GP Wielkiej Brytanii 2021 zostanie zapamiętane przez kolizję Lewisa Hamiltona i Maxa Verstappena na pierwszym okrążeniu. Ta sytuacja bardzo zmieni dynamikę w tym sezonie i prawdopodobnie wpłynie na całą dalszą rywalizację.
Kolizja Verstappena z Hamiltonem
Wspominałem na blogu już kilkukrotnie w tym roku, że kolizja między Verstappenem i Hamiltonem wisiała w powietrzu od wielu weekendów. Gdy dwóch kierowców niemal regularnie ze sobą walczy o najwyższe cele na torze, to wreszcie do takiej sytuacji dojdzie. Skutki tego co się wydarzyło na Silverstone będą wielorakie, a kibice mogą na tym tylko zyskać, bo rywalizacja o mistrzostwo się zaogni. Do tej pory była pełna kultura między kierowcami, tylko ich szefowie się w mediach przekomarzali.
Geneza sytuacji na pierwszym okrążeniu jest bardzo prosta. W sobotnim sprincie Verstappen wygrał start, Hamilton starał się go skontrować na pierwszym okrążeniu, ale mu się nie udało. Holender potem spokojnie dowiózł wygraną do mety. W niedzielnym wyścigu Hamilton wystartował lepiej, a Verstappen nie odpuścił. Walczyli na centymetry w pierwszym zakręcie, potem w zakręcie numer sześć, gdy wydawało się, że Hamilton jest z przodu, to Verstappen jednak się zmieścił i obronił, a potem na starej prostej startowej do zakrętu Copse. Hamilton dobrze wiedział, że jak tam Verstappen będzie z przodu, to jest praktycznie po wyścigu i potem będzie go bardzo trudno wyprzedzić, więc zaryzykował i zaatakował, tym razem nie odpuszczając. Verstappen zrobił to samo, bo on w takich sytuacjach zwyczajowo nie odpuszcza. Doszło do drobnej kolizji z poważnymi skutkami. Verstappen uderzył w barierę, przeciążenie sięgnęło 51G, wyszedł z samochodu, ale został zabrany na badania do centrum medycznego i szpitala. Samochód jest doszczętnie zniszczony, prawdopodobnie awarii uległ silnik. W obecnym sezonie, gdy obowiązują limity budżetowe dla zespołu to poważny problem, podobnie było po kraksie Bottasa na Imoli. Czołowe zespoły ledwo się mieszczą w limitach, więc gdy pojawiają się tak duże niespodziewane wydatki, to gdzieś trzeba będzie dokonać cięć.
Sędziom zajęło to 45 minut, ale ostatecznie Hamilton dostał 10 sekund kary i 2 punkty karne. Kara moim zdaniem jest dobrze wyważona. Gdyby przy tej kolizji np. doszło do połamania skrzydeł, albo szerokiego wyjazdu na pobocze, to pewnie żadnej kary by nie było, to było na granicy incydentu wyścigowego. Ewentualnie daliby 5 sekund, bo zwykle za takie sytuacje są takie kary. Fakt, że Verstappen się całkowicie rozbił oznaczał, że kara musiała być, bo drugi kierowca wyszedł niemal bez szwanku. Gdyby sędziowie dali większą karę np. przejazd przez aleję serwisową, to w kolejnych wyścigach przy różnego typu kolizjach byłoby nawoływanie do surowego karania. Oczywiście Verstappen i jego zespół ponieśli bardzo duże straty i żadna kara dla Hamiltona tego nie zrekompensuje, tak system kar w F1 nie działa. Jeżeli chcemy aby kierowcy ze sobą walczyli, a nie czekali tylko na strefy DRS, to do takich sytuacji będzie dochodzić czasami. Jak kary będą bardzo surowe, to będą czekać na bezpieczne manewry z DRS.
Teraz możemy oczekiwać kilku zmian w dynamice sezonu. Hamilton, który do tej pory w stykowych sytuacjach odpuszczał może już tego więcej nie robić. On goni w klasyfikacji i ma mniej do stracenia. Verstappen zwykle jeździ ostro, a po tych stratach które poniósł na Silverstone jest bardzo mało prawdopodobne, aby zmienił swoje nastawidnie, bo wtedy będzie z Hamiltonem przegrywał. Raczej będzie u niego chęć rewanżu. Dlatego spodziewam się powtórki w bliskiej przyszłości o ile dalej ci kierowcy będą dysponować samochodami o podobnych osiągach. Przepychanki medialne między szefami weszły na wyższy poziom i to będzie trwać. Teraz na pewno dołączą do tego kierowcy. Będzie mała zimna wojna w świecie F1, coś co zdarzało się wielokrotnie w historii.
Jest jeden minus tej całej sytuacji, a więc zbyt duża polaryzacja kibiców i zbędny hejt. Naprawdę można kibicować jednemu kierowcy / zespołowi i przy okazji nie obrażać i cieszyć się z problemów jego rywala. Zachowanie kibiców na torze, którzy wiwatowali po kraksie Verstappena było zupełnie nie na miejscu, ale także to nie było nic nowego, bo wiele razy tak wcześniej na trybunach F1 bywało.
Aktualizacja 21:30 – Zapomniałem wspomnieć jedną rzecz. Zupełnie nie ma miejscu była wielka radość Hamiltona po wyścigu, która w sytuacji gdy jego rywal jest w szpitalu była mocno przesadzona. Hamilton natomiast o tym nie wiedział, nie dostał takiej informacji od zespołu. Dowiedział się o tym, że Verstappen trafił do szpitala już po ceremonii na podium podczas wywiadu telewizyjnego. Wcześniej zespół mu po prostu powiedział, że Verstappen sam wyszedł z samochodu, a dalszych informacji nie było.
https://twitter.com/F1/status/1416791844801982470
Restart i walka o miejsca na podium
Długi okres czerwonej flagi sprawił, że zespoły mogły naprawić ewentualne usterki w samochodach i wymienić opony. To jest coś co w regulaminie powinno być zmienione, bo w dużym stopniu wpływa na wyniki wyścigów, ale to temat na osobną dyskusję. Doszło do restartu z pól startowych.
Leclerc wykorzystał kolizję faworytów i wyszedł na prowadzenie. Dzięki temu startował z Pole Position i obronił się w pierwszej fazie wyścigu. Hamilton jechał drugi bez realnych szans nawet na próbę ataku. Valtteri Bottas stracił pozycję na pierwszym i na drugim starcie. Tym razem pokonał go Lando Norris. Tempo Leclerca na pośrednich oponach było naprawdę dobre, więc Hamilton nie był w stanie go zaatakować, a czołówka stopniowo uciekała reszcie. Tempo Ricciardo i Alonso było słabsze, więc oni trochę wstrzymywali stawkę.
Z czołówki jako pierwszy po nowe opony zjechał Norris na 21. okrążeniu. Jego pit-stop był popsuty, co wykorzystał Mercedes. Wezwali Bottasa kółko później i zyskali pozycję. Od tego momentu Bottas zaczął systematycznie oddalać się od Norrisa w drodze po podium. Hamilton zjechał na 27. okrążeniu, a Leclerc na 29. Hamilton odbył wtedy 10 sekund kary, więc spadł na czwartą pozycję. Leclerc został na prowadzeniu, które wydawało się wtedy bezpieczne. Hamilton na twardych oponach odżył, kolejny raz potwierdziło się to, że tegoroczny Mercedes jest tym lepszym im twardsze są opony. Zaczął jechać znacznie szybciej, bezproblemowo wyprzedził Norrisa, a potem Bottasa, który otrzymał polecenie zespołowe. Bottas był wolniejszy, więc tak czy siak Hamilton by go wyprzedził, ale ważne było to aby nie stracić czasu w pogodni za Leclerciem.
Tempo Hamiltona w końcówce był naprawdę znakomite, nadrabiał po około sekundę na okrążeniu i wyprzedził Leclerca w ten sam sposób jak próbował na starcie wyprzedzić Verstappena. Leclerc jechał świetny wyścig, jego tempo było bardzo dobre, miał dodatkowo drobne problemy z silnikiem. Zrobił naprawdę wszystko co tylko mógł, ale pod koniec wyszła różnica samochodów i wykorzystania opon.
Bottas dojechał na trzecim miejscu i u niego nie było ani przez moment widać szansy na walkę z Leclerciem, a Fin przecież żadnej kary nie miał. Gdy Leclerc zmienił opony, to wyjechał mając tylko osiem sekund przewagi nad Bottasem, na mecie na różnica między nimi była niemal taka sama. Fin nie był w stanie ruszyć za nim w pogoń. To jest właśnie problem, jaki jest z Bottasem w tym sezonie i nie tylko. Z jednej strony jeździ solidnie i gdyby odliczyć różne pechowe sytuacje to byłby na trzecim miejscu w klasyfikacji, ale w kluczowych momentach nie jest w stanie jechać tak szybko jak Hamilton czy Verstappen. Pewnego poziomu nie jest w stanie przeskoczyć.
Norris po tym jak wyprzedził go Hamilton po prostu dojechał na czwartej pozycji. Nie miał szans walczyć o coś więcej, a z tyłu nikt mu nie zagrażał. Lando to najrówniej jeżdżący kierowca w tym roku, który teraz wyszedł na trzecie miejsce w łącznej klasyfikacji.
Inne ciekawe wydarzenia i wyniki
Daniel Ricciardo dojechał na piątej pozycji, przez wiele okrążeń mając za sobą Sainza, który wyglądał na szybszego a pod koniec miał dodatkowo świeższe opony. Pod tym względem to był dobry wynik Ricciardo. Z drugiej strony Norris ukończył wyścig przed nim walcząc o podium, więc Australijczyk jeszcze musi nad sobą pracować. Sainz natomiast nadrobił kilka pozycji w stosunku do sprintu, więc z tego jest zadowolony. Patrząc na Leclerca, to potencjał w Ferrari był większy, wiec sytuacja jak z Ricciardo.
Sergio Perez startował z alei serwisowej z mocno zmienionym samochodem, aby było łatwiej wyprzedzać. Mimo, że ma bolid o ponad sekundę lepszy niż rywale z drugiej połowy stawki, to nadrabianie pozycji szło mu bardzo opornie. Cały weekend Perezowi się nie udał. Pod koniec wyścigu doszło do bardzo ciekawej i taktycznej sytuacji. Perez jechał dziesiąty, ale zespół wezwał go po nowe opony, aby wykręcił najszybsze okrążenie. Meksykanin to zrobił i odebrał punkt Hamiltonowi. Sam jednak finiszował poza czołową dziesiątką, więc punktów nie zdobył. Dla klasyfikacji konstruktorów nie miało to wpływu, ale na zestawienie kierowców już tak. Red Bull pokazał, że dla nich priorytetem jest klasyfikacja kierowców.
Podsumowanie
Teraz rywalizacja Verstappena z Hamiltonem nie będzie już taka grzeczna, więc powinno czekać nas sporo emocji w kolejnych wyścigach. Za dwa tygodnie jest GP Węgier, czyli akurat miejsce gdzie na dużo walki nie należy się nastawiać. Potem wakacje, więc emocje trochę opadną.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: