Lewis Hamilton wygrał wyścig Formuły 1 o GP Chin 2015 i umocnił się na prowadzeniu w klasyfikacji generalnej. Wyścig przebiegł bardzo spokojnie, nie wydarzyło się nic co zapamiętamy na lata. W kwalifikacjach i wyścigu nie wydarzyło się nic niespodziewanego, więc kierowcy od startu jechali na pozycjach, na jakie pozwalały im bolidy.
Hamilton kontrował wyścig od początku do końca. Nie wyrywał do przodu, tylko utrzymywał niewielką przewagę nad Rosbergiem i przyśpieszał, gdy było trzeba. Po jego pierwszej zmianie opon, gdy Rosberg zaczął się zbliżać, wydawało mi się przez chwilę, że czeka nas walka o prowadzenie. Ale Hamilton miał wszystko pod kontrolą i przyśpieszał tak bardzo, jak to było konieczne. A gdy pod koniec swojego drugiego przejazdu na miękkich oponach niesamowicie przyśpieszył, to pokazał, jakie możliwości trzymał w zapasie. Nie jest to taka jazda, jaką chcą oglądać kibice, jest zbyt wyrachowana. Ale z drugiej strony nikt w czasie wyścigu poważnie mu nie zagroził. I nie miał powodu do jazdy na limicie przez dłuższy okres czasu. Z drugiej strony, gdyby od początku przycisnął i wygrał z przewagą np. 20 sekund, to też nie byłoby to zbyt dobre dla F1.
Po wyścigu miała miejsce sprzeczka obu kierowców Mercedesa na konferencji prasowej. Rosberg był niezadowolony, że Hamilton jechał zbyt wolno, przez co wyraźnie zbliżył się do Nico, Sebastian Vettel. A dodatkowo opony w bolidzie Rosberga szybciej się zużywały, bo jechał zbyt blisko Hamiltona. Hamilton mu odpowiedział, że jego zadaniem jest dbanie o własny samochód, a Rosberg, jeśli tego potrzebował, to mógł spróbować go wyprzedzić.
Rosberg od początku sezonu jest w wyraźnej defensywie, Hamilton systematycznie okazuje się od niego lepszy. Jeśli wkrótce Hamilton podpisze nowy kontrakt z Mercedesem, a wyniki na torze pozostaną bez zmian, to Rosberg zostanie przez zespół mianowany kierowcą numer dwa. Dlatego był tak niezadowolony. Nie był w stanie przeprowadzić nawet jednej próby wyprzedzania, co też pokazuje jego obecną dyspozycję względem Hamiltona.
Ferrari wróciło na swoje miejsce, za Mercedesem. Ale ich strata była nieznaczna, co może zwiastować walkę w kolejnych wyścigach. Ale Hamilton nie pokazał wszystkiego. Ferrari musi się szybko rozwijać i liczyć na potknięcia Mercedesa, to ich jedyna szansa na zwycięstwa. Rozczarował mnie Raikkonen, który nie był w stanie dogonić Vettela. A wydawało się w piątek, że to on dysponuje lepszym tempem.
Williams wydaje się, że zadomowił się na trzeciej pozycji z dość dużą stratą do Ferrari. Kierowcy w białych bolidach w żadnym momencie wyścigu nie byli w stanie podjąć walki z czerwonymi. Cieszą pierwsze punkty Lotusa. Tradycyjnie pecha miał Pastor Maldonado, który tym razem został staranowany przez Jensona Buttona. Obaj kierowcy McLarena ukończyli wyścig, co jeszcze w tym roku się nie zdarzyło. Analizując ich tempo wyścigowe, to faktycznie jest ono wyraźnie lepsze od tego, co zaprezentowali w kwalifikacjach. Potwierdza się to, co wczoraj pisałem, że w przeciwieństwie do rywali nie korzystają w kwalifikacjach z bardziej ekstremalnych ustawień silnika.
Największym przegranym wyścigu są kierowcy dwóch zespołów Red Bulla, troje z nich nie ukończyło wyścigu przez usterki mechaniczne związane z silnikiem i skrzynią biegów. Możemy spodziewać się kolejnych gróźb odejścia z F1. Red Bull potwierdził, że nowy pakiet aerodynamiczny pojawi się w ich bolidach w Hiszpanii, czekają na niego od kilku tygodni. To powinno odmienić ich tegoroczne wyniki.
Już w następny weekend GP Bahrajnu, liczę na o wiele bardziej emocjonujący wyścig. A najlepiej powtórkę z zeszłorocznej walki.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: