Gene Haas, właściciele zespołu Haas F1 Team potwierdził, że nie zmieni składu kierowców w przyszłym sezonie. To oznacza, że Kevin Magnussen i Romain Grosjean ponownie będą reprezentować jego stajnię. To spory kłopot dla szykujących się do debiutu w F1 juniorów Ferrari.
Kevin Magnussen jeździ w zespole Haas F1 Team od sezonu 2017. Duńczyk podpisał dwuletni kontrakt, więc jego pozostanie w 2018 roku nie jest żadnym zaskoczeniem. Romain Grosjean reprezentuje ten zespół od samego początku, czyli od 2016 roku. Francuz nie miał pewnej umowy na sezon 2018, tylko opcję umożliwiającą jego przedłużenie. Słowa Gene’a Haasa z wywiadu dla oficjalnej strony internetowej Formuły 1 (pełen wywiad) sugerują, że zespół skorzystał lub planuje skorzystać z tej opcji.
Haas nie ma potrzeby zmieniać zawodników, bo ci prezentują się bardzo dobrze w tym roku. Obaj punktują w wyścigach i zapewniają w tej chwili zespołowi siódme miejsce w klasyfikacji z 29. punktami na koncie. Gene Haas liczy, że do końca roku uda się ten wynik podwoić. Forma tegorocznego samochodu Haasa jest bardzo nierówna co wpływa na szanse punktowe i rezultaty kierowców. W Austrii zespół miał świetne tempo i można było ich wtedy określić czwartą siłą w stawce, by tydzień później w Wielkiej Brytanii obaj kierowcy nie mieli szans w walce o punkty.
Juniorzy Ferrari pukają do drzwi Formuły 1
Decyzja zespołu Haas stanowi problem dla Ferrari. W tej chwili ich dwóch juniorów – Antonio Giovinazzi i Charles Leclerc – jest bardzo blisko Formuły 1. Giovinazzi w zespole Haas bierze udział w piątkowych treningach w tym roku, jak również w testach w trakcie sezonu oraz w jazdach organizowanych przez Pirelli. Mimo tego wszystko wskazuje na to, że dla Giovinazziego nie będzie etatowego miejsca w Haasie w 2018 roku. Ferrari ma problem, bo nie współpracują obecnie z żadnym innym zespołem, więc brakuje miejsca dla młodego Włocha. Ogółem sytuacja na rynku kierowców jest w tym roku bardzo trudna, bo nie wydaje się, aby z obecnej stawki odeszło więcej niż dwóch kierowców, a może to być tylko jedno nazwisko. Poza F1 w tym momencie znajduje się co najmniej trzech pewnych kandydatów do jazdy w F1. Giovinazzi stawia już tylko na F1 i nie jeździ w innych seriach. Jeśli nie będzie miał miejsca do jazdy w 2018 roku, to jego dalsza kariera stanie pod dużym znakiem zapytania.
Charles Leclerc w tym roku startuje w serii F2, którą niemal na pewno wygra. Jego sytuacja nie jest jeszcze podbramkowa, bo jeśli nie będzie miał etatowego miejsca w F1 w 2018 roku, to może poświęcić jeden rok na testy, rolę kierowcy rezerwowego oraz być może udział w piątkowych treningach.
Jakiś czas temu pojawiła się plotka, że zespół Haas będzie korzystał w 2018 roku z silników Ferrari pod nazwą Alfa Romeo. To oznaczałoby dla nich dodatkowe korzyści finansowe i prawdopodobnie gwarantowałoby jednemu z juniorów Ferrari fotel wyścigowy. Zapowiedzi Gene’a Haasa jednak temu zaprzeczają. Inną opcją dla Ferrari jest ponowna współpraca z Sauberem i umieszczenie tam jednego z kierowców. Cały czas pozostaje też możliwość, aby jeden z juniorów znalazł się od razu w głównym zespole Ferrari. Jak pisałem wczoraj (szczegóły) jednak wydaje się, że Vettel i Raikkonen przedłużą swoje umowy. Poza tym Ferrari nie daje debiutantom szans w swoim zespole. To wszystko sprawia, że Giovinazzi i Leclerc mimo wsparcia Ferrari i prezentowania dobrej formy nie mogą być pewni awansu do Formuły 1.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: