zawalił w kwalifikacjach, a w wyścigu gdy po czerwonej fladze znalazł się w punktach stracił panowanie nad samochodem i wylądował w żwirze. Japończyk ma za sobą bardzo nieudany weekend. Również jego notowania poszły w dół.
Mick Schumacher rozbił się w trakcie neutralizacji na początku wyścigu, co było bardzo dziwne, bo stracił panowanie nad samochodem przy rozgrzewaniu opon. Nicholas Latifi wypadł z toru dwa razy, a przy drugim wracając na tor zajechał drogę Mazepinowi doprowadzając do kolizji, która skończyła się dla niego na barierze. To był tor gdzie Latifi prezentował się bardzo dobrze, ale wszystko zaprzepaścił. Mazepin też oczywiście wypadał z toru, ale dojechał do mety, co dla niego jest sukcesem.
Zaktualizowane klasyfikacje generalne dostępne są pod tym linkiem.
Podsumowanie
Sprawdziła się stara zasada, że wystarczy deszcz, a wyścig F1 robi się bardzo ciekawy. Za dwa tygodnie czeka nas GP Portugalii. Rok temu zawody w Algarve były chaotyczne z powodu świeżego asfaltu. Tym razem przyczepność będzie znacznie lepsza, więc możemy oczekiwać na spektakularne okrążenia na torze z bardzo dużymi różnicami poziomów.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: