Wyścig o GP Portugalii 2020 rozpoczął się bardzo chaotycznie, ale później było jak zawsze. Lewis Hamilton wygrał po raz 92. w karierze i ustanowił nowy rekord F1, a za nim uplasowali się stali bywalcy podium w tym roku: Bottas i Verstappen.
Tor Algarve International Circuit po raz pierwszy gościł Formułę 1 i było wiele wątpliwości w stosunku do tego jak będzie przebiegał wyścig. Po jego zakończeniu można bez wątpliwości stwierdzić, że na tym torze nie ma problemów z wyprzedzaniem. W razie kolejnych wizyt F1 byłbym za skróceniem strefy DRS, bo wiele manewrów było aż za łatwych. Kierowcy uniknęli poważnych kolizji w zdradliwym pierwszym zakręcie po starcie, co również było przez wielu spodziewane. Tor moim zdaniem sprawdził się bardzo dobrze. Jego układ jest ciekawy i wymagający, da się wyprzedzać, a dodatkowo z uwagi na położenie blisko Oceanu Atlantyckiego często wieje silny wiatr i jest zmienna pogoda. Na przyszłość, gdyby F1 miała tam powrócić muszą pomyśleć nad organizacją. Kibice stali w wielogodzinnych korkach, a ich część nie została wpuszczona na tor, bo sprzedano więcej biletów niż wynosił narzucony limit frekwencji.
History maker #PortugueseGP 🇵🇹 #F1 pic.twitter.com/kKkvJ0e5BE
— Formula 1 (@F1) October 25, 2020
Chaos na początku GP Portugalii 2020
Takiego pierwszego okrążenia jak w GP Portugalii nie dało się przewidzieć. Chaos to najlepsze określenie na to co się wydarzyło. Dały o sobie znać problemy z rozgrzewaniem opon, śliska nawierzchnia, a dodatkowo lekko pokropił deszcz. Hamilton obronił prowadzenie w pierwszym zakręcie, ale na końcu pierwszego okrążenia był trzeci. Na czoło stawki wyszedł Carlos Sainz, który utrzymał się na prowadzeniu przez pięć okrążeń. W dużym skrócie ci kierowcy, którzy startowali na miękkich oponach mieli sporą przewagę na pierwszym okrążeniu. Wraz z kolejnymi kółkami, gdy jadąc pełnym tempem udało się ich rywalom dogrzać swoje wykonane ze średniej mieszanki opony, to sytuacja się odwróciła. Gwiazdą pierwszego okrążenia był Kimi Raikkonen. Fin jako jedyny z kierowców spoza czołowej dziesiątki ruszał na miękkich oponach. Miał znakomite pierwsze okrążenie na którym zyskał 10 pozycji. Możecie to zobaczyć poniżej, mam nadzieję, że link z Twittera dobrze się wczyta, bo ostatnio są z tym problemy.
From P16 to P6 😎
An amazing start for Kimi Raikkonen at Portimao 🚀#PortugueseGP 🇵🇹 #F1 pic.twitter.com/cRneQ4dw2O
— Formula 1 (@F1) October 25, 2020
Zaskakujące było to, że przy tak słabej przyczepności, wielu problemach w zmieszczeniu się w zakręty, doszło tylko do jednej kolizji. Sergio Perez zderzył się z Maxem Verstappenem w czasie ataku Meksykanina. Trudno winić za to kogokolwiek i sędziowie słusznie uznali, że był to incydent wyścigowy. Perez miał uszkodzenia, musiał zjechać do boksów i spadł na ostatnią pozycję. Verstappenowi nic się nie stało.
Walka o zwycięstwo
Gdy opony pośrednie złapały odpowiednią temperaturę, to Carlos Sainz szybko został wyprzedzony przez Bottasa, Hamiltona i Verstappena. Ci kierowcy jechali na czele, ale w walce o zwycięstwo liczyła się tylko dwójka. Verstappen na oponach miękkich nie był w stanie notować porównywalnego tempa i systematycznie tracił dystans. Bottas jechał na prowadzeniu mając około dwie sekundy przewagi przez kilkanaście okrążeń. Później pojawiły się u niego kłopoty z oponami, a tempo spadło. Hamilton to wykorzystał i w dość łatwy sposób wyprzedził Fina w strefie DRS na 20. okrążeniu. Bottas kolejny raz na tle Hamiltona tracił w drugiej połowie długiego przejazdu. Fin nie jest w stanie tak dobrze zadbać o swoje opony. Hamilton był od tego momentu niezagrożony. Systematycznie powiększał swoją przewagę, ale na oponach średnich Bottas nie tracił bardzo dużo. Po zmianie na mieszankę twardą różnica między nimi wzrastała znacznie szybciej.
Hamilton na mecie miał 25 sekund przewagi nad Bottasem. Brytyjczyk dawno nie wygrał z tak dużą przewagą nad resztą stawki. Bottas w czasie wyścigu chciał dostać na drugi stint opony miękkie, ale zespół zgodnie z wewnętrznymi ustaleniami dał mu takie same opony jak dostał Hamilton – twarde (w Mercedesie jest takie ustalenie między kierowcami, że w razie pojedynku ten który prowadzi decyduje o strategii i oponach, a drugi dostaje to samo). Bottas nie ma co narzekać, bo miękkie opony w końcówce co widać u Pereza i Ocona spisywały się najgorzej. Gdyby Fin je dostał, to miał do przejechania większy dystans od tych kierowców, więc było ryzyko, że dogoni go Verstappen, gdyby faktycznie miał problemy z oponami. Hamilton wygrał 92. wyścig F1 w karierze i ustanowił nowy rekord. Szerzej opiszę to w statystykach po wyścigu.
Walka o najniższy stopień podium
Przez pewien czas wydawało się, że Charles Leclerc ma realną szansę na podium. Gdy Sergio Perez spadł na koniec stawki, a Leclerc po wyprzedzeniu Sainza znalazł się na czwartej pozycji, to tempo kierowcy Ferrari było bardzo dobre. Leclerc jechał 3-4 sekundy za Verstappenem mając w swoim samochodzie opony ze średniej mieszanki. Verstappen zjechał po nowe opony na 23. kółku i otrzymał średnią mieszankę. Musiał na niej przejechać 43 okrążenia, co wtedy wydawało się trudnym wyzwaniem. Leclerc został na torze 11 okrążeń więcej i dostał opony twarde na końcówkę. Okazało się jednak, że na twardej mieszance tempo Leclerca było słabe. Tracił bardzo dużo czasu i na mecie zrobiło się aż 30 sekund straty do Holendra. Verstappen tymczasem bez problemu na swoich oponach dojechał do mety. Ferrari tak jak wspominałem wcześniej na blogu, wyraźnie poprawiło samochód i w tempie kwalifikacyjnym są już konkurencyjni, ale długie przejazdy wciąż są kłopotliwe. W GP Portugalii były jednak oznaki, że i z tym sobie radzą, bo przejazd Leclerca na średnich oponach był bardzo dobry.
Zaktualizowane klasyfikacje generalne można zobaczyć pod tym linkiem.
Podsumowanie pozostałych wyników i ciekawych sytuacji
Na duży plus wyścig w GP Portugalii może zapisać sobie Pierre Gasly. Francuz zajął piąte miejsce i kolejny raz zaprezentował bardzo wysoki poziom. Gasly dobrze odnajduje się w tym roku w wyścigach, skutecznie walczy z rywalami, wyprzedza itd. Regularnie go chwalę w podsumowaniach wyścigów, bo zwykle w tym roku dowozi bardzo dobre wyniki.
Carlos Sainz, który prowadził przez pięć okrążeń na mecie zameldował się na szóstym miejscu. Hiszpan w końcówce pokonał mającego problemy z oponami Pereza. Sainz po starcie na pewno miał apetyt na lepsze miejsce, ale tempo wyścigowe nie było na odpowiednim poziomie. Z tego względu szóste miejsce trzeba uznać za sukces. Norris stracił szanse na punkty przez zderzenie ze Strollem.
Sergio Perez na koniec pierwszego okrążenia spadł na ostatnie miejsce i miał około 20 sekund straty do kolejnego zawodnika. Później Meksykanin pokazał na co go stać i systematycznie piął się w górę. Wyprzedzał kierowców, a także wykorzystywał ich pit-stopy. Jechał przy tym bardzo dobrym tempem. Ostatecznie zajął wysokie siódme miejsce, ale mogło być lepiej, bo opony miękkie jakie dostał na ostatni przejazd spisywały się źle przez co wyprzedziło go dwóch rywali. Perez gdyby nie ta kolizja ze startu spokojnie powinien dojechać na czwartej pozycji. Miał naprawdę konkurencyjne tempo na dystansie.
W zespole Renault po bardzo długiej przerwie w wyścigu lepszy okazał się Ocon. Francuz pojechał z bardzo ryzykowną strategią, bo zmieniał opony dopiero na 53. kółku. To okazało się trafioną decyzją, bo mógł jechać swoim tempem przez większość dystansu. W końcówce dostał miękkie opony, ale nie był w stanie na nich atakować rywali, bo nie spisywały się one najlepiej. Daniel Ricciardo miał dosłownie odwrotną strategię i na mecie zameldował się za Oconem. Renault ogółem w ten weekend nie miało tempa pozwalającego walczyć na czele środka stawki.
W gronie zespołów z końca stawki wyróżniło się dwóch kierowców. Kimi Raikkonen miał znakomity start o czym już wspominałem. Później jego tempo z uwagi na opony siadło, więc zespół bardzo wcześnie wezwał go do boksów na 11. kółku. Wydawało się, że to go pogrąży, jednak Fin przejechał znakomite 55 okrążeń na średniej mieszance opon i finiszował na 11. pozycji. Naprawdę niewiele zabrakło mu do zdobycia punktu. Pozbawił go tego punktu w bezpośredniej walce Vettel. Drugi zawodnik, którego można wyróżnić to George Russell. Brytyjczyk przed swoim pit-stopem jechał na punktowej pozycji i notował konkurencyjne czasy okrążeń. Później po zmianie opon spadł za Giovinazziego, stracił wiele czasu zanim go wyprzedził i ostatecznie zajął 14. miejsce. Szans na punkty nie miał, bo niemal wszyscy kierowcy z lepszych zespołów dojechali do mety. Jednak tempo Russella przez dłuższy fragment zawodów było naprawdę dobre, a to zwiastuje że w kolejnych wyścigach pojawi się szansa na punkty.
Bardzo słabo spisał się Alexander Albon, który nie tylko nie zdobył punktów, ale i został zdublowany przez zespołowego partnera. Z perspektywy Albona nie widać oznak poprawy, a ten okres ma zadecydować o jego przyszłości. Trzeba przyznać, że Red Bull dał mu specyficzną strategię (testowali opony dla Verstappena), ale to nie tłumaczy tak ogromnej straty i słabego tempa.
Lance Stroll sam pozbawił się szans na punkty. Kanadyjczyk wykonał bardzo odważny manewr wyprzedzania na Norrisie, ale był on zbyt optymistyczny i skończył się kraksą. Stroll musiał zjechać do boksów, dostał karę, a to całkowicie pogrążyło jego zawody. Ostatecznie został przez zespół wycofany.
Podsumowanie
Za tydzień Formuła 1 wraca na tor Imola po 14. latach przerwy, gdzie nie będzie w ogóle piątkowych treningów. Kierowcy i zespoły będą mieć tylko jeden sobotni trening na przygotowanie. Mercedes potrzebuje 11 punktów, aby bez względu na inne wyniki przypieczętować siódmy tytuł mistrzowski z rzędu, co będzie nowym rekordem F1.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: