Ostatecznie GP Niemiec zostało wykreślone z kalendarza F1 na 2015 rok przez FIA. Fiaskiem zakończyły się rozmowy z torami Nurburgring i Hockenheimring, które jako jedyny w Niemczech posiadają najwyższą kategorię FIA.
Nowi właściciele toru Nurburgring są skupieni na spłacaniu kredytów i nie chcieli dopłacać do organizacji wyścigu F1. Hockenheimring posiada kontrakt na wyścigi w 2016 i 2018 roku, ale również nie było zainteresowane tegorocznym wyścigiem, bo mogą sobie pozwolić na ponoszenie strat tylko raz na dwa lata. Straty są nieuniknione bo popularność F1 spadła w sposób drastyczny od odejścia Michaela Schumachera. Sukcesy Vettela, Rosberga i Mercedesa nie zmieniły tego trendu.
Wiele się mówi, że GP Niemiec wypadło przez Berniego Ecclestone’a. Fakty są takie, że wyścigi europejskie są traktowane tak samo, płacą po około 20 mln $ rocznie opłaty licencyjnej. Wyjątkiem jest tylko Monaco, które nie płaci nic. Oraz Monza, która płaci tylko 7 mln $, co musi się zmienić w następnym kontrakcie. Warunki poza tymi dwoma wyjątkami są takie same dla wszystkich. A inne tory potrafią sobie dobrze radzić, ściągają większą liczbę kibiców. W Niemczech spoczęli na laurach myśląc, że kibiców ściągną sukcesy ich kierowców. A tak się nie stało. Jak pisałem wczoraj bez dużej promocji w obecnych czasach nie da się z sukcesem organizować wyścigów F1.
Niemcy mimo tak dużej obecności w Formule 1 nie potrafią ponownie zapałać do niej miłością. Inne kraje z dużo mniejszymi tradycjami nie mają z tym problemu. Ceny biletów nie są tu decydującym czynnikiem. Mówimy tu o jednym z najbogatszych Państw świata, który ma 80 milionów mieszkańców. To co mają powiedzieć Węgrzy czy Hiszpanie, tam frekwencja jest dużo większa i nikt nie myśli o odwoływaniu wyścigu. A kraje są mniejsze i dużo biedniejsze.
O popularności jaką dał Formule 1 Michael Schumacher niech świadczy fakt, że w czasie jego największych sukcesów niemieccy kibice tłumnie wypełniali wiele torów F1. Mieli dwa wyścigi w Niemczech, oraz położone w pobliży wyścigi w Belgii i Austrii. Było ich również bardzo dużo we Francji, i we Włoszech (GP San Marino i Włoch). Teraz nie są w stanie wypełnić trybun na jednym torze u siebie.
GP Niemiec wróci do kalendarza w 2016 roku. Kontrakt obowiązuje, a wczesne odwołanie tegorocznego wyścigu powoduje, że nie będzie również przeszkód formalnych. GP Niemiec 2016 będzie testem dla popularności F1 w tym kraju. Organizatorzy muszą zakasać rękawy i odbudować znaczenie F1. Fatalna frekwencja w 2014 i odwołanie wyścigu w 2015, to wystarczające sygnały alarmowe. Może Sebastian Vettel w Ferrari będzie tym czynnikiem, który im pomoże?
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: