Lewis Hamilton pewnie wygrał wyścig o GP Japonii 2017. Brytyjczyk bardzo przybliżył się do mistrzostwa świata, po tym jak Sebastian Vettel wycofał się w wyniku awarii samochodu. Wyścig na torze Suzuka przebiegał bardzo spokojnie, a jego rezultat ustawia nam końcówkę sezonu.
Przed samym startem do wyścigu mechanicy Ferrari gorączkowo uwijali się przy samochodzie Sebastiana Vettela na polach startowych. Jak się później okazało nie mieli szans na naprawę tej usterki. Pojawił się problem ze świecą zapłonową w silniku. Vettel dobrze wystartował do wyścigu, ale potem nie był w stanie walczyć z rywalami i tracił kolejne pozycje przez mniejszą moc sinika, co zakończyło się wycofaniem z rywalizacji na czwartym okrążeniu. Awarie świecy są bardzo rzadkie w F1. Według tego co wyczytałem na Twitterze, to ostatni raz kierowca wycofał się z wyścigu przez usterkę tego elementu 3,5 roku temu, był to Lewis Hamilton w GP Australii 2014. Możemy oczekiwać, że po tych ostatnich niepowadzeniach Ferrari Sergio Marchionne coś zmieni w zespole. Już przed tym weekendem widziałem sugestie, że Maurizio Arrivabene jest poważne zagrożony zwolnieniem i tylko tytuł mistrzowski może go uratować.
Aktualizacja 09.10.2017 r.: Mercedes odkrył problem ze świecą zapłonową po kwalifikacjach w samochodzie Hamiltona i wymienili ją w niedzielę rano pod nadzorem FIA (takie rzeczy można wymieniać). Ferrari odkryło bliźniaczy problem podczas wyjazdu Vettela na pola startowe, ale nie zdążyli już tego naprawić. Takie drobne szczegóły czasami mają decydujący wpływ.
INITIAL CLASSIFICATION: Huge day for @LewisHamilton in the 2017 title race – he’s now 59 points ahead of Sebastian Vettel #JapaneseGP 🇯🇵 pic.twitter.com/evU0XWRZu8
— Formula 1 (@F1) 8 października 2017
Lewis Hamilton obronił się na starcie i kontrolował dalszy przebieg wyścigu. Hamilton nie zbudował sobie dużej przewagi nad Maxem Verstappenem. Ta przez cały czas nie przekraczała pięciu sekund. Verstappen notował dobre tempo, ale tez nie wydawało się, aby Hamilton jechał na 100%. Przebieg wyścigu przez szybki wyjazd samochodu bezpieczeństwa zmienił się i niemal cała stawka pojechała tylko na jeden pit-stop. To oznaczało, że liderzy nie narzucali szaleńczego tempa, bo musieli dbać o opony. Przed wyścigiem Pirelli było przekonane o strategii dwóch postojów, ale jak się okazało te przewidywania nie były trafne. Z tego też względu tempo wyścigowe nie było rewelacyjne. Verstappen miał szansę zaatakować Hamiltona tylko pod sam koniec zawodów, gdy po zakończeniu okresu wirtualnego samochodu bezpieczeństwa Hamilton stracił swoją przewagę. Pojawiły się jakieś problemy z samochodem Brytyjczyka i Verstappen zszedł poniżej jednej sekundy straty. Nie zobaczyliśmy jednak, czy Holender dokonałby ataku, bo różnica między nimi wzrosła w czasie dublowania kierowców.
Hamilton ma już 59 punktów przewagi nad Sebastianem Vettelem. Zaktualizowane klasyfikacje generalne kierowców i konstruktorów po GP Japonii znajdują się pod tym linkiem. Wyścigi w Japonii często decydowały w historii o losach mistrzowskiego tytułu. Moim zdaniem w tym roku będzie tak samo. Vettel potrzebuje katastrofy Hamiltona w ostatnich czterech wyścigach, aby zdobyć tytuł.
Verstappen pojechał kolejne bardzo dobre zawody. Pokonał na starcie Daniela Ricciardo odważnym atakiem w pierwszym zakręcie i trzymał się cały czas blisko Hamiltona. Verstappen gdy nie ma problemów technicznych i przygód na starcie pokazuje, że jest bardzo dobrym kierowcą. Przy okazji widzimy również, że w tempie wyścigowym Red Bull RB13 to bardzo dobry samochód. W kwalifikacjach nie mają szans przez brak wydajnego trybu kwalifikacyjnego silnika Renault, ale w niedzielę jest o wiele lepiej. Na korzyść Red Bulla zadziałały też temperatury, bo w niedzielę było o wiele cieplej niż w sobotę. Temperatura asfaltu przekroczyła 40 stopni Celsjusza, a to jest już poziom, gdy Mercedes zaczyna tracić tempo przez przegrzewanie tylnych opon.
Daniel Ricciardo przejechał dość spokojny wyścig poza samym początkiem. Australijczyk stracił jedną pozycję na rzecz Verstappena w pierwszym zakręcie. Po restarcie stracił kolejne miejsce na rzecz Estebana Ocona. Ricciardo stracił sporo czasu jadąc za Oconem, gdy już sobie z nim poradził, to jego strata do dwóch czołowych kierowców była zbyt duża, aby myśleć o walce z nimi. W samej końcówce na lepszych oponach zbliżał się szybko do niego Valtteri Bottas, ale Ricciardo bezpiecznie dojechał na najniższym stopniu podium.
Valtteri Bottas zrobił co mógł w tym wyścigu po starcie z dalszej pozycji. Fin pojechał dobry wyścig, ale tylko raz odegrał w nim większą rolę. Przez moment jechał przed Hamiltonem, gdy Brytyjczyk zjechał po nowe opony. Tempo Bottasa nie było wtedy najlepsze przez co Hamilton stracił czas i zbliżył się do niego Verstappen. Bottas szybko się zrewanżował i przepuścił Hamiltona przez co Brytyjczyk odrobił ten stracony czas, bo wtedy Verstappen utknął za Bottasem. Przez tę sytuację Bottas stracił kilka sekund, które mogły zadecydować o tym, że nie dogonił w samej końcówce Ricciardo. Nie dało się tego uniknąć, bo gdyby Bottas zjechał wcześniej po nowe opony, to miałby pod koniec problem ze zużyciem super-miękkiej mieszanki. Podsumowując, czwarte miejsce to maksimum co Bottas mógł dzisiaj osiągnąć.
Kimi Raikkonen musiał wywalczyć kilka pozycji na torze i ostatecznie dojechał na piątej pozycji. Jego tempo w czystym powietrzu było bardzo dobre, co sugeruje, że Ferrari było mocne dzisiaj na Suzuce. Co z tego, jak Vettel nie miał okazji tego wykorzystać, a Raikkonen po własnym błędzie w trzecim treningu (uszkodził skrzynię biegów i dostał karę) startował z dziesiątej pozycji.
Zespół Force India zgodnie z przewidywaniami odegrał rolę czwartej siły. Po starcie zajmowali lepsze pozycje, ale nie mieli szans rywalizować z kierowcami w szybszych bolidach. Zespół odrobił zadanie domowe i zastosował polecenie zespołowe: Sergio Perez dostał nakaz utrzymania pozycji za Estebanem Oconem, gdy jechał blisko za Francuzem. Obaj jechali na dobrych pozycjach, a dotychczasowy przebieg sezonu sugerował, że w razie pojedynku dojdzie do kolizji, szczególnie na tym torze, gdzie wyprzedanie jest trudne. Dlatego zespół rozegrał to mądrze.
Układ sił w środku stawki jest bardzo wyrównany w tym momencie sezonu, więc wiele zależy od pozycji na torze, szczególnie na Suzuce, gdzie trudno się wyprzedza. Dzięki problemom kilku kierowców i niezłemu tempu, obaj kierowcy zespołu Haas zdobyli punkty, co jest dla nich dużym sukcesem. Sporo czasu spędzili za Felipe Massą, ale wreszcie Kevin Magnussen przeprowadził odważny atak w wyniku, którego Massa musiał ulec i stracił też pozycję na rzecz Romaina Grosjeana. Haas prezentuje bardzo nierówną formę w tym roku. Ten samochód jest niezły, ale widać u nich brak doświadczenia w idealnym przygotowaniu się do kolejnych torów.
Za Felipe Massą dobry wyścig i mimo problemów z oponami po wczesnym pit-stopie zdobył jeden punkt. W końcówce obronił się przed Fernando Alonso, który dysponował lepszym tempem. Williams cały czas trzyma się na piątym miejscu w klasyfikacji i zaczynam myśleć, że uda im się utrzymać tę pozycję na koniec sezonu. W ich sytuacji finansowej to ważna sprawa.
Rozczarowali w tym Grand Prix Carlos Sainz i Marcus Ericsson, którzy wypadli z wyścigu i rozbili swoje samochody, po własnych błędach. Ericsson walczy o posadę w Sauberze na kolejny rok, która biorąc pod uwagę jego związki z właścicielami tego zespołu wydaje się mimo jego formy pewna. Sainz tym wyścigiem pożegnał się z Toro Rosso, bo w USA będzie już jeździł w renault (szczegóły). Z F1 w Japonii pożegnał się natomiast Jolyon Palmer, który przejechał niezły wyścig, ale nie miał realnych szans rywalizować o punkty.
Rozczarował McLaren w domowym wyścigu Hondy. Alonso startował z końca stawki, a szybko dołączył do niego Stoffel Vandoorne, który wyjechał na pobocze w drugim zakręcie po starcie. Przy wyrównanym tempie zespołów ze środka stawki i gdy nie ma się dobrego silnika, to był dla nich koniec wyścigu. Nawet jeśli mogli notować dobre tempo, to pojawiał się problem z wyprzedzaniem. Alonso gonił Massę, ale trudno było myśleć o wyprzedzaniu przy takiej różnicy w mocy na prostej.
Ogółem wyścig o GP Japonii 2017 nie dostarczył wielu emocji. Rozgrywka w czołówce rozwiązała się tuż po starcie po awarii samochodu Sebastiana Vettela. W środku stawki doszło do kilku pojedynków, ale nie było to nic znaczącego. Wyniki wyścigu ustawiają nam rywalizację o tytuł mistrzowski kierowców. Cały czas wydawało się, że ta potrwa aż do finału Abu Zabi, ale teraz wszystko może wyjaśnić się wcześniej. Za dwa tygodnie GP USA, czyli wyścig który bardzo pasuje Lewisowi Hamiltonowi.
Znalazłeś/aś błąd, lub literówkę w tym lub w jakimś innym wpisie na blogu? Zaznacz to słowo lub krótki fragment tekstu, wciśnij klawisze Ctrl + Enter, a następnie kliknij przycisk Send w okienku które się pojawi. Wyślesz tym samym zgłoszenie, a ja poprawię swój błąd.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: