Lewis Hamilton wygrał wyścig o GP Chin 2017 prowadząc w nim od startu do mety. Niech nikogo nie zmyli to zdanie, bo sam wyścig był bardzo ciekawy z wieloma interesującymi momentami. Było w nim niemal wszystko to czego oczekują kibice poczynając od zmiennej pogody, walki na torze, ciekawej strategii a na zaskakujących rezultatach kończąc.
Zaktualizowane klasyfikacje generalne kierowców i konstruktorów znajdują się TUTAJ. Hamilton i Vettel razem zajmują pierwsze miejsce wśród kierowców. Wśród konstruktorów Mercedes tylko o jeden punkt wyprzedza Ferrari.
Wyścig o GP Chin 2017 rozpoczął się na przesychającym torze. Wszyscy kierowcy poza Carlosem Sainzem wyjechali na oponach przejściowych. Ryzyko Sainza początkowo się nie opłaciło, bo stracił wiele pozycji na starcie, ale biorąc pod uwagę cały wyścig była to dobra decyzja. Tor był niemal w całości suchy poza prostą startu mety gdzie z uwagi na dużą trybunę oraz dwa mosty nad torem parowanie wody z asfaltu jest utrudnione. Później warunki na torze już tylko się poprawiały i po kilku okrążeniach wszyscy kierowcy jechali już na oponach typu slick.
PROVISIONAL CLASSIFICATION (LAP 56/56): After a frantic start, @LewisHamilton produces a flawless drive #ChineseGP 🇨🇳 #F1 pic.twitter.com/Em2zz7huhB
— Formula 1 (@F1) 9 kwietnia 2017
Hamilton kontrolował wyścig od startu do mety. Pomógł mu w tym pech Sebastiana Vettela. Ferrari ściągnęło go wcześniej po nowe opony (gdy był wirtualny samochód bezpieczeństwa), ale na kolejnym okrążeniu pojawił się samochód bezpieczeństwa przez co rywale zyskali szansę na darmowy pit-stop. Vettel stracił trochę czasu na wyprzedzanie Kimiego Raikkonena, Daniela Ricciardo (manewr sezonu) oraz Maxa Verstappena. Trudno powiedzieć jak wyglądałaby walka Hamiltona z Vettelem, gdyby obaj jechali cały czas obok siebie. Ferrari wyglądało bardzo mocno w tempie wyścigowym, jednak analizując tempo Hamiltona, to było ono równie dobre, a Lewis prawdopodobnie miał jeszcze możliwość jego podkręcenia.
*That* pass by Vettel on Ricciardo 😮#WheelToWheel #ChineseGP pic.twitter.com/aLWKJEZOQt
— Formula 1 (@F1) 9 kwietnia 2017
Max Verstappen mimo startu do wyścigu z końca stawki ukończył zawody na najniższym stopniu podium. Holender zyskał aż dziewięć pozycji na pierwszym okrążeniu, a potem dzięki dobrej jeździe, strategii oraz problemom rywali zyskał kolejne miejsca. Przez pewien czas jechał nawet na drugim miejscu, ale nie miał możliwości zbliżenia się do Hamiltona. Verstappen pojechał bardzo dobry wyścig i moim zdaniem jego pozycja wewnątrz zespołu umocniła się po Chinach. Udało mu się ograć Daniela Ricciardo na torze, a pod koniec wyścigu spokojnie bronił się przed atakami partnera z zespołu.
Kierowcy Red Bulla notowali bardzo dobre tempo na początku rywalizacji na oponach przejściowych, a potem na pierwszym stincie na super-miękkich gumach. Jednak im dłużej trwały zawody, tym ich tempo było słabsze. Podczas finałowego stintu Vettel z Hamiltonem regularnie jechali o sekundę szybciej, mimo że mieli założone teoretycznie wolniejsze opony. Red Bull musi liczyć na zróżnicowane warunki atmosferyczne, w czystym wyścigu w tej chwili nie mają tempa do walki z najlepszymi zespołami, a raczej z dwoma kierowcami z tych zespołów.
Rozczarował trochę Kimi Raikkonen, który jechał o wiele wolniej niż Sebastian Vettel. To nie jest poziom jakiego oczekuje od niego Ferrari. W tej chwili wygląda na to, że Hamilton i Vettel mają bezpieczne przewagi nad swoimi partnerami z zespołów. Dwóm Finom pozostanie walka o dalsze pozycje.
Valtteri Bottas sam wyeliminował się z walki o podium po tym jak popełnił spory błąd i wypadł z toru w czasie jazdy za samochodem bezpieczeństwa. Ostatecznie nadrobił kilka pozycji, ale szóste miejsce to było maksimum do ugrania. Jego tempo nie było tak dobre jak Hamiltona, jednak wydaje mi się, że Fin powinien być na najniższym stopniu podium, gdyby nie ten błąd.
Układ sił wśród zespołów środka stawki jest bardzo wyrównany. Z dobrej strony pokazują się zarówno zawodnicy Toro Rosso, Haasa, Williamsa czy Force Indii. Niewiele odstaje od tego grona także Renault. To zwiastuje bardzo ciekawą rywalizację także w kolejnych wyścigach, szkoda tylko, że ich straty do czołówki są tak duże. Pozostaje im rywalizacja o miejsca poniżej szóstego.
Antonio Giovinazzi swoją postawą w Chinach sprawił, że pompowany przez włoskie media balonik związanym ze swoim kierowcą w F1 szybko zacznie tracić powietrze. Giovinazzi dwukrotnie rozbił się w ostatnim zakręcie toru podczas kwalifikacji oraz podczas wyścigu. W obu przypadkach był to błąd kierowcy. Dodając do tego błąd na decydującym okrążeniu kwalifikacji w Australii, to widać, że Antonio nie wytrzymuje ciśnienia, lub jego umiejętności i doświadczenie nie są jeszcze na odpowiednim poziomie. Za kulisami trwają ponoć rożnego typu naciski i rozmowy, aby Giovinazzi dokończył cały ten sezon w barwach Saubera. Po takim występie w Chinach na pewno akcje Włocha spadną. Ciekawe czy Wehrlein wróci za kierownicę w Bahrajnie, bo to będzie decydujący moment dla tej sytuacji.
Fernando Alonso ponownie twierdzi, że pojechał jeden z najlepszych wyścigów w karierze. Hiszpan za czasów jazdy w Ferrari miał często tendencję do takich wypowiedzi, które podkreślały jego umiejętności, a obniżały wartość samochodu. Dzięki czemu często z jego słów wynikało, że np. ukończył wyścig na podium samochodem numer trzy. Tak samo jest i tym razem, ale w grę wchodzą gorsze pozycje. McLaren bardzo się poprawił po stronie samochodu, miał w Chinach wiele poprawek i widać dokonany postęp. Wszystko wstrzymuje Honda, a bez konkurencyjnego silnika nie ma szans na dobre wyniki. Alonso jest na tyle doświadczonym i dobrym zawodnikiem, że jest w stanie tym bolidem utrzymywać się w czołówce i wykorzystywać problemy rywali. Szczególnie w czasie tak chaotycznego wyścigu, jak ten w Chinach.
Wyścig w Chinach pokazał, że da się wyprzedzać w tym sezonie w Formule 1. Według nieoficjalnych statystyk doszło do 54 manewrów wyprzedzania, co jest bardzo dobrą liczbą. Oczywiście bardzo pomogły w tym warunki atmosferyczne, bo na początku rywalizacji, walki na torze i skutecznych wyprzedzeń było więcej niż w drugiej jego części. Było też widać, że znalezienie się w strefie DRS nie daje automatycznej szansy na wyprzedzenie rywala. Zobaczymy jak ta sytuacja będzie wyglądać w Bahrajnie, gdzie możemy być pewni warunków atmosferycznych.
Powiem szczerze, że byłem zdziwiony, że sędziowie nie zdecydowali się ukarać Sebastiana Vettela, po tym jak ustawił na polu startowym swój samochód w połowie poza wyznaczonym do tego miejscem. Kierowcy dość często ustawiają swój pojazd pod kątem na polach startowych, co jest w pełni dopuszczalne. Sytuacja z Vettelem może być precedensem i furtką dla zawodników, którzy postanowią zrobić tak na innych torach.
Już za tydzień czeka nas kolejny wyścig F1, tym razem w Bahrajnie. Ja bardzo chciałbym zobaczyć w nim wyrównany pojedynek o zwycięstwo Hamiltona z Vettelem. Marzy mi się powtórka z pojedynku Hamiltona z Rosbergiem z 2014 roku na tym torze. W ostatnich latach zawody w Bahrajnie nie rozczarowują pod względem emocji, wiec oby i tak było i tym razem.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: