Wyścig o GP Monako 2019 dzięki kilku nieprzewidzianym czynnikom dostarczył sporej dawki emocji, a końcowe wyniki nie były pewne do samego końca.
Wyścigi w Monako mają swoją charakterystykę i zwykle przebiegają w bardzo schematyczny sposób, ale wystarczy jedno nieprzewidziane wydarzenia i od razu robi się ciekawie. Tak właśnie było w tym roku, bo wyścig jak na ten tor był ciekawy i trzymający w napięciu. Lewis Hamilton wygrał, ale Mercedes tym razem nie zgarnął dubletu. W pozostałych obszarach klasyfikacji również doszło do kilku zaskakujących rozstrzygnięć. Wyścig był według prognozy pogody bardzo zagrożony przez opady deszczu. Podobno przez moment zaczęło kropić, ale bardzo nieznacznie, więc nie miało to żadnego wpływu na rywalizację.
Kluczowy w przebiegu tego wyścigu był moment wyjazdu samochodu bezpieczeństwa na tor na 11. kółku i jego konsekwencje. Charles Leclerc zbyt optymistycznie zaatakował na torze Nico Hulkenberga. W wyniku tej kolizji przebił oponę i musiał z takim kołem przejechać całe okrążenie. Opona się bardzo zniszczyła i na torze pojawiło się wiele odłamków. Wyjazd SC przemieszał stawkę. W czołówce kierowcy Mercedesa musieli wykonać podwójny pit-stop. Tym razem będący z tyłu Bottas nieco stracił na tym fakcie i został w alei serwisowej wyprzedzony przez Maxa Verstappena. Doszło między nimi w alei do kolizji, a Holender został potem ukarany doliczeniem pięciu sekund za niebezpiecznie wypuszczenie ze stanowiska. Ja bym za to kary nie przyznał, ale dla sędziów kluczowe było w tej sytuacji to, że Verstappen zepchnął Bottasa na barierę. Bez tego kary by nie było, a spokojnie mógł tego nie robić. Więc koniec końców, kara była słuszna. Bottas spadł na trzecią pozycję, a na kolejnym kółku na czwartą, bo został ponownie wezwany do boksów po nowe opony, bo było ryzyko przebicia opony. To ustawiło rywalizację w czołówce. W najgorszej sytuacji, był Hamilton, który jako jedyny otrzymał opony średnie i miał mieć kłopoty z dojechaniem na nich do mety.
Cześć kierowców skorzystała na wyjeździe SC i zjechała po nowe opony, ale równie liczna grupa zawodników tego nie zrobiła. W przypadku rywalizacji o punktowane pozycje bardziej opłacalne okazało się nie zjeżdżanie, bo Lando Norris jechał po restarcie dość słabym tempem i spowolnił tych, którzy zjechali do boksów.
RACE CLASSIFICATION: A superb effort from @LewisHamilton 💪#MonacoGP 🇲🇨 #F1 pic.twitter.com/hAZIjHSZy7
— Formula 1 (@F1) 26 maja 2019
Sytuacja Lewisa Hamiltona
Mercedes popełnił błąd podczas pit-stopów zakładając swoim kierowcom opony średnie. Bottas szybko zjechał do boksów drugi raz, bo było ryzyko przebicia opony oraz uszkodzenie felgi, ale Hamilton do końca musiał jechać na takiej mieszance, która teoretycznie nie powinna w dobrym stanie wytrzymać do końca. Nie wiem dlaczego Mercedes podjął taką decyzję, ale był to jasny błąd. Jednak dzięki dobrej jeździe Hamiltona ten błąd nie miał wpływu na końcowy wynik. Realizator transmisji lubi puszczać w eter komunikaty Brytyjczyka, gdy on na coś narzeka, dlatego i tym razem kilkukrotnie słyszeliśmy jak narzekał na opony. Z doświadczenia mogę napisać, że takich sytuacji i jego narzekań w ostatnich latach było wiele, a i tak na jego strategię to nigdy nie ma wpływu. Dlatego gdy Hamilton narzeka przez radio na opony, to radzę to ignorować.
Trzeba pochwalić Hamiltona za to, że na tych oponach tyle przetrzymał, ale są tu pewne granice. Moim zdaniem to nie był jakiś wspaniały wyścig. Inni kierowcy dzisiaj również byli w stanie przejechać tyle okrążeń na średnich oponach. Hamilton zrobił to co trzeba zrobić w Monako: utrzymał pozycję na torze. Jechał bezbłędny wyścig i utrzymywał linię wyścigową, a Max Verstappen nie był w stanie go skutecznie zaatakować. Holender tylko jeden raz bardzo optymistycznie zaryzykował i doszło do kontaktu. Nie miało to jednak większego wpływu na wyścig, bo atak się nie udał. Rok temu Ricciardo wygrał w Monako jadąc z uwagi na awarię silnika bez 160 koni mechanicznych i również nikt nie był w stanie go wyprzedzić. W historii tego toru takich sytuacji było więcej. To specyfika Monako: jeśli kierowca jedzie bezbłędnie i mądrze, to nie da się wyprzedzić.
Pozostali kierowcy walczący o podium
Max Verstappen na starcie miał okazję zaatakować Bottasa, ale wycofał się z tego manewru, bo nieuchronnie skończyłoby się to kraksą. To była mądra decyzja Verstappena. Moim zdaniem dwa lata temu zaatakowałby bez względu na skutki. Verstappen potem jechał na trzeciej pozycji, ale dzięki pit-stopom awansował na drugie miejsce. Otrzymał za to karę pięciu sekund i wiedział, że wypadnie poza podium. Musiał zaatakować Hamiltona, ale zrobił to dopiero pod sam koniec wyścigu. Atak był zbyt optymistyczny i się nie udał. Verstappen ostatecznie został sklasyfikowany na czwartej pozycji. To był jego dobry wyścig, ale mogło być lepiej.
Sebastian Vettel był niewidoczny przez cały czas. Najpierw jechał na czwartej pozycji, a po pit-stopach awansował na trzecie miejsce. Później pozostała mu tylko bliska jazda za Verstappenem, bo to gwarantowało mu kolejny awans. Nie popełnił błędu i wywiązał się z tego zadania, więc wyścig jest udany. Ferrari nie było w Monako mocne, więc drugie miejsce to dla nich sukces.
Valtteri Bottas bez swojej winy stracił jedno miejsce w porównaniu do kwalifikacji. Stał się ofiarą sytuacji. Mercedes musiał go wtedy wezwać na pit-stop, a minimalne opóźnienie spowodowało spadek za Verstappena. Doszło między nimi do kontraktu i pojawiła się konieczność ponownej zmiany opon. Potem pozostała mu jazda blisko Vettela i czekanie na metę i karę dla Verstappena. Trzecie miejsce to najlepszy wynik Bottasa w Monako w karierze. Stracił sporo punktów do Hamiltona w klasyfikacji generalnej, więc nie będzie zadowolony.
Zaktualizowane klasyfikacje generalne kierowców i konstruktorów są dostępne pod tym linkiem.
Pozostali kierowcy, którzy punktowali
Kierowcy, którzy nie zjechali do pit-stopów po nowe opony w czasie neutralizacji okazali się wygranymi. Przed wyjazdem SC na piątym i szóstym miejscu jechali Ricciardo i Magnussen, którzy zjechali po nowe opony i na tym bardzo stracili. Lando Norris po restarcie notował dość kiepskie tempo i spowalniał wielu kierowców dając pięciu zawodnikom, którzy nie zjechali do boksów szansę na nadrobienie czasu. Gdy mieli ponad 20 sekund przewagi nad Norrisem, to zaczęli po kolei zjeżdżać po nowe opony.
Wygranym w drugiej lidze był Pierre Gasly. Francuz finiszował na piątej pozycji, a w ramach bonusu wykręcił najszybsze okrążenie. Był to dobry wyścig kierowcy Red Bulla, który zyskał jedną pozycję na starcie, a potem dwie kolejne dzięki strategii. Wciąż jednak widać, że bardzo mocno odstaje od Maxa Verstappena, momentami wygląda jakby jeździli innymi bolidami. Mimo tego faktu, piąte miejsce w Monako to maksimum co miał ugrać.
Carlos Sainz to kolejny kierowca, który musi być zadowolony. Zawodnik McLarena bardzo odważnie wygrał pojedynek z oboma kierowcami Toro Rosso na pierwszym okrążeniu. Później utrzymywał miejsce za Gaslym, co dało mu sporo punktów na mecie. Cały zespół McLarena musi być zadowolony, bo to nie był tor, gdzie czuli się mocni.
Zespołem środka stawki, który powinien być najbardziej zadowolony po Monako jest Toro Rosso. Obaj kierowcy zdobyli punkty, pojechali bardzo dobrym tempem i te pozycje nie są przypadkowe. Skorzystali oczywiście na odpowiedniej strategii, ale ich tempo w ten weekend było naprawdę konkurencyjne. Mogło być nawet nieco lepiej, ale Daniił Kwiat stracił dwie pozycje na starcie. Gdyby utrzymał się wtedy przed Gaslym, to mógłby być nawet przed Francuzem na mecie.
Daniel Ricciardo był ofiarą wczesnego zjazdu do alei serwisowej. Przed neutralizacją jechał na piątej pozycji i byłby super wynik, ale ostatecznie dojechał dopiero na dziewiątym miejscu. Ricciardo lubi ten tor i w ten weekend to on zrobił różnicę, bo firma Renault była przeciętna.
Romain Grosjean z własnej winy stracił jeden punkt. Francuz jechał na dziewiątej pozycji, ale dostał od sędziów pięć sekund kary za najechanie na linię wyjazdu z alei serwisowej. Teoretycznie nie zmieniało to jego sytuacji, bo miał komfortową przewagę. W końcówce dogonił jednak innych kierowców, a Daniel Ricciardo pojechał bardzo mocne okrążenia i dzięki temu o 0,1 sekundy znalazł się w końcowej tabeli przed Grosjeanem. To przewinienie Grosjeana prawdopodobnie było zwykłym gapiostwem.
Pozostali kierowcy i zespoły
Lando Norris pomógł wielu kierowcom, bo jego tempo po restarcie nie było dobre i spowalniał zawodników za sobą. Ostatecznie finiszował na 11 pozycji, ale nie miał szans na walkę o punkty. Nie miał na tyle dobrego tempa, aby być w stanie rywalizować z kierowcami jadącymi przed sobą.
Kevin Magnussen był ofiarą strategii. Stracił jedną pozycję na starcie, ale mimo tego jechał na szóstej pozycji. Zespół nie mógł przewidzieć, że pit-stop w czasie SC okaże się błędem. Magnussen znalazł się w korku i nie miał szans na wyprzedzenie rywali. Ostatecznie dojechał dopiero na 12 pozycji. Trudno winić go o cokolwiek (poza startem), był po prostu ofiarą strategii. Zespół Haas nie może być z tego wyścigu zadowolony.
Nico Hulkenberg był ofiarą Charlesa Leclerca. Po ich kolizji Niemiec jako pierwszy zjechał do boksów, stracił dużo czasu i pozycji oraz jakiekolwiek szanse do walki o punkty. Chwilę później jego rywale zjeżdżali w czasie neutralizacji na czym wyszli lepiej od kierowcy Renault.
Zgodnie z przypuszczeniami słabo spisali się kierowcy stajni Racing Point. To nie był dla nich dobry tor i potwierdziło się to w wyścigu. Zespół rozdzielił między swoich kierowców dwie strategie, ale nic to nie dało. Ostatecznie na mecie wyżej znalazł się Perez, który zjechał wcześniej i przez to spędził sporo czasu w korku. Stroll był blokowany przez Norrisa, a po swoim pit-stopie spadł bardzo daleko bez szans nawet na próbę ataku na Russella.
Porażką zakończyła się wizyta zespołu Alfa Romeo w Monako. Nie mieli w ten weekend w ogóle tempa, a dodatkowo obaj kierowcy stracili pozycje na starcie. Giovinazzi po neutralizacji zbyt optymistycznie zaatakował Roberta Kubicę w zakręcie Rascasse – to nie mogło się udać. Doprowadził do obrotu Kubicy i zablokowania toru. Włoch dostał potem karę 10 sekund. Po swoim pit-stopie i odbyciu kary spadł na ostatnie miejsce, które dowiózł do mety. Kimi Raikkonen miał swoje przygody z Lancem Strollem, ale mimo tego jego brak tempa był odczuwalny. Fin nie mógł o nic w tym wyścigu walczyć. Alfa Romeo wyraźnie obniżyła ostatnio swoją formę i nie wygląda to w tej chwili optymistycznie, chyba że to tylko wina tego toru.
Charles Leclerc to główny pechowiec wyścigu. Przez błąd Ferrari startował z dalekiej pozycji. Później udawało mu się udanie atakować i walczyć z rywalami, ale wszystko zakończyło się w Rascasse, gdy Hulkenberg nie zrobił mu miejsca. Przebita opona, uszkodzenia bolidu – to był dla niego koniec. Wrócił na tor, ale później został wycofany z wyścigu, bo szans na dobry wynik nie było.
Williams
Dla zespołu Williams był to najlepszy wyścig sezonu, bo byli w stanie rywalizować z innymi zespołami. Oczywiście ich konkurencyjne tempo było zasługą tego, że Hamilton jechał bardzo wolno, dlatego ogółem różnice w stawce zrobiły się mniejsze. Robert Kubica miał dobry start na którym zyskał dwie pozycje. Na 16. okrążeniu Giovinazzi uderzył w Kubicę czym doprowadził do blokady toru. Obaj stracili na tym sporo czasu oraz trzy pozycje. Wtedy za nimi jechali kierowcy, którzy byli już w boksach: Perez, Hulkenberg i Russell, którzy tym samym mogli ich wyminąć. Giovinazzi zaatakował, bo był szybszy, ale wybrał do tego złe miejsce i ten atak nie mógł się udać. Kubica był tutaj poszkodowanym.
W zespole doszło do pewnej kontrowersji, bo Robert Kubica narzekał na to, że nie został jako pierwszy wezwany do boksów. W czasie neutralizacji zjechał Russell, a Kubica został na torze. Russell ostatecznie finiszował na 15 pozycji, co jest bardzo dobrym wynikiem. Zyskał zarówno na kolizji Kubicy z Giovinazzim oraz na późniejszych pit-stopach Strolla i Raikkonena. Gdyby Kubica również zjechał w czasie neutralizacji do boksów, to skończyłby wyścig o oczko przed Russellem. Trudno powiedzieć jednak z uwagi na wiele innych czynników czy byłyby to dla Williamsa wtedy miejsce 15. i 16. na mecie, bo w takim scenariuszu nie byłoby uderzenia w Rascasse, ani kary dla Giovinazziego, co miało także wpływ na wyścig.
Podsumowanie
Wyścig o GP Monako należy biorąc pod uwagę ten tor zaliczyć do ciekawych, bo wydarzyło się kilka ciekawych rzeczy, które będziemy dłużej pamiętać. Oczywiście wiele walki koło w koło nie było, ale nie zabrakło dramaturgii i niespodzianek. Za dwa tygodnie w Kanadzie czeka nas rywalizacja na zupełnie innym torze, gdzie trzeba liczyć na wiele manewrów wyprzedzania.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: