Wyścig o GP Węgier 2018 stał pod znakiem strategicznego pojedynku Mercedesa z Ferrari. Hamilton wykorzystał swoją pozycję startową i wygrał ten wyścig. Zawodnikom Ferrari udało się za to ograć Bottasa w samej końcówce rywalizacji.
Strategiczna rywalizacja Mercedesa z Ferrari
W rywalizacji między kierowcami Mercedesa i Ferrari kluczowa była pozycja na torze i strategia. Tor Hungaroring nie sprzyja wyprzedzaniu, więc lepszym wyjściem było postawienie na zachowawczą strategię. Na starcie mieliśmy tylko jedną zmienną w czołówce, bo Vettel ruszał na oponach miękkich, a kierowcy Mercedesa i Raikkonen na ultra-miękkich. Zawodnicy Mercedesa utrzymali swoje prowadzenie bez zmian, ale Raikkonen został wyprzedzony przez Vettela w drugim zakręcie. Pierwsza faza wyścigu była dość spokojna. Kierowcy Mercedesa mieli dobre tempo i zyskali kilka sekund przewagi. Ferrari kolejny raz zagrało taktycznie z wykorzystaniem Raikkonena. Ściągnęli Fina po nowe opony już na 14. okrążeniu. Był to jasny sygnał, że Raikkonen pojedzie na dwa pit-stopy, co zmuszało go w drugiej fazie wyścigu do wyprzedzenia rywala na torze, aby zyskać pozycję. Ten ruch utrudnił plan Mercedesa (jeden pit-stop), bo musieli zareagować i ściągnęli Bottasa okrążenie później, aby zabezpieczyć własną pozycję na torze.
Bottas i Raikkonen jechali na miękkich oponach, ale nie zbliżali się wyraźnie do Hamiltona i Vettela. Hamilton został na torze jadąc tempem zbliżonym do dwóch finów, którzy mieli świeższe opony. Brytyjczyk jechał w czystym powietrzu i kontrolował cały czas tempo całego wyścig. Dzięki temu mógł odpowiednio zarządzać oponami. Hamilton zgodnie z planem odwiedził swoich mechaników na 25. kółku wykonując strategię jednego postoju. Otrzymał miękkie opony i spadł na drugą pozycję za Vettela, tracąc do niego około 13 sekund. W tym momencie wyjazd SC lub pojawienie się VSC dawało Vettelowi darmowy pit-stop i prowadzenie na stałe. Nic takiego się nie wydarzyło. Vettel powiększył na kolejnych okrążeniach przewagę nad Bottasem (Mercedesy na miękkich oponach były nieco słabsze niż na ultra-miękkich na tle Ferrari), aby po swoim pit-stopie wyjechać przed Finem. Jednak bezpośrednio przed zjazdem Niemiec stracił czas podczas dublowania rywali, Bottas bardzo przyśpieszył (Mercedes spodziewał się wtedy pit-stopu Vettela), a dodatkowo sama zmiana opon w Ferrari była wolna. Z tego powodu Vettel wyjechał za Bottasem. Ferrari przygotowało dla Vettela agresywna strategię i dostał on na 39. okrążeniu opony ultra-miękkie. Miał na nich szybko dogonić Hamiltona, a potem starać się go zaatakować, a przynajmniej wywrzeć presję. Utknął jednak za Bottasem nie mogąc go wyprzedzić. Było widać jak bardzo szybko zniszczyły się Vettelowi opony i aby schłodzić je oraz samochód nie korzystał z cienia aerodynamicznego na prostych. To był decydujący moment rywalizacji.
#F1 – Final Race Classification of #HungarianGP 🇭🇺 pic.twitter.com/r1XbUWjTYw
— FIA (@fia) 29 lipca 2018
Okrążenie przed Vettelem na swój pit-stop zjechał Raikkonen. Bottas na to w ogóle nie odpowiedział. Mercedes wolał postawić na pozycję na torze, a przy okazji wykorzystać Bottasa do spowolnienia Vettela. Termin zjazdu Raikkonena nie był przypadkowy, bo Ferrari liczyło, że Bottas zjedzie okrążenie później i tym samym zostawi wolny tor dla Vettela. Ta strategia Mercedesa w pełni się udawała niemal do końca wyścigu. Bottas w związku z wczesną zmianą opon miał coraz słabsze tempo i jego strata do Hamiltona (który nie jechał bardzo szybko, tylko kontrolował tempo utrzymując opony w dobrym stanie) cały czas rosła. Bottas ostatecznie uległ Vettelowi na 65. okrążeniu na końcu drugiej strefy DRS. Fin nie był w stanie już się bronić, a jego tempo coraz bardziej spadało. Jednak niewiele zabrakło, aby ta strategia przyniosła skutek. W tym momencie sukcesem okazał się ruch Ferrari, które ściągnęło Raikkonena już na 14. kółku po nowe opony. Bottas przy okazji ataku Vettela uderzył w jego samochód, ale to był incydent wyścigowy. Vettelowi nic się nie stało – tylko drobne uszkodzenia dyfuzora, a Bottas stracił od razu dwie pozycje i mocno uszkodził swoje przednie skrzydło. To był incydent wyścigowy, bo obaj kierowcy byli tutaj równie winni. Vettel nie zostawił miejsca po wewnętrznej (mimo że widział tam Bottasa), a Bottas za późno hamował. Kierowcy Ferrari dojechali na drugim i trzecim miejscu do mety nie mając już szans na pogoń za Hamiltonem, który miał nam nimi ponad 20 sekund przewagi.
Bottas później zachował się, jakby to nie on siedział za kierownicą. Został dogoniony i zaatakowany przez Ricciardo w pierwszym zakręcie, a wtedy uderzył w samochód Australijczyka. To był prosty błąd Bottasa, bo mając uszkodzone przednie skrzydło takie hamowanie nie miało prawa się udać. Sędziowie przyznali mu za to 10 sekund kary i dwa punkty karne po wyścigu. Nie zmieniło, to jego pozycji na mecie, bo miał dużą przewagę nad szóstym Gasly’m. Ricciardo później i tak wyprzedził Bottasa na torze w kolejnym ataku. Nie rozumiem dlaczego Mercedes trzymał Bottasa na torze bez zmiany przedniego skrzydła. I tak nie miał szans na obronę przed z Ricciardo, a po pit-stopie byłby piąty, co nie zmieniłoby jego pozycji na mecie.
Hamilton wygrał na torze, gdzie mieli dominować kierowcy Ferrari. Brytyjczyk pokazał przy okazji, że jadąc w czystym powietrzu jest w stanie skutecznie zadbać o opony w upale (asfalt miał ponad 50 stopni Celsjusza). Mercedes z tym miał duże problemy, ale jak się dzisiaj okazało kluczem do sukcesu jest jazda w czystym powietrzu. To bardzo ważne zwycięstwo, bo Hamilton powiększył swoją przewagę w klasyfikacji generalnej. Po przerwie wakacyjnej czekają nas poprawki w jednostkach napędowych oraz w bolidach, więc układ sił będzie się zmieniał. Ferrari nie wykorzystało w pełni najlepszego bolidu w stawce w Niemczech i na Węgrzech z uwagi na opady deszczu, gdzie radzą sobie dużo gorzej od zawodników Mercedesa.
Who stopped when at the #HungarianGP? All the answers are right here… #F1 pic.twitter.com/SNu10Qy0oU
— Pirelli Motorsport (@pirellisport) 29 lipca 2018
Rywalizacja o pozostałe pozycje
Pechowcem wyścigu został Max Verstappen, który wycofał się z niego po awarii silnika. Holender jechał na piątej pozycji i teoretycznie mógłby w końcówce namieszać w czołówce, bo miał dobre tempo. Daniel Ricciardo przebił się stosunkowo szybko na piąte miejsce, a potem starał się gonić czołówkę. Systematycznie nadrabiał czas dzięki wolniejszej jeździe Bottasa. W samej końcówce za drugim razem skutecznie wyprzedził Fina. Po starcie z 12. pola na Hungaroringu, czwartą pozycję na mecie na pewno brałby w ciemno. Red Bull liczył jednak na zwycięstwo na tym obiekcie, więc wyjeżdżają zawiedzeni.
Bardzo dobrze pojechał Pierre Gasly, który utrzymał się cały wyścig w czołówce po wczorajszym zaskakującym wyniku w kwalifikacjach. Na tym torze nie było widać niedostatków silnika Hondy, a Gasly dodatkowo pojechał bardzo dobry wyścig. Z dziesiątki wypadł Brendon Hartley, ale on też prezentował niezłe tempo. To był najlepszy wyścig tego zespołu od dłuższego czasu.
Zadowolenie również musi panować w zespole Haas. Kevin Magnussen był siódmy, a Romain Grosjean dziesiąty. Podwójne punkty, po starcie z piątego rzędu to dobry wynik. W tym rejonie stawki różnice były niewielkie, więc o pozycjach na mecie decydowały szczegóły. Kierowcy Haasa mogą zaliczyć ten wyścig do udanych.
Mieszane uczucia panują w McLarenie. Obaj kierowcy cały czas jechali obok siebie i dzięki dobrej strategii nadrabiali pozycje. Stoffel Vandoorne musiał się jednak wycofać po awarii skrzyni biegów. Alonso dojechał na ósmym miejscu. Dla Vandoorne’a mógł to być długo oczekiwany przełom. Belg w wyścigu cały czas utrzymywał tempo Hiszpana, więc to pierwsza oznaka jego lepszej dyspozycji.
Bardzo rozczarowani muszą być kierowcy Renault. Hulkenberg startował spoza czołowej dziesiątki i nie udało mu się dojechać w punktach. Nie pomógł nawet ryzykowny drugi pit-stop w czasie VSC. Carlos Sainz bardzo dobrze wystartował i zaatakował nawet Vettela, by później stracić dwie pozycje na pierwszym okrążeniu. Potem wyprzedził go jeszcze Ricciardo. Stracił również na rzecz innych kierowców w czasie pit-stopów. Sainz nie może być zadowolony z przebiegu wyścigu po starcie z bardzo dobrego, piątego pola.
Kierowcy Force India nie nadrobili pozycji po starcie z końca stawki. Nie mieli w wyścigu tempa, aby móc myśleć o próbie wyprzedzania rywali, co i tak na tym torze jest trudne. Porażką zakończył się także wyścig dla Saubera. Leclerc szybko się wycofał z rywalizacji po uderzeniu w Pereza na starcie. Ericsson również zaliczył kolizję z Ricciardo, ale jechał do końca. Jego tempo było jednak bardzo słabe, lepsze tylko od Williamsów. Ten zespół był tradycyjnie najsłabszy.
Zaktualizowane klasyfikacje generalne kierowców i konstruktorów znajdują się pod tym linkiem.
Niebieskie flagi
Kwestią, która w tym roku odgrywa istotną role, a jest niemal zupełnie pomijana przez kibiców i sędziów, to dublowanie kierowców. Już kilka razy mieliśmy w tym roku sytuacje, gdy dublowany kierowca przez dłuższy czas nie ustępował miejsca mimo wielokrotnego mijania niebieskich flag. Sędziowie nie wyciągali z tego żadnych konsekwencji. Podczas dzisiejszego wyścigu ofiarą tej sytuacji był Sebastian Vettel. Bezpośrednio przed swoim pit-stopem stracił czas za dublowanymi kierowcami, którzy przez długi czas go nie przepuszczali (było ich kilku i rywalizowali między sobą). To miało duży wpływ na to, że Vettel wyjechał za Bottasem po wizycie u mechaników (podobnie jak popsuta wymiana kół i nagłe przyśpieszenie Bottasa). Sędziowie w ogóle nie podjęli się tego tematu. Carlos Sainz minął dziewięć niebieskich flag zanim przepuścił Vettela.
Podsumowanie
Wyścig o GP Węgier 2018 stał po znakiem taktycznej rywalizacji Mercedesa i Ferrari. Wiele walki na torze nie było, a liczyły się inne kwestie. Rozumiem, że wielu kibicom może się to nie podobać, bo oczekują oni walki na torze i wyprzedzania. Wyścigi F1 są różne, wiele zależy od toru i układu pozycji na starcie. W tym sezonie nie mamy co narzekać na wyścigi, bo za nami kilka bardzo ciekawych zawodów. Trafiły się również słabe i nudne wyścigi. Ten na Węgrzech przypominał stare czasy tankowania, gdzie kluczowa była strategia. Zespoły i kierowcy chcieli zyskiwać pozycje poprzez strategię, a nie walkę na torze która była ostatecznością. Zabrakło walki o zwycięstwo, ale rywalizacja o miejsca na podium była ciekawa, bo do końca nie można byłoby być pewnym, czy Bottas utrzyma się czy nie. Teraz przez nami dłuższa przerwa od F1, a kolejny wyścig o GP Belgii w ostatni weekend sierpnia.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: