Wszyscy kierowcy ukończyli wyścig, nie było kraks ani żadnych większych problemów, strategia była przewidywalna, a wyścig o GP Francji 2021 był bardzo ciekawy. Nie trzeba losowych wydarzeń, wystarczy wyrównana walka dwóch zespołów i nawet na Paul Ricard wyścigi F1 mogą być ciekawe.
Gdyby ktoś mi powiedział wcześniej, że wyścig na Paul Ricard bez żadnych losowych zdarzeń może być tak ciekawy, to bym nie uwierzył. Ten tor w F1 się nie sprawdzał, ale wystarczyła wyrównana rywalizacja dwóch zespołów, aby zawody były naprawdę emocjonujące. Warto dodać, że po raz dziesiąty w historii F1, każdy kierowca ukończył wyścig. Nie było żadnych losowych sytuacji, które wpływają na przebieg wyścigu, a emocji było bardzo dużo. Trwała walka na czele i w środku stawki. Oby więcej takich wyścigów Formuły 1.
https://twitter.com/F1/status/1406624576965169152
Walka o zwycięstwo w GP Francji 2021
Walka o zwycięstwo w GP Francji 2021 miała kilka odsłon i ostatecznie okazała się odwrotnością tego co w tym sezonie widzieliśmy w Hiszpanii, ale od początku. Max Verstappen popełnił drobny błąd na starcie i stracił prowadzenie. W pierwszej fazie wyścigu prowadził Hamilton przed Verstappenem i Bottasem. Perez nieco odstawał, ale to była taktyka. On nie narzucił mocnego tempa, aby utrzymać się tuż za liderami. W zamian zachował opony w lepszym stanie i mógł opóźnić zjazd do boksów. Hamilton bardzo powoli, ale zbudował sobie przewagę nad Verstappenem, która przed pit-stopami wynosiła 3 sekundy. Bottas początkowo trzymał się w zasięgu DRSu za Verstappenem, ale popełnił drobny błąd w pierwszym sektorze, wyjechał poza tor i stracił sekundę, a jego strata wynosiła potem około 2,5 sekundy. Wszystko w tym momencie wyglądało bardzo dobrze z perspektywy Mercedesa, ale wtedy doszło do pit-stopów.
Mercedes na 17. okrążeniu wezwał Bottasa do boksów, co było dobrym ruchem, bo wywali presję na Verstappenie. Pit-stop był wczesny, bo wymusiły go spore wibracje w bolidzie Fina. Holender zareagował pit-stopem jedno okrążenie później i utrzymał się około sekundę przed Bottasem. Cały przejazd przez aleję serwisową razem z wymianą opon był o 0,7 sekundy lepszy u Verstappena co zneutralizowało znacznie lepsze tempo Bottasa na nowych oponach. Mercedes popełnił duży błąd strategiczny, bo prawdopodobnie byli zbyt pewni siebie. Powinni wezwać Hamiltona po nowe opony okrążenie po Bottasie, wtedy gdy zjechał Verstappen. Wezwali go jednak na kolejnym okrążeniu. Hamilton stracił 0,4 sekundy do Verstappena podczas całego przejazdu przez aleję serwisową, ale decydujące było bardzo mocne kółko wyjazdowe Holendra. Verstappen nadrobił ponad dwie sekundy i wyjechał obok Hamiltona, co dało mu prowadzenie. Mercedes popełnił poważny błąd. Było widać wcześniej, że strategia podcięcia jest bardzo skuteczna, a Red Bull dodatkowo szybko rozgrzewa opony. Trzy sekundy zapasu na tak długim torze okazało się niewystarczające, podjęli niepotrzebne ryzyko.
Verstappen od 20. okrążenia jechał na prowadzeniu. Tuż za nim był Hamilton, a tuż za nim Bottas. Kierowcy Mercedesa korzystali z systemu DRS, ale to nie wystarczało do wyprzedzania. Perez zmienił opony na 24. kółku i jechał spokojnie na czwartej pozycji. Jego forma była w tym wyścigu kluczowa. Kierowcy Mercedesa nie mogli zjechać na drugi pit-stop, bo wyjechaliby za Perezem, co oznaczałoby stratę czasu podczas wyprzedzania. Perez zabezpieczył Verstappena, a było to coś czego zabrakło w tym roku podczas GP Hiszpanii w identycznej sytuacji. Było widać, że będzie problem z oponami pod koniec wyścigu, a Hamilton mocno naciskał (i na 100% miałby ogumienie w lepszym stanie pod koniec wyścigu), więc Red Bull słusznie zaryzykował pit-stop na 32. okrążeniu, gdy Verstappen dostał pośrednią mieszankę. Od tego momentu zaczął się jego pościg. Początkowo nadrabiał blisko dwie sekundy na każdym kółku. Potem wraz ze zużyciem opon jego przewaga malała, ale była wystarczająca. Verstappen dogonił i bardzo szybko pokonał Bottasa, który w zły sposób się bronił i ułatwił zadanie Holendrowi. Hamilton wytrzymał do przedostatniego okrążenia. Brytyjczyk trochę podkręcił własne tempo, ale był skazany na porażkę. Różnica opon plus system DRS, z tym nie dało się walczyć.
Max Verstappen wygrał więc wyścig na torze, gdzie miał dominować Mercedes, mimo własnego błędu na starcie. Hamilton biorąc pod uwagę okres wyścigu do drugiego zjazdu Verstappena miał niewielka przewagę tempa, ale przez zbyt późny pit-stop stracił prowadzenie, a ostatecznie również zwycięstwo. Gdyby Hamilton nie stracił prowadzenia po pit-stopie, to prawdopodobnie spokojnie dowiózłby wygraną. Wtedy drugi pit-stop Verstappena nie zrobiłby aż takiej różnicy.
Za plecami liderów, walkę o najniższy stopień podium wygrał Perez. Bottas miał bardzo dobre tempo przez 2/3 dystansu, ale jak to zwykle bywa w jego przypadku, pod koniec długiego przejazdu na twardych oponach zaczął mieć problemy. Perez zjechał sporo później po nowe opony, co pozwoliło mu jechać szybciej w końcówce. Bottas narzekał, że nie został wezwany na drugi pit-stop. Biorąc pod uwagę to jak ułożył się wyścig, to gdyby Fin zjechał do boksów drugi raz po Verstappenie, to niemal na pewno byłby na podium. Wtedy jednak nie stanowiłby buforu za Hamiltonem, podczas pościgu Verstappena. Z perspektywy zespołu punktowo miejsca 1 i 4 są cenniejsze niż 2 i 3. Drugi pit-stop Bottasa, oznaczałby znaczne zwiększenie szans, że Hamilton nie wygra.
Podsumowując tę rywalizację. W czystym tempie wyścigowym Mercedes był moim zdaniem nieznacznie lepszy niż Red Bull, a o wygranej Red Bulla zadecydowała lepsza strategia. Rywalizacja o oba tytuły mistrzowskie trwa, a szala przechyla się na stronę Red Bulla. Mercedes musi wprowadzić poprawki do samochodu oraz wyeliminować błędy, bo inaczej przegrają. We Francji najważniejszym czynnikiem było tempo na prostych, gdzie Red Bull zyskiwał. Mieli mniejsze tylne skrzydło, a jednocześnie trzymali tempo w zakrętach.
Przeglądowe podsumowanie reszty kierowców i zespołów
Przewaga dwóch czołowych zespołów ponownie jest ogromna, bo Lando Norris finiszując na piątej pozycji stracił 64 sekundy do zwycięzcy, czyli ponad sekundę na okrążeniu. McLaren to zdecydowanie najlepszy zespół środka stawki. Jego kierowcy przebili się na piąte i szóste miejsce jadąc bardzo szybko i wyprzedzając rywali. Początkowo błyszczał Ricciardo, ale na twardych oponach lepszy był Norris, który później zmieniał ogumienie. Jechali zespołowo, bo Ricciardo dał się wyprzedzić Norrisowi. 18 punktów to bardzo dobra zdobycz, która pozwoliła wyprzedzić Ferrari.
Pierre Gasly znowu zaimponował. Trudno powiedzieć czy on jest tak dobry, bo Tsunoda mocno odstaje, czy to zasługa tegorocznego bolidu. Fakty są takie, że Gasly walczył o miejsce w TOP6 i niewiele mu do tego zabrakło. Tsunoda po starcie z alei serwisowej przepadł w drugiej połowie stawki.
Fernando Alonso to jeden z wygranych tego wyścigu. Mimo problemów na pierwszym komplecie opon, w drugiej połowie wyścigu mocno się poprawił i po walce z rywalami dowiózł ósme miejsce. Takiego Hiszpana chce się oglądać. W przypadku Ocona odwrotna strategia się nie sprawdziła, utknął w drugiej połowie stawki bez szans na punkty. Teraz to Alonso jeździ lepiej niż Ocon.
Kierowcy Astona Martina popisali się bardzo dobrym tempem i skutecznie wykorzystali odwrotną strategię. Dojechali w punktach mimo startu z odległych pozycji. W czasie wyścigu walczyli skutecznie z rywalami. Ten zespół zdecydowanie odżył ostatnio i forma w GP Francji potwierdza, że nastąpiła ogólna poprawa, a nie tylko na torach ulicznych.
Z perspektywy Ferrari wyścig był koszmarny. Wróciły najgorsze wspomnienia z poprzedniego roku. Obaj kierowcy mieli bardzo duże problemy z nadmiernym zużyciem opon i nie byli w stanie utrzymać swoich pozycji. Sainz i Leclerc bardzo dobrze wystartowali, a na mecie nie zdobyli ani jednego punktu. Czyżby Ferrari było tym zespołem, który najwięcej stracił na podniesionych ciśnieniach w oponach? W tym roku tak dużych problemów ze zużyciem jeszcze nie mieli.
Przeszło to w cieniu wydarzeń w czołówce, ale George Russell przejechał jeden ze swoich najlepszych wyścigów w F1. Utrzymywał bardzo dobre tempo i finiszował na 12. pozycji. Wyprzedził pod koniec Tsunodę, był także lepszy niż kierowcy Alfy Romeo, Ocon czy Leclerc. Alfa Romeo rozczarowała, bo w ten weekend wyglądali na zdecydowanie najmocniejszy zespół z końca stawki, ale w wyścigu tak nie było.
Podsumowanie
Oby jak najwięcej takich wyścigów, gdzie trwa wyrównana walka o zwycięstwo do samego końca. W środku stawki wiele się również działo, walczyli kierowcy kilku zespołów. To był zdecydowanie najciekawszych z trzech wyścigów F1 na Circuit Paul Ricard od momentu powrotu tego obiektu do kalendarza. Teraz czekają nas dwa wyścigi w Austrii, gdzie na papierze faworytem jest Red Bull. Mercedes na pewno tanio skóry nie sprzeda.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: