Zespoły od przynajmniej 30 lat ciągle spierają się z Bernie Ecclestonem o to ile procent zysków generowanych przez F1 do nich wpływa. Zespoły zawsze chcą więcej, a Bernie twierdzi, ze to dzięki niemu F1, jest tak zyskowna. Ilości pieniędzy płynących do zespołów określają podpisywane co pewien czas porozumienia Concorde. Obecna umowa wygasa z końcem tego roku, ale tym razem negocjacje nad nowym, siódmym porozumieniem przebiegają zaskakująco spokojnie. Nawet nikt tym razem nie groził rozłamem.
Joe Saward na swoim blogu opublikował pewien czas temu bardzo ciekawy wpis o podziale zysków za 2011 rok. Tekst w oryginale można znaleźć TUTAJ. Widziałem już kiedyś podobne wyliczenia, które były bardzo zbliżone, dlatego je tutaj publikuję. Chodź oczywiście nie są to informacje pewne w 100%. Łącznie zespoły dostały do podziału 700 mln $ za rok 2011.
Zyski i dochody Formuły 1 zawsze były otoczone aurą tajemniczości. Fundusze powiernicze, konta w rajach podatkowych, sprzedawanie tych samych akcji różnym podmiotom i ciągła kontrola nad F1, to wszystko w wielkim skrócie opisuje działania Berniego. Obecnie około 70% akcji FOM (grupa firm odpowiadająca za zarządzanie i sprawy organizacyjne F1) posiada fundusz inwestycyjny CVC Capital Partners, pozostałe 30% należy do rodzinnych funduszy powierniczych rodziny Berniego (jeden z nich to Bambino, Bernie założył je, żeby zabezpieczyć finansowo rodzinę po jego śmierci). Niewielka część akcji należy do samego Berniego i kilku jego finansowych doradców, którzy pomagali mu stworzyć nieprzeniknioną sieć spółek w rajach podatkowych. Ale to są bardzo niewielkie pakiety akcji. Dlatego przyjmuje się, ze CVC ma 70%, a rodzina Berniego 30%. Ale i tak to Bernie Ecclestone rządzi niepodzielnie.
Ferrari w związku z ich obecnością w F1 od początku i wpływie na całą F1 (oraz żeby zmusić zespoły do podpisania porozumienia Concorde, rozłam się nie uda jeśli Ferrari zostanie w F1) dostaje dodatkowo specjalny bonus (w wysokości 2,5% pieniędzy przeznaczonych dla zespołów), w 2011 roku było to 17,5 mln $. Suma ta pomniejsza pulę dostępną dla zespołów do 682,5 mln $.
Następnie pieniądze te zostają podzielone na 2 równe części – po 341,25 mln $. Jedna połowa zostaje podzielona po równo dla 10 najlepszych zespołów – daje to 34 mln $ dla każdego z tych zespołów. Podział drugiej połowy jest uzależniony od miejsca zajętego w klasyfikacji konstruktorów. Mistrzowski zespół dostaje 19%, wicemistrz – 16% i w dalszej kolejności: 13%, 11%, 10%, 9%, 7%, 6%, 5% i 4% za miejsce 10. Zespoły, które zajmą niższe miejsca, dostają osobny bonus po 30 mln $. Te pieniądze nie wliczają się do wspomnianych 700 mln $. Tylko dzięki tej premii są w stanie przetrwać, to grubo ponad połowa ich rocznych budżetów. Podział pieniędzy przedstawia tabela poniżej:
Można z tej tabeli niej wyciągnąć kilka wniosków. Po pierwsze Ferrari dzięki bonusowi mimo 3 miejsca zarabia prawie tyle samo, co zwycięski Red Bull. Różnice za poszczególne miejsca są wysokie (po około 10 mln $) dla czołowej trójki, potem się zmniejszają i wynoszą około 3, albo 7 mln $. Oznacza to m.in., że opłaca się zatrudniać płacących kierowców. Można przez to mieć niższe miejsce, ale pewniejsze i porównywalny wpływy.
Teoretycznie 10 miejsce w tym roku dla Marussi da im wpływy większe aż o 17,6 mln $. Dla nich to ogromne pieniądze. Ale jest jeden problem, bo żeby załapać się na pieniądze za 10 miejsce, trzeba być w pierwszej dziesiątce 2 razy. Caterham był w 2010 i 2011 na miejscu 10 – więc dostał w tym roku te 47,6 mln $. Za rok, jeśli ten sezon skończy na 11 pozycji, dostanie tylko 30 mln $. Marussia musi tegoroczny sukces powtórzyć jeszcze raz, żeby zarobić większe pieniądze. W tej kwestii mogę się mylić, bo informacje jakie znalazłem są sprzeczne.
Dochody FOM rosną co roku o kilka procent. A co za tym idzie wzrastają tez pieniądze, które trafiają do zespołów. I nic nie wskazuje, żeby ten trend się odwrócił. W stosunku do 2010 roku w 2011 pozycja zaznaczona w tabeli jako: „Premia za udział” wzrosła o 3 mln $. W obecnym sezonie mamy 20 wyścigów (rok temu było 19, ale Bahrajn i tak zapłacił swoje 40 mln$), dochód z wyścigu w USA jest większy niż z Turcji, podpisano nowe umowy telewizyjne (m.in. ze SKY i BBC w Wielkiej Brytanii), to wszystko sprawia, że zespoł za obecny sezon znowu zarobią trochę więcej.
Nowe porozumienie Concorde
Nowe porozumienie Concorde wejdzie w życie w przyszłym roku. Podział środków jest wciąż tajemnicą, ale pojawiło się kilka przecieków. Po pierwsze obecny (widoczny w tabelce) podział procentowy środków pozostanie mniej więcej taki sam. Oczywiście F1 generuje coraz to większe przychody, dlatego w grę wejdą większe pieniądze. Niektóre zespoły (Bernie nie lubi traktować wszystkich równo) na pewno dostały bonusy za podpisanie nowego porozumienia (Williams dostał, co widać w ich raporcie giełdowym. Ale największą nowością będą większe bonusy. Ferrari ma według przecieków dostawać co roku bonus wynoszący 50 mln $. McLaren i Red Bull po 35 mln $. Ferrari i McLaren uzyskają te bonusy dzięki swojej długoletniej obecności w F1. Dla Red Bulla przygotowano specjalną kategorię. Dostaną ten bonus za wygranie 2 tytułów mistrzowskich z rzędu w ostatnich latach. Prawdopodobnie jeśli inny zespół jeśli zrobi to samo, też dostanie taki bonus. Williams również dostanie jakiś bonus, ale mniejszy. Nie wiadomo co z Mercedesem, który w pierwotnej wersji miał nic nie dostać, ale ostatnie negocjacje z udziałem Laudy chyba to zmieniły.
Tekst został zaktualizowany 26 listopada 2012 o kilka szczegółów.
AKTUALIZACJA 04.05.2013
Okazuje się jednak, że Joe Saward popełnił jeden błąd. Specjalny fundusz dla trzech nowych zespołów to był 30 mln $ rocznie do podziału, czyli 10 mln $ na zespół. Nie 30 mln $ dla każdego z tych zespołów. Nie zmieniam tekstu wpisu, ale proszę o tym pamiętać. Fundusz ten zakończył działalność w ubiegłym roku. Teraz nowe zespoły nie dostają już nic dodatkowo. Zespół, który zajmie 11 miejsce w tym roku nie dostanie ani centa.